Wstęp do przygody
30.03.2012 11:01, aktual.: 29.10.2013 17:09
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Lord Byron Hastings poświęcił część swojej fortuny na poszukiwania legendarnego El Dorado. Jego żona Vivian Hastings od trzech lat oczekuje wieści od męża umilając sobie czas miłosnymi przygodami. On właśnie odnajduje najbardziej poszukiwane miasto świata - Guyanacapac, mityczne miasto tysiąca bogactw. Ona dowiaduje się, że jest w ciąży. By uniknąć skandalu zmusza jednego z kochanków do ślubu. On upoważnia swojego brata do sprzedaży reszty rodowego majątku celem sfinansowania reszty ryzykownej wyprawy. Gdy jej życie ma się rozpocząć na nowo zostaje postawiona pod ścianą przez, jak się okazuje, wciąż żywego męża, zabezpieczającego jej swawolny byt w klasztorze. Lady nie daje za wygraną i postanawia dołączyć do lorda i przejąć część majątku. By tego dokonać wynajmuje najtwardszych i najokrutniejszych marynarzy w mieście, piracką bandę Long Silvera.
Na pięćdziesięciu czterech malowniczych planszach tomu pierwszego zapoznajemy się z głównymi postaciami dramatu. Chyba nikt, z wyjątkiem doktora Waltersa, nie zasługuje w tej historii na sympatię. Małżeństwo Hastingsów to farsa, a oni sami zdają się być egocentrycznymi okrutnikami tak w stosunku do samych siebie jak i najbliższego otoczenia. Niewiele dobrego można powiedzieć też o szwagrze lady czy towarzyszącym mu upiornym Indianinie (swoją drogą ta postać zwiastuje coś niepokojącego, co mogło by mieć związek z Guyanacapac). Gdy mniej więcej w połowie komiksu pojawia się tytułowy Long John Silver jesteśmy już pewni, że na tej szachownicy gracze będą walczyć w najokrutniejszą grę o najwyższą stawkę. Tyle, że złota z Guyanacapac na razie wciąż nikt nie widział.
Mimo, iż tom pierwszy jest raptem obietnicą i zaproszeniem do dalszej przygody, to autorom udało się zbudować rewelacyjny nastrój. Po pierwsze mamy tutaj sentymentalną podróż do świata dzieciństwa, gdy opowieści o piratach rozpalały wyobraźnię. Po drugie, jak rzadko kiedy, mamy do czynienia z sytuacją, gdzie napięcie pomiędzy uczestnikami wyprawy może doprowadzić do nieprzewidywalnych sytuacji. Poczucie niepokoju jest wszechobecne tym bardziej, że twórca rysunków i części historii, Mathieu Lauffay robi co może by z ujęcia, palety barw i cieni wydobyć ekspresję i emocje ukazujące charakter i prawdziwe oblicze kolejnych postaci. Posępnemu i mrocznemu wizerunkowi lorda, majestatycznie wznoszącemu okrwawioną laskę nad zabitym buntownikiem przeciwstawiony jest obraz zabójczo pięknej ale wyrachowanej i okrutnej lady. Skąpana w burzy czerwonych loków i w częstej obecności języków płomieni obmyśla kolejne spiski. Z kolei Long Johna pierwszy raz widzimy pochylającego się groteskowo nad kotłem wybornego jadła, z
widełkami w dłoni i w otoczeniu diabelskich towarzyszy. Komiks spółki Dorisona i Lauffeaya niewiele ma wspólnego z bajkami za to mnóstwo z okrutną rzeczywistością końca osiemnastego stulecia.
"Long John Silver" to doskonały prolog. Aż i tylko. Autorom udało się rozbudzić czytelnicze apetyty i wzbudzić ciekawość. Czekamy na ciąg dalszy, wierząc że będzie bardziej ekscytująco, bardziej malowniczo.