Wojewódzki i Lizut żartują z Mariusza T. i demaskują "Super Express": to pornobiznes
Autorzy programu "Książę i Żebrak", podobnie jak większość mediów w Polsce, nie pozostali obojętni wobec wyjścia Mariusza T. na wolność po 25 latach więzienia. Wojewódzki i Lizut krytycznie odnieśli się do atmosfery strachu wokół tego wydarzenia, którą w ostatnich tygodniach skutecznie podsycały tabloidy. W ramach "solidarności" z byłym skazańcem prowadzący żartowali na antenie, krzycząc m.in.: "Wszyscy jesteśmy Mariuszami" czy "Mariusz, kochamy Cię".
Sednem programu była jednak telefoniczna prowokacja wobec zastępcy redaktora naczelnego "Super Expressu". Mikołaj Janusz, dziennikarz Radia Rock, zadzwonił do redakcji tabloidu, podając się za Mariusza T. W rozmowie z nim zaproponował mu sprzedaż pamiętnika, a ten wyraził zainteresowanie. Niedługo po tym gazeta opublikowała materiał, w którym zapewniła, że zdemaskowała oszusta podającego się za pedofila. "Super Express" zganił też Kubę Wojewódzkiego za prezentowane w audycji poczucie humoru i poprosił o komentarz Nie chcę znać tego łachudry Wojewódzkiego, ojca jednej z ofiar Trynkiewcza.
- Trzeba być człowiekiem bez serca, by nie rozumieć tego dramatu, którego codziennie doświadczaliśmy, a który teraz, po wyjściu pedofila na wolność, jest jeszcze większy. Nie chcę znać tego łachudry Wojewódzkiego- powiedział redaktorowi gazety, która starała się dociec, jaki był cel autorów radiowej audycji z 11 lutego br. Obszernej odpowiedzi "Super Expressowi" udzielił Kuba Wojewódzki.
Pokazaliśmy, jak konstruujecie obrzydliwy spektakl z T. w roli głównej, czyniąc go bohaterem brukowca, żerując na rozpaczy rodzin ofiar, skrzętnie podlewając benzyną najniższe instynkty społeczne "W rzeczonej audycji kpiliśmy wyłącznie z was, redakcjo 'Super Expressu'. W satyrycznym programie pokazaliśmy, w jaki sposób konstruujecie swój obrzydliwy spektakl z T. w roli głównej, czyniąc go głównym bohaterem waszego brukowca, żerując na rozpaczy rodzin ofiar zbrodniarza, skrzętnie podlewając benzyną najniższe instynkty społeczne. Odpowiedzieliśmy ironią na wasz odrażający cynizm, w imię którego zarabiacie na rozbudzaniu strachu, atmosfery linczu i swoistej "pornografizacji" zbrodni, strojąc się w dodatku w szaty moralistów i rzeczników "prostego człowieka" - czytamy na facebookowym profilu dziennikarza, który zarzucił brukowcowi podobne postępowanie jak wobec Katarzyny W., bohaterki innej kryminalnej telenoweli sprzed kilkunastu miesięcy.
-"To paradne, że o cele naszego programu pytają nas ludzie, którzy przekupili matkę Madzi z Sosnowca, by wystąpiła w bikini na koniu na okładce waszego "produktu". W trwającym miesiącami serialu, zrobiliście z zabójczyni - celebrytkę, a z waszych czytelników - rządną krwi tłuszczę. Z T. stosujecie identyczny mechanizm. Nie sposób was nazwać dziennikarzami, a waszego porno-biznesu redakcją. Cele waszej działalności są akurat dla nas jasne - robić pieniądze na tym, co w ludziach wstrętne. Dlatego cieszymy się, że daliście się zdemaskować, próbując w naszym programie kupić pamiętniki od T. Polecamy wszystkim nagranie, w którym pierwszy zastępca redaktora naczelnego 'SE' zachęca zbrodniarza, by zarobił na swej popularności. Jesteśmy ciekawi, czy rodziny ofiar T. potraktują to, jako wasz wyraz szacunku"- podsumowuje Wojewódzki.
Demaskacyjnej wobec tabloidu akcji w Radiu Rock nie doceniła również Karolina Korwin-Piotrowska. Dziennikarka TVN skrytykowała Wojewódzkiego, posługując się przy tym wyjątkowo wymyślnym i ordynarnym określeniem, które jak tłumaczyła, zapożyczyła od samego showmana.
- Cytat za poetyckim kolegą, żeby nie było, że to ja: "on jest jak żałośnie zwiędły penis" - napisała na swoim facebookowym profilu.
Jeśłi nie słyszeliście omawianego odcinka programu "Książę i żebrak", prezentujemy jego fragment poniżej. Oceńcie sami, czy Wojewódzki przekroczył w tej kwestii granice dobrego smaku, a może inni zrobili to już na długo przed nim?
KŻ/AOS