Strażnik miejski nie poradził sobie z tłumem
- Grałem na Monciaku w Sopocie. Podszedł chamski Strażnik i powiedział, cytuję, "zwijać się". Drugi podjeżdżał samochodem i najechał jednemu ze słuchaczy na nogę... Co było dalej, widać na nagraniu - czytamy w opisie pod filmem umieszczonym w internecie przez Artema.
Co dokładnie się stało? W sierpniu 2013 roku, czyli jeszcze zanim Furman zdecydował się wystartować w "X Factorze", regularnie występował na placach, chodnikach, parkach.
- Wtedy dużo podróżowałem po całej Polsce, dając uliczne koncerty. Trochę więcej czasu spędziłem w Sopocie, gdzie miała miejsce ta sytuacja - wspominał w rozmowie z "Faktem".
Artem grał i śpiewał dla rozbawionej sopockiej publiczności. W pewnym momencie tłum się rozstąpił, a oczom muzyka ukazał się strażnik miejski. Funkcjonariusz usiłował wyjaśnić, że bez odpowiedniego pozwolenia nie można występować na ulicy, ponieważ "miasto Sopot sobie tego nie życzy".
- Straż stała koło mnie i chciała, bym skończył występ, lecz około 50 słuchających osób zaczęło mnie bronić - powiedział muzyk.
Na pouczeniu jednak interwencja się nie skończyła.