Wojciech Skrobiszewski odrzucił propozycję TVP. Tłumaczy nam, dlaczego
Wojciech Skrobiszewski odmówił pojawienia się w charakterze gościa w programie TVP. W rozmowie z Wirtualną Polską skomentował tę sprawę.
27.02.2020 | aktual.: 27.02.2020 13:41
Wojciech Skrobiszewski jest mężem Anny Skrobiszewskiej, wdowy po Grzegorzu Ciechowskim. Małżeństwo wspólnie nakręciło dokument o zmarłym muzyku. Film zatytułowany "Obywatel Miłość" miał premierę w czerwcu 2019 r. Reżyser dostał propozycję pojawienia się w programie TVP, jednak odrzucił ją: "Bardzo dziękuję za zainteresowanie. Niestety nie ma takiej możliwości, żebyśmy weszli w relacje z TVP" - odpowiedział.
Wymianę wiadomości z telewizją opublikował na Facebooku, opatrzył zdjęciem z "gestem Lichockiej" oraz opisem: "I choćby 5 osób miało przyjść na mój nowy film to nie i ch.. Tak się zatrzaskuje drzwi do kariery".
Post wywołał spore zamieszanie w mediach. Skontaktowaliśmy się ze Skrobiszewskim, który opowiedział nam o okolicznościach sytuacji:
- Miałem już przygodę z TVP, której nie wspominam dobrze. Prowadzę teraz z Brunem Ciechowskim akcję crowdfundingową dotyczącą wydania mojego filmu "Obywatel Miłość" na DVD. Z tego powodu znów odezwała się TVP z propozycją rozmowy o zbiórce oraz o nowym dokumencie, nad którym pracuję pt. "W Cieniu Ciemności".
Twórca był już gościem "Pytania na Śniadanie" w czerwcu 2019 r.:
- Przy okazji warszawskiej premiery filmu "Obywatel Miłość", po burzliwych dyskusjach rodzinnych, przyjęliśmy zaproszenie do "Pytania na śniadanie", czego bardzo żałowaliśmy. Reżyserka programu sama zaproponowała, że prowadzącym będzie tylko Michał Olszański, a pani Zamachowska, prywatnie przyjaciółka Potockiej [poprzednia partnerka Ciechowskiego - przyp. red.] nie będzie z nami rozmawiać. Miało to zagwarantować merytoryczną rozmowę na temat filmu. Zależało mi, by dotrzeć do jak największej liczby odbiorców i przekazać istotne informacje na temat samego filmu. Odcinek miał zacząć się wypowiedzią mamy Grzegorza, która również promowała film. Tego w ogóle nie puścili. Weszliśmy do studia, a tam kto? Zamachowska. Jedno z pierwszych zdań, jakie wypowiedziała do mojej żony, to: "Tak pięknie pani milczała przez te ostatnie lata. Co się stało?"
Skrobiszewski zaznaczył, że głównym tematem wywiadu wcale nie był film:
- Nie było fajnej rozmowy o filmie, tylko tandetny atak na Anię, że śmiała się odezwać, burząc przy tym fałszywy porządek latami budowany przez jej przeciwników. Żałowaliśmy decyzji o pojawieniu się w tym programie, ale mamy nauczkę, a ja nawet wyrzuty sumienia, że namówiłem przeciwną temu od samego początku Anię. Nigdy więcej tego nie zrobimy. Jednak głównym powodem odmowy udziału w kolejnym programie nie był incydent z "PNŚ". Uważam, że TVP to synonim obecnej władzy, której nie szanuję przez to, jak traktuje ludzi. Chcę wyraźnie podkreślić, że to wbrew moim wartościom. Nie wspieram konkretnej opcji politycznej, ale jestem przeciw temu, co robi z tym narodem PIS.
Reżyser "Obywatela Miłości" zaznacza, że brakuje wśród polskich gwiazd osób, które jasno przeciwstawiłyby się obecnej władzy:
- Zrobiło się o mnie głośno i jest mi przykro, bo to nie ja powinienem być na świeczniku z tego powodu. Jest zaledwie kilka osób z pierwszych stron gazet, takich jak Stuhr, Janda, które nie boją się otwarcie mówić o niesprawiedliwościach, zakłamaniu i innych negatywnych skutkach obecnych rządów. Brakuje mi aktywności znanych osób, które mogłyby ruszyć ludzi. Widać, że takie manifesty są potrzebne, skoro ja, jako w zasadzie człowiek znikąd, staję się tematem artykułów. Wiadomo, że chodzi o strach, że nie dostanie się roli, że zostanie zamknięty kolejny teatr, ale taka apatia względem tych czasów nie przystoi artystom!
Najbardziej rozczarowuje go postawa branży muzycznej:
- A co z muzykami? Gdzie jest rock'n'roll? Gdzie oni są? Pierwszy film zrobiłem przez przypadek, nie jestem reżyserem. Choć od jakiegoś czasu gram tylko w domu, to wywodzę się ze świata muzyki. Patrząc na ten brak reakcji, mam ochotę reaktywować swoje stare składy muzyczne. Brakuje zdecydowanego głosu sprzeciwu dla podziałów, nienawiści, agresji i nietolerancji. Czy to nie przypomina czasów punka? Świat zupełnie inny, jednak wiele podobieństw, o których nie chce się dziś nikomu grać. Nie ma Ciechowskiego, punkowcy zostali dziadkami. Wczoraj rozmawiałem z młodym człowiekiem, który powiedział, że teraz nie ma się przeciwko czemu buntować. Ręce opadają. Przy tak biernej postawie tysięcy artystów, dalej będą powstawały artykuły o nikomu nie znanych, niegodzących się z władzą ludziach, jak ja. Jestem tym bardzo rozczarowany.
Zadzwoniliśmy do TVP z prośbą o komentarz, ale poproszono nas o wysłanie maila w tej sprawie. Do momentu publikacji niniejszego tekstu nie otrzymaliśmy odpowiedzi od stacji.