"Wojna domowa": co się stało z Elżbietą Góralczyk?
Udział w "Wojnie domowej" był dla Elżbiety Góralczyk scenicznym debiutem i chociaż po zakończeniu produkcji pojawiła się jeszcze kilka razy na ekranie, pod koniec lat 70. zupełnie zniknęła z show-biznesu. Co się z nią stało?
Aktorka z dnia na dzień wyjechała z Polski
Zakompleksiona nastolatka z problemami
Elżbieta Góralczyk przyszła na świat 8 kwietnia 1950 roku. Gdy skończyła 15 lat, trafiła na plan serialu "Wojna domowa". Udział w produkcji miał jej pomóc zwalczyć kompleksy i zapomnieć o wszystkich codziennych problemach. A jak na nastolatkę powoli wchodzącą w dorosłość miała ich naprawdę sporo.
Ojciec przyszłej aktorki był alkoholikiem, który nie akceptował tego, jak wyglądała jego córka. Jak podaje tygodnik "Na Żywo", mężczyzna wyśmiewał puszyste kształty Elżbiety i bez skrupułów wytykał jej wszystkie błędy. Rola w serialu miała pomóc Góralczyk oderwać się od przytłaczającej rzeczywistości i udowodnić ojcu, że jest wartościowym człowiekiem.
Czekała na wielką karierę
Niestety, radość nastolatki nie trwała długo. Oprócz tego, że jej ojciec nie dostrzegł talentu aktorskiego córki, to jeszcze całe honorarium dziewczyny postanowił przepić.
- Urodziłam się pod niewłaściwą gwiazdą. Nic w moim życiu nie było tak, jak pragnęłam - przyznała aktorka w jednym z wywiadów.
Góralczyk nie chciała tak łatwo się poddać i wciąż liczyła, że udział w serialu otworzy jej drzwi do wielkiej kariery. Tak się jednak nie stało.
Szybko zniknęła z ekranów
Gdy koledzy z planu "Wojny domowej" nie mogli opędzić się od kolejnych propozycji, jej telefon milczał jak zaklęty. Dopiero po 5 latach pojawiła się oferta zagrania w filmie telewizyjnym "Nos", którą zresztą Góralczyk przyjęła bez wahania. W 1978 roku wystąpiła jeszcze w jednym z odcinków serialu "Życie na gorąco". Na tym jednak jej ekranowa kariera się zakończyła.
Została charakteryzatorką w TVP
Góralczyk robiła wszystko, aby nie musieć rezygnować z pracy w filmie. Widząc, że jej gwiazda przygasa, po maturze zdecydowała się zdawać do szkoły charakteryzatorskiej. Udało się.
Przez jakiś czas pracowała później w wyuczonym zawodzie w TVP. I choć początkowo zajęcie przynosiło jej satysfakcję, dwudziestoparoletnia Elżbieta w pewnym momencie poczuła, że przyszedł czas na zmiany.
Nie miała szczęścia w miłości
W poszukiwaniu lepszych zawodowych perspektyw aktorka bez chwili namysłu spakowała walizki i wyjechała z Polski. Szczęście odnalazła w Wiedniu, gdzie mieszkał jej ukochany. To właśnie tam wyszła za mąż za prawnika, przyjęła nazwisko Kodrnja i urodziła córkę Anik.
Po pewnym czasie sielanka i bajkowe życie ustąpiło miejsca koszmarowi. Jak podaje "Na Żywo", małżonek traktował aktorkę głównie jako pomoc domową i wymagał od niej bezwzględnego posłuszeństwa.
- W latach 80. wszystkie tzw. dobre domy w Wiedniu miały w kuchni zmywarkę. Mój mąż powiedział, że mogę zmywać sama - przyznała po latach Góralczyk.
Córka wolała zostać ze swoim ojcem
Choć artystka bardzo chciała odejść od męża, nie zrobiła tego ze względu na małą córkę. Jednak gdy tylko Anik skończyła 16 lat, aktorka powiedziała "dość". Wystąpiła o rozwód i oznajmiła, że wraca z dzieckiem do Polski.
Jej serce ponownie się rozdarło, gdy usłyszała od nastolatki, że ta woli zostać z ojcem, ponieważ czuje się Austriaczką. Od tej pory relacje między kobietami uległy znacznemu ochłodzeniu.
Los rzucał jej kłody pod nogi
Aby być bliżej córki, Góralczyk postanowiła, że wynajmie mieszkanie w Wiedniu. Ze łzami w oczach obserwowała, jak Anik dorasta w rodzinie byłego męża. Gdy dziewczyna osiągnęła pełnoletność, na poważnie zajęła się śpiewaniem i co ciekawe, w 2003 roku zdobyła nawet drugie miejsce w austriackich eliminacjach do konkursu Eurowizji.
Niestety, Góralczyk nie mogła dzielić tej radości z ukochanym dzieckiem, ponieważ w tym samym czasie walczyła już z poważną chorobą nerek. Przez 10 lat zmagała się z uporczywymi dolegliwościami, przeszła kilka operacji, aż w końcu podjęła się specjalnej terapii (korzystała z metody Grinberga - uciskanie stóp). Jak ognia unikała medycyny konwencjonalnej.
Przegrała w samotności walkę z chorobą
Tego typu leczenie nie przyniosło oczekiwanych skutków. Ostre stany zapalne przerodziły się w chorobę nowotworową.
- Co dwa dni chodzę na ośmiogodzinne dializy. Mam żyły popękane od igieł - mówiła.
Ze swoimi problemami została zupełnie sama, a każdy dzień traktowała tak, jakby miał być tym ostatnim. Niestety, aktorka przegrała nierówną walkę z chorobą. Zmarła 16 stycznia 2008 roku w swoim austriackim mieszkaniu. Została pochowana na cmentarzu Sievering w Wiedniu. Niektórzy widzowie serialu "Wojna domowa" do dziś nie mogą pogodzić się z odejściem ekranowej Anuli...