Wypadek w "Hotelu Paradise". Uczestnika odwieziono do szpitala
Wygłupy z kolegami mogą skończyć się źle. Przekonał się o tym Sebastian, uczestnik programu "Hotel Paradise", dla którego zabawa skończyła się w szpitalu.
Widzowie z niecierpliwością czekali na kolejny sezon "Hotelu Paradise". Finałowy odcinek programu przyciągnął przed telewizory masę widzów. Show oglądało ponad milion osób, a dwa wcześniejsze odcinki ponad 800 tys. To naprawdę sporo! Dlatego producenci zdecydowali się na trzeci sezon. Od emisji pierwszego odcinka nie minął jeszcze tydzień, a już sporo się wydarzyło. W ostatnim odcinku Sebastian, jeden z uczestników show, wylądował w szpitalu.
Sebastian wygłupiał się z kolegami. Włożył na siebie spodnie, które unieruchomiły mu ręce, bo chciał udawać pterodaktyla, a Dawid postanowił go podnieść w tym "kostiumie". Przeliczył jednak swoje siły: - Był ubrany w portki jak w worek, uniosłem go, a on wychylił się do przodu i poleciał – tłumaczył Dawid.
Wypadek okazał się poważny. Na plan wezwano medyków, a ci zdecydowali, że konieczna jest wizyta w szpitalu i prześwietlenie. Musieli wiedzieć, czy doszło do złamana.
- Czuję, że to jest moja wina i przyczyniłem się do tego – mówił Dawid ze łzami w oczach, gdy Sebastian pojechał do szpitala – to było tak głupie i nieprzemyślane.
Sebastian wrócił do hotelu nad ranem z unieruchomioną ręką. Miał wybity bark ze stawu i lekki wstrząs mózgu. Tłumaczył, że czuje się źle i że nie spał przez całą noc. Okazało się też, że czeka go jeszcze jedna wizyta w szpitalu i nastawianie barku.
Możliwe, że Sebastian będzie musiał podjąć decyzję o odejściu z programu. Podczas rozmowy z Luizą, z którą jest w parze, powiedział, że ma za złe Dawidowi, że doszło do wypadku. – Zawsze byłem jednym z najsprawniejszych ludzi, a teraz mi tę sprawność zabrano – mówił.
Tymczasem Dawida zżerało poczucie winy i podczas śniadania z Olą nie krył łez.
W ciągu dnia panowie jednak doszli do porozumienia, a Sebastian zaczął żartować sobie z wypadku.