Wigilijna wpadka Karola Okrasy. Jak mogli to przeoczyć?
W pierwszy dzień świąt TVP3 wyemitowała kolejny odcinek programu kulinarnego "Okrasa łamie przepisy". Tym razem wzięty kucharz odwiedził Opole, przy okazji zaliczając zabawną wpadkę.
25.12.2020 | aktual.: 03.03.2022 00:17
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Karol Okrasa to uznany kucharz, gospodarz programów kulinarnych, autor książek i propagator gotowania w Polsce i poza jej granicami. Jednym z jego flagowych show jest "Okrasa łamie przepisy", realizowany dla TVP. W drugi dzień świąt widzowie mogli obejrzeć w telewizyjnej Trójce odcinek 172., w którym gospodarz wybrał się do Opola, aby przybliżyć bogactwo tamtejszych potraw wigilijnych. W założonym 800 lat temu Opolu miesza się wiele kuchni regionalnych - czeska, niemiecka i śląska. W tym odcinku Okrasa ruszył w rejs po Odrze, aby opowiedzieć o specyfice regionu, historii i kulinarnych tradycjach świątecznych.
Na pokładzie statku Karol Okrasa przyrządził dwie potrawy: kwaśną siemieniotkę grzybową oraz harynki w spalonej zołzie cebulowej czyli... śledzie w sosie.
Śledzie Okrasa zamarynował w aromatycznym oleju, który doprawił sproszkowanymi grzybami. Następnie zaczął przygotowywać spaloną zołzę czyli sos z uprażonej cebuli zabielony kwaśną, gęstą śmietaną.
Okrasa stwierdził, że zmodyfikuje recepturę i zamiast cukru lub miodu doda posiekane suszone śliwki.
- To lubię - mówi Okrasa o swoim planie złamania przepisu i zastąpieniu miodu innym składnikiem. - To jest odniesienie do dawnej kuchni polskiej. Jest słodko od owoców, jest wytrawnie, jest lekko gorzkawo od cebulki.
Ku zaskoczeniu widzów w kolejnym ujęciu gospodarz programu zaczął mieszać składniki: cebulkę i śmietanę po czym... dodał jednak łyżkę miodu, jakby zapominając między ujęciami o tym, że miał ów przepis "złamać". To nie można było tak od razu?
Okrasa należy jednak do kucharzy, którzy rzadko kiedy popełniają tego typu błędy. Jeśli już jakieś mu się zdarzają, to przechodzą do historii, ale raczej jako zabawne ustawki. Tak jak pamiętne "przypadkowe" wtargnięcie na pole, skąd dziennikarz szybko został "przegoniony" przez nadpobudliwego właściciela.