"X Factor": Artem Furman zatrzymany przez policję!
None
O włos od zatrzymania
Wielu znanych, cenionych i popularnych artystów zaczynało karierę grając dla przechodniów. To właśnie na ulicy zdobywali muzyczne szlify i usłyszeli pierwsze brawa. Niektórzy odważyli się zaprezentować muzyczny dar szerszej publiczności i tak trafili na castingi do talent show.
Choć wielu z nich nie poradziło sobie z tremą i występami przed kamerą, to zdarzały się też perełki, które dzięki udziałowi w programie dziś wspinają się na szczyt. Do tego grona należą m.in. Gienek Loska - zwycięzca 1. edycji "X Factora" oraz Artem Furman, który zgarnął główną nagrodę w 4. sezonie show.
Ten drugi przyznał, że jeszcze niedawno nie wszyscy zachwycali się jego wokalem. Podczas jednego z jego występów musiała interweniować policja! Co się wydarzyło?
AR/AOS
Strażnik miejski nie poradził sobie z tłumem
- Grałem na Monciaku w Sopocie. Podszedł chamski Strażnik i powiedział, cytuję, "zwijać się". Drugi podjeżdżał samochodem i najechał jednemu ze słuchaczy na nogę... Co było dalej, widać na nagraniu - czytamy w opisie pod filmem umieszczonym w internecie przez Artema.
Co dokładnie się stało? W sierpniu 2013 roku, czyli jeszcze zanim Furman zdecydował się wystartować w "X Factorze", regularnie występował na placach, chodnikach, parkach.
- Wtedy dużo podróżowałem po całej Polsce, dając uliczne koncerty. Trochę więcej czasu spędziłem w Sopocie, gdzie miała miejsce ta sytuacja - wspominał w rozmowie z "Faktem".
Artem grał i śpiewał dla rozbawionej sopockiej publiczności. W pewnym momencie tłum się rozstąpił, a oczom muzyka ukazał się strażnik miejski. Funkcjonariusz usiłował wyjaśnić, że bez odpowiedniego pozwolenia nie można występować na ulicy, ponieważ "miasto Sopot sobie tego nie życzy".
- Straż stała koło mnie i chciała, bym skończył występ, lecz około 50 słuchających osób zaczęło mnie bronić - powiedział muzyk.
Na pouczeniu jednak interwencja się nie skończyła.
Musiała interweniować policja
Gdy strażnik miejski przestał radzić sobie z falą głośnych protestów zgromadzonej publiczności, wezwał pomoc. Po chwili na miejscu pojawiła się policja.
- Zapraszam do radiowozu i tam dokończymy interwencję - usłyszał muzyk.
Gdy artysta zaczął stawiać opór, a krzyki publiczności przybierały na sile, policjant zagroził, że Artem zostanie aresztowany. To jeszcze bardziej rozjuszyło fanów Furmana, więc zaczęli skandowali "zostaw go!", "idźcie stąd!", "złodzieje!", "precz z komuną!". Po wielu burzliwych negocjacjach funkcjonariusze uznali, że są bezsilni.
- Słuchaj przyjacielu, twoje dane zostały potwierdzone, weź to zwiń i nie graj, nie śpiewaj. Obejdzie się bez mandatu - powiedział jeden z nich.
Decyzja stróżów prawa spotkała się z brawami, a policjanci zostali odprowadzeni do radiowozu w towarzystwie gwizdów oraz dosadnych okrzyków pełnych przekleństw. Gdy tylko samochód zniknął za rogiem, Artem kontynuował swój koncert.
- Nie byłem jeszcze wtedy popularny, to było przed "X Factorem", więc tym bardziej postawa ludzi zrobiła na mnie wrażenie - przyznał na koniec muzyk.
AR/AOS