RozrywkaWspomnień czar, czyli kultowe twarze polskiej telewizji

Wspomnień czar, czyli kultowe twarze polskiej telewizji

Obecnie w stacjach telewizyjnych rotacja dziennikarzy i prezenterów jest tak duża, że trudno się przywiązać do jednego nazwiska, bo w każdym sezonie telewizyjnym pojawia się ktoś nowy, po to aby za rok zniknąć. Oczywiście wiąże się to z rozwojem stacji komercyjnych i mnogością programów powodujących, że nie mamy dwóch czy trzech telewizyjnych osobowości, na których barkach spoczywa odpowiedzialność za wizerunek polskich mediów. A przecież kiedyś tak właśnie było. Telewizja publiczna miała kilka gwiazd, które stanowiły jej filar i bez nich żadne wydarzenie medialne nie mogło się udać. Przypomnijmy sobie zatem kultowe już nazwiska polskiej telewizji.

Pierwszą damą jest bez wątpienia Irena Dziedzic. Jej kariera w zaczęła się w 1956 roku, kiedy do ramówki trafił program „Tele-Echo”, który dzisiaj bywa nazywany pierwszym polskim talk-show. Zatem panowie Najsztub, Żakowski oraz Szczygieł swoimi programami wcale nie przecierali szlaku dla następnych pokoleń dziennikarzy. Okazuje się bowiem, że dużo wcześniej zrobiła to Irena Dziedzic.

Wspomnień czar, czyli kultowe twarze polskiej telewizji
Źródło zdjęć: © AKPA

16.02.2012 | aktual.: 25.11.2013 13:21

Program został zdjęty z anteny w 1981 roku, a w 1983 Irena Dziedzic została twarzą telewizyjnych „Wiadomości”, które prowadziła do 1991 roku. Współtworzyła także Festiwal Interwizji w Sopocie oraz przygotowywała publicystyczne felietony dla Programu I Polskiego Radia. Pojawiła się także w kilku filmach (m.in. grała samą siebie, co jest dosyć popularnym chwytem promocyjnym - także Katarzyna Dowbor i Jolanta Fajkowska mają podobne epizody w swoim dorobku telewizyjnym).

Dla pokolenia dzisiejszych 50-latków Irena Dziedzic jest wspomnieniem pierwszych telewizyjnych doświadczeń i ikoną telewizyjną, ponieważ wyznaczyła wysokie standardy prowadzenia wywiadu. Dzisiaj rozmowy na ekranie przebiegają zupełnie inaczej, nie znaczy to jednak, że stara szkoła dziennikarstwa powinna odejść do lamusa.

Obraz
© (fot. AKPA)

Jan Suzin to nie tylko ikona polskiej telewizji, to jej fundament. Pracował w TVP od jej zarania, czyli od połowy lat 50. aż do 1996 roku. Nie dość, że wystąpił w pierwszym wyemitowanym programie polskiej telewizji, to współtworzył ją nie tylko jako spiker, ale również jako lektor filmów oraz prowadzący programy rozrywkowe, a także aktor. Jan Suzin zagrał bowiem w wielu filmach (na ogół, podobnie jak Irena Dziedzic, grał samego siebie, co najdobitniej dowodzi, że jest kultową twarzą polskiej telewizji).

Głos Jana Suzina zna każdy Polak, ponieważ filmy które czytał, emitowane są do dzisiaj (mowa gównie o westernach, ale pan Suzin czytał także listy dialogowe do innych produkcji). Bez wątpienia wysokie standardy jakie wyznaczył w swojej karierze, powinny być wzorcem dla każdego adepta sztuki prezenterskiej, która dzisiaj często ogranicza się do opowiedzenia kilku mało zabawnych anegdot.

Partnerką telewizyjną Jana Suzina była przez długie lata Edyta Wojtczak. Właśnie ten duet przez kilka dekad składał Polakom życzenia noworoczne i był obecny w polskich domach podczas najważniejszych wydarzeń i świąt. Edyta Wojtczak była prezenterką obydwu kanałów polskiej telewizji. Prowadziła także festiwale opolskie oraz współprowadziła program rozrywkowy „Dobry wieczór, tu Łódź”, a także „Wielokropek”. Związana z TVP od 1957 do 1996 roku.

Jej znakiem firmowym był promienny uśmiech i nienaganna fryzura. Podobnie, jak wspomniani już prezenterzy, także Edyta Wojtczak słynęła z nienagannych manier i wspaniałej polszczyzny, której dzisiaj próżno szukać w telewizji, zwłaszcza tej komercyjnej.

Obraz
© (fot. AKPA)

Pozornie może się wydawać, że w minionej już epoce telewizyjnej, kiedy dbałość o poziom języka i kulturę wypowiedzi była czymś powszechnym, wszelkie widowiska estradowe były nudne. Nic bardziej mylnego!

Krystyna Loska, legendarna już prowadząca festiwali w Sopocie i Opolu, słynęła z humorystycznych zapowiedzi artystów, które przetrwały w pamięci widzów w formie anegdot opowiadanych przy okazji sentymentalnych podróży do czasów świetności polskiej telewizji. Krystyna Loska była nie tylko konferansjerką, ale także spikerką i prowadzącą bloku rozrywkowego Studia Gama.
Zapowiadała także mecze polskiej reprezentacji piłkarskiej w okresie jej największych sukcesów. Obecnie telewizyjne dzieło matki kontynuuje jej córka, Grażyna Torbicka.

Któż z nas nie pamięta „Wielkiej gry”? Program ten nieprzerwanie przez 30 lat prowadziła Stanisława Ryster. Do telewizji trafiła w 1966 roku. Przez długi czas prowadziła programy dla młodzieży, a także była spikerką. Jednak jej największym osiągnięciem telewizyjnym jest bez wątpienia „Wielka gra”, która wyznaczyła wysokie standardy programów dla omnibusów.

Dawniej takich produkcji było więcej. Wystarczy wspomnieć choćby „Miliard w rozumie”. Z tego typu programów pozostał jedynie „Jeden z dziesięciu”. „Wielka gra” zniknęła z ramówki stosunkowo niedawno, bo w 2006 roku, czyli program miało okazję oglądać kilka pokoleń Polaków. Wymagał on od uczestników rozległej wiedzy w ściśle określonej dziedzinie nauki czy sztuki. Sama Stanisława Ryster słynęła z dbałości o każdy detal i świetnego kontaktu z uczestnikami.

Obraz
© (fot. AKPA)

Program „Z kamerą wśród zwierząt” to dla najmłodszych widzów często był pierwszy kontakt ze światem natury. Niezmiennie przez 32 lata prowadził go duet Hanna i Antoni Gucwińscy. Gospodarze show napisali wiele artykułów i publikacji naukowych, ponieważ są wykształconymi zootechnikami, a Antoni Gucwiński jest także weterynarzem. Począwszy od 1957 roku prowadzili również wrocławskie ZOO.

Kolejnym programem, bez którego Polacy nie wyobrażali sobie niedzielnego popołudnia, był bez wątpienia „Pieprz i wanilia”, który prowadzili wspólnie słynni podróżnicy Elżbieta Dzikowska i Tony Halik. Małżeństwo podróżników zrealizowało wspólnie ponad 300 filmów dokumentalnych, dzięki którym Polacy mieli okazję przenieść się w wiele egzotycznych i nieznanych miejsc, których w inny sposób nie mogliby zobaczyć.
Opowieści Dzikowskiej i Halika były pasjonujące i zarazem pouczające. Nie były to suche relacje dla widza, który i tak nie mógł zweryfikować opowiadanych historii, ale prawdziwe oratorskie perełki, jakie do dzisiaj stanowią wzór dla wielu dziennikarzy-podróżników.

Oczywiście polska telewizja także w latach późniejszych wyłowiła kilka perełek, które do dzisiaj błyszczą na telewizyjnym firmamencie. Wciąż najpopularniejszym prowadzącym „Teleexpressu” jest Maciej Orłoś, bez którego ten krótki przegląd najważniejszych wiadomości nie byłby tak ciekawym programem jakim jest od wielu już lat. Orłoś ma charyzmę, która sprawia, że wierzymy w najbardziej nieprawdopodobną prognozę pogody, jaką zapowiada na początku każdego wydania „Teleexpressu”.

Niekwestionowaną gwiazdą telewizyjnej Dwójki, a obecnie szefową Polsatu, jest oczywiście Nina Terentiew. Jej „Bezludna wyspa” i pełne dygresyjnych wycieczek wywiady z gwiazdami, do dzisiaj cieszą się wielką popularnością. Obecnie Nina Terentiew nie prowadzi już programów, a jedynie zarządza stacją komercyjną, ale każde jej pojawienie się w mediach wzbudza emocje, gdyż słynie z ciętych ripost i niebanalnych anegdot.

Warto także wspomnieć najmłodsze pokolenie telewizyjnych gwiazd. W końcu bez Krzysztofa Ibisza nie byłoby „Czaru par”, programu który uwielbiali wszyscy nowożeńcy w latach 90. Każdy chciał wziąć udział w show, które oglądała cała Polska.

Z kolei telewizyjna Dwójka w latach 90. słynęła z silnej reprezentacji spikerek, które do dzisiaj funkcjonują w mediach i cieszą się wielką popularnością. Mowa przede wszystkim o Katarzynie Dowbor, Jolancie Fajkowskiej i Paulinie Młynarskiej, które zapowiadając ramówkę telewizyjną, zyskały sympatię wielu widzów, procentującą za każdym razem, gdy pojawiają się w mediach.

Obecnie wielu młodych dziennikarzy i prezenterów pracuje na miano ikon telewizyjnych, ale czy uda im się zyskać szacunek, jakim obdarzani są Edyta Wojtczak czy Jan Suzin? Z pewnością przekonamy się za kilka albo kilkanaście lat.

Obraz
© (fot. AKPA)

Tekst: Małgorzata Major

Komentarze (0)