Wojciech Modest Amaro usunął się z show-biznesu i zawierzył Bogu, nie zważając na hejterów. "Modlitwa pokona wszystko"
20.07.2017 11:57, aktual.: 20.07.2017 14:54
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Gdy Wojciech Modest Amaro zrezygnował z rządzenia telewizyjną "piekielną kuchnią", wielu nie kryło zaskoczenia. Miał jednak ku temu ważny powód. W najnowszym wywiadzie opowiedział, dlaczego wycofał się z show-biznesu i jakie ma plany na przyszłość.
Wojciech Amaro nieoczekiwanie zmienił swój sposób na życie. Choć rzadko wypowiadał się sam o sobie i swojej prywatności, postanowił opowiedzieć, co go do tego nakłoniło. - *Miałem karierę, pieniądze, sławę, czyli miałem "wszystko", a jednocześnie czułem pustkę. Prosiłem, wołałem o interwencję, o pomoc. Bóg mnie wysłuchał. Teraz czuję, że jestem narzędziem, naczyniem glinianym w rękach Tego, któremu zawierzyłem całe moje życie *– opowiadał w wywiadzie na łamach portalu wiara.pl.
Kucharz w szczerej rozmowie wyznał, że przewartościował swoje życie i na wiele spraw patrzy inaczej. Nie zmieniła się jego pasja, ale nabrał wiele pokory.
- Szefom kuchni, którzy osiągnęli sukces i stali się rozpoznawalni, równie łatwo wejść w rolę "kapłańską" czy też idola, który wie wszystko, umie wszystko i przedkłada wartość jedzenia ponad wszystko. Najgorszy moment to taki, gdy to jedzenie staje się bożkiem samym w sobie. Nie przeceniałbym roli szefów kuchni, których pozycja bywa sztucznie pompowana – mówił w rozmowie z portalem wiara.pl - Czym innym jest budowanie autorytetu na podstawie ciężkiej pracy i namacalnych sukcesów, a czym innym stworzenie medialnego autorytetu, czyli wykreowanie gwiazdy specjalisty na potrzeby mediów. *Osiągnięcie wymiernego sukcesu zajęło mi 22 lata pracy. Dopiero później postanowiłem podzielić się moją wiedzą z innymi. Jeśli w ludziach zostaje zdrowy rozsądek, nie ma niebezpieczeństwa sztuczności i pompy. Przy zachowaniu hierarchii: "pierwszym miejscu Bóg" nawet największy celebryta znajdzie swoje miejsce w szeregu *– dodał.
Amaro przyznał, że decyzja, jaką podjął, nie była łatwa. Tym bardziej publiczne mówienie o tym, że wybrał życiową ścieżkę zgodną z wiarą w czasach, gdy pobożność zeszła na drugi plan wobec sławy i pieniędzy.
- Nie wszystkim to się podoba, ale za tych, którzy drwią i złorzeczą, trzeba się modlić. Jest to trudne, ale konieczne, by nie odpowiadać w ten sam sposób. Modlitwa pokona wszystko. Żyjąc rzeczywistością Jezusa, doświadczamy Jego obecności, Jego cudów, które są namacalne – ja mam wiele takich przykładów. A gdy decydujemy się wypełniać Jego wolę, od razu zostajemy postawieni w sytuacjach, które wymagają od nas wiary i wiedzy. To dwie wartości, które się uzupełniają – skwitował.
W rozmowie nie zabrakło też wątku wycofania się Amaro z telewizji. Gdy charyzmatyczny szef kuchni i juror oznajmił po jednej z edycji "Piekielnej kuchni", że nie będzie brał już w niej udziału, wielu nie kryło zaskoczenia. On jednak twierdził, że ma pomysł na nową drogę. Jak się okazało, wycofał się z show-biznesu, by żyć w zgodzie ze sobą.
- Nigdy nie myślałem o karierze telewizyjnej, ona przyszła wraz z konkretnymi osiągnięciami, jak gwiazdka Michelin. Ale to nie jest też tak, że przekreślam zawodową przeszłość, w tym przeszłość telewizyjną. Nie przekreślam, bo to moje życie, wiele lat wysiłków. Autorytet w zawodzie zdobywałem ciężką pracą. Nie zostałem "głową wyskakującą z telewizora". Wiem natomiast, że moja droga zawodowa, a teraz duchowa, prowadzi w konkretne miejsce, do konkretnego celu. Dostałem nowe zadanie i muszę je wykonać – mówił w wywiadzie.
Restaurator uchylił rąbka tajemnicy i wyznał, że teraz ma zamiar pomagać innym. - Obecnie powołuję Fundację Nowe Życie Polska, której celem będzie pomoc młodym ludziom – powiedział portalowi wiara.pl. Co ciekawe, dużą rolę w pomaganiu będzie odgrywać… nowa restauracja. - Fundacja będzie prowadzić to miejsce, pozyskując w ten sposób środki na swoje statutowe działania. Fundacja będzie zatem realizować również takie działania, dawać "wędkę", by przywracanie godności miało inny wymiar, by marnowanie żywności przekuć w karmienie głodnych, by uruchamiać inicjatywy i korzystać z wielu otwartych już drzwi – które takiej pomocy udzielają –wytłumaczył Amaro.