Wróżbita Maciej atakuje Annę Popek. Zarzuca dziennikarce stronniczość i brak profesjonalizmu
None
Nie pozostawił na dziennikarce suchej nitki
Kto choć raz przyglądał się wywiadom z wróżbitą Maciejem, ten wie, że telewizyjny miłośnik magii nie należy do najłatwiejszych rozmówców. Niemal każda jego wizyta w studiu kończy się wielką awanturą. Wszystko dlatego, że jasnowidz nie boi się mówić wprost tego, co myśli ani stawać w szranki z gwiazdami. Zawsze twardo broni swojego zdania i łatwo daje się ponieść emocjom. Jakby tego było mało, często zapraszany jest do programów, w których musi zmierzyć się z gościem o zupełnie odmiennych poglądach niż on. Gdy dojdzie już do starcia tak silnych osobowości, sypią się iskry i padają mocne oskarżenia.
Nie każdy dziennikarz potrafi okiełznać temperament Macieja. Jednak niezwykle rzadko zdarza się, aby telewizyjny jasnowidz skomentował zachowanie zakłopotanego i nieraz podenerwowanego wymykającą się spod kontroli sytuacją gospodarza programu. Dla Anny Popek zrobił wyjątek. Za pośrednictwem Facebooka zaatakował prezenterkę TVP, zarzucając jej m.in. stronniczość i brak profesjonalizmu. Przy okazji, ujawnił również kulisy jednego z wydań "Pytania na śniadanie", w którym gościł wraz z katolickim publicystą, Tomaszem Terlikowskim.
AR/AOS
Ostre starcie wróżbity z Terlikowskim
W styczniu 2014 roku gośćmi Anny Popek i Michała Olszańskiego w "Pytaniu na śniadanie" byli Tomasz Terlikowski i wróżbita Maciej. Już sam dobór ekspertów i temat rozmowy gwarantował mnóstwo emocji. Pewnym przecież było, że żaden z zaproszonych panów nie przyzna racji oponentowi, ale nikt nie spodziewał się, że po kilku minutach w miarę spokojna dyskusja przerodzi się w wielką awanturę, nad którą prowadzący program nie potrafili zapanować. Posypały się wzajemne inwektywy, oskarżenia, kpiny, a na szklanym ekranie pojawiła się nadpobudliwa gestykulacja. Sytuacja stała się na tyle napięta, że Anna Popek zmuszona była zainterweniować. Dziennikarka wstała z kanapy i zaczęła osobiście uspokajać rozsierdzonych gości.
- Niech pan odpowie na pytanie, a nie atakuje gościa! - zwróciła telewizyjnemu jasnowidzowi uwagę prezenterka, broniąc tym samym Terlikowskiego.
Ale to nie wszystko, na co tego dnia było stać Popek. Na koniec spotkania z Terlikowskim i wróżbitą Maciejem, skierowała do widzów pytanie: "czy nie uważają państwo, że rejestrowanie w Polsce zawodu wróżbity, w państwie, które walczy z ciemnogrodem i moherowymi beretami, jest po prostu zabawne?". Tym stwierdzeniem naraziła się nie tylko niektórym telewidzom, ale przede wszystkim samemu wróżbicie Maciejowi. Znany miłośnik ezoteryki dopiero po roku skomentował zachowanie dziennikarki. Co go do tego skłoniło i co dokładnie wytknął Popek?
Kolejna dyskusja, nad którą stracono kontrolę
Wróżbita Maciej, podobnie jak większość widzów, z zażenowaniem obserwował to, co działo się w studiu podczas jednego z ostatnich wydań "Pytania na śniadanie". W dyskusji na temat decyzji Komisji Europejskiej, która dopuściła do sprzedaży bez recepty na terenie UE tabletki ellaOne, czyli tzw. "antykoncepcję awaryjną", udział wzięli: działaczka fundacji Feminoteka Anna Dryjańska, ginekolog dr Joanna Pabich oraz ponownie Tomasz Terlikowski. Moderatorami rozmowy znów zostali Popek i Olszański, którzy po raz kolejny nie zapanowali nad wybuchowymi temperamentami zaproszonych gości (zobacz: "Pytanie na śniadanie": Goście i widzowie oburzeni dyskusją w studiu. "Potok bzdur i krzyków").
To wszystko skłoniło telewizyjnego wróżbitę do podzielenia się ze swoimi fanami pewnymi przemyśleniami. Największe pretensje skierował pod adresem Anny Popek, która według niego, nie potrafi zachować obiektywizmu na wizji.
- Pamiętam doskonale, jak byłem w "Pytaniu na śniadanie" w TVP2 odnośnie afery związanej z porąbaniem siekierą kart tarota przez Terlikowskiego. Pamiętam, gdy Pani Anna Popek w stronniczy sposób zachowywała się na wizji, stając w obronie Pana T. Nawet po zejściu z anteny, wymachiwała do mnie palcem i mówiła podniesionym głosem. Wstyd i żenada. Ja rozumiem, że mogą się przyjaźnić lub w imię Boga stać za sobą murem, ale do cholery jasnej - gdy wczoraj zobaczyłem materiał dot. pigułki "dzień po" w tym samym programie również z Panem T. i wyżej wymienioną Panią Popek, to tak się zastanawiam: czy nikt tego nie widzi lub boi się odezwać? Manipulacja, stronniczość i czyste chamstwo. To się nazywa "dziennikarstwo" - napisał na Facebooku.
Zgadzacie się z jego opinią?
AR/AOS