Wzruszająca historia Radosława Szymaniaka
Radek opowiedział o tym, jak poznał się z Łukaszem: Poznaliśmy się na Twoim wykładzie motywacyjnym. (…) Byłem ciekawy, jak to odbierzesz, chociaż miałem takie myśli, że to nie ta branża, że jestem za mało fascynujący z tym co robię. To nie muzyka, po prostu, nie działa tak na ludzi. Jest to sztuka cicha, więc obawiałam się, że pokażę i nic z tego nie będzie.
02.06.2014 | aktual.: 02.06.2014 14:47
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W dalszej części rozmowy artysta zdradził, jak traktowali go rówieśnicy w szkole: Niczym okaz w zoo. Wytykali palcami, wyzywali. (…)Najgorzej było jeszcze w gimnazjum, ponieważ tam się zaczęło wszystko. Dyskryminacja, wyzywanie, stosowanie agresji. Zapytany o to, czym prowokował szkolnych oprawców, malarz przyznał: Moim wyglądem, moją twarzą, włosami, wszystkim co się da.
Radosław opowiedział również, jak obecnie wyglądają jego stosunki ze znajomymi ze szkoły: Podobnie, tylko z mniejszą częstotliwością, ponieważ większość czasu spędzam w domu. Najbardziej bawi ich wymyślanie historii na temat mojej orientacji seksualnej. Malarz wyjaśnił również, dlaczego tak trudno było mu przeciwstawić się oprawcom: Bardzo długo działał tak zwany efekt zastraszenia przez tych ludzi. To znaczy, jeśli cokolwiek się wyda, to prawdopodobnie skończę gorzej, niż wcześniej. Miałem na to dowód – sytuacja pogorszyła się, kiedy pierwszy raz powiedziałem o tym rodzicom, nie dało się ukryć pewnej sprawy, z którą przyszedłem do domu. Kolega wpadł na pomysł, że przypali mi dłoń rozgrzanym scyzorykiem. No i jak pojawił się tata na drugi dzień w szkole, to było jeszcze gorzej.
Zapytany o to, dlaczego zrezygnował z dalszej edukacji, Radosław wyjaśnił: Nie odnajdywałem się w otoczeniu szkoły. Za wszelką cenę nauczyciele chcieli pokazać, że nie jestem nikim wielkim, chociaż wcale tego nie robiłem, nie obnosiłem się ze sobą, ani ze swoimi pracami. Wyżywali się, jeśli nie spełniałem obowiązków ucznia, obrażali przy klasie. Malarz zdradził, że nie był w stanie od razu powiedzieć swoim rodzicom prawdy: Nie od razu powiedziałem o tym, dopiero po mniej więcej roku. Mówiłem, że jeżdżę do szkoły. Rysowałem w parku, siedziałem w McDonaldzie, rysowałem ludzi.