Kolejna tragedia w życiu Woźniak-Starak. Ujawniła wstrząsający fakt
- Jestem w stanie zrozumieć ból kobiet, gdy tracą ciążę, bo sama przez to niejednokrotnie przeszłam - mówi Agnieszka Woźniak-Starak w nowym, pierwszym takim wywiadzie po śmierci męża.
18.12.2020 | aktual.: 02.03.2022 22:05
Agnieszka Woźniak-Starak prowadzi programy w Newonce Radio, jest współprowadzącą "Dzień dobry TVN", jej życie zawodowe wróciło na dawne, intensywne tory. Dziennikarka postanowiła rozliczyć się z trudnym dla niej rokiem i opowiedzieć o tym, jak radziła sobie po śmierci męża - Piotra Woźniaka-Staraka. Producent zmarł w tragicznych okolicznościach w sierpniu 2019 r. na jeziorze Kisajno.
Agnieszka zdobyła się na wywiad, w którym opowiedziała o tym, co działo się z nią podczas poszukiwań, a także po tym, gdy było już wiadomo, że Piotra nie odnajdą żywym.
Agnieszka Woźniak-Starak udzieliła długiego wywiadu magazynowi "Pani". Rozmowa zaczęła się od tego, co aktualnie dzieje się w Polsce, czyli o protestach kobiet przeciwko ustawie ograniczającej dostęp do legalnej aborcji w kraju.
Prowadząca "DDTVN" przyznała, że ona sama niejednokrotnie straciła ciążę "podobnie jak miliony innych kobiet".
- Moja druga ciąża miała poważną wadę genetyczną. Nie musiałam podejmować decyzji o aborcji, bo życie zadecydowało za mnie - ujawniła.
Śmierć Piotra Woźniaka-Staraka
Największa część rozmowy poświęcona była wspomnieniom o Piotrze Woźniaku-Staraku. Agnieszka opowiedziała o ich fascynującej relacji, jak układało im się życie i jakim człowiekiem był jej mąż. Zawsze otaczał się ludźmi, którzy byli dla niego jak prawdziwa rodzina.
Nie zabrakło ich przy Agnieszce, gdy w sierpniu 2019 r. Piotr zaginął po wypadku na jeziorze Kisajno.
- Jeszcze podczas poszukiwań Piotrka spotkałam się na Mazurach z psychiatrą. Świadomie poprosiłam o spotkanie, bo nie wiedziałam, jak zareaguję na to, co się nieuchronnie miało wydarzyć - zdradza Woźniak-Starak.
- Mieliśmy bardzo długą rozmowę i usłyszałam wtedy niezwykle mądre słowa, które wzięłam sobie do serca: "Są dwie drogi. Jedna to: będę mówić, będę rozmawiać, a jak będę mówić, to będą pojawiać się pomysły; jak będą pojawiały się pomysły, to będziemy już na dobrej drodze. A jak się zamknę w sobie, zamrożę, to bardzo trudno będzie się z tego wydostać". Nasi przyjaciele, rodzina, wszyscy zaczęli zjeżdżać na Mazury - opowiedziała.
- Wielu przyjaciół rzuciło wszystko, by przyjechać na Mazury i pomóc nam szukać Piotrka. On miał jakąś niezwykłą energię, nikogo nie pozostawiał obojętnym. Łączył ludzi, pomagał, scalał. I oni wszyscy przyjechali mu to wtedy oddać - dodała.
Żałoba
Woźniak-Starak przyznała, że przyjaciele trzymali ją przy życiu. Po śmierci Piotra część z nich zamieszkała z nią, by być przy Agnieszce od rana do nocy. Planowali tak życie, żeby nigdy nie była sama. Nikt jej nie zawiódł.
- Przez pierwsze dwa tygodnie moja przyjaciółka spała ze mną w łóżku. Dopiero po tym czasie przyjaciele zaczęli mnie na chwilę zostawiać samą - wspomina.
Woźniak-Starak na wiele miesięcy odcięła się od życia publicznego, od pracy i mediów społecznościowych.
- Dostałam od ludzi ogromne wsparcie, również od obcych ludzi, i to było naprawdę niezwykłe. Tak mocno skoncentrowałam się na tym dobru, które do mnie płynęło, że złe wiadomości w zasadzie do mnie nie docierały, postawiłam barierę. A tak naprawdę postawili ją dobrzy, życzliwi ludzie, których było po prostu o wiele więcej niż tych nieżyczliwych. Zawsze będę im za to wdzięczna - mówi w "Pani".
Przyznaje, że śmierć Piotra zmieniła jej nastawienie do wiary.
- Myślę, że w jakimś sensie nawróciłam się na wiarę. Nie katolicką, bo nie wierzę w Kościół katolicki jako instytucję, ale na pewno uwierzyłam, że życie nie kończy się tu i teraz, że to wszystko musi mieć jakiś głębszy sens, wyższy cel - powiedziała.
- Piotrek zawsze będzie we mnie żył. Ale chcę iść do przodu - przyznaje Woźniak-Starak.