''Jakoś wymanewrowałem''
Później wielokrotnie łączył te dwie pasje – aktorstwo i motoryzację, choć nie zawsze wychodziło mu to na dobre. Kiedy grał w „I ty zostaniesz Indianinem” o mało nie zderzył się czołowo z autobusem. Jak wspominał, całe wydarzenie mogło się zakończyć tragicznie.
- Jeździłem fiatem multiplą, ze ściętym przodem. Podobnie kolega Zbigniew Kryński. Ujęcie polegało na tym, że się czołowo zderzamy. Specjaliści z komendy ruchu porobili obliczenia, wyrysowali kredą znaki, skąd mamy startować, odkąd jedziemy czterdziestką i kiedy zacząć hamowanie. Robiłem wszystko według instrukcji, ale współczynnik bezpieczeństwa drogi hamowania był zbyt duży, zatrzymywaliśmy się kilkanaście metrów od siebie. W końcu machnęli ręką: 'Jedź pan na czuja' – opowiadał. - Z przeciwka nadjechał autobus. Kierowca widząc mnie na swoim pasie puścił kierownicę i zasłonił oczy. Jakoś wymanewrowałem. Obok mnie jako pasażer siedział Kazio Brusikiewicz, który cały czas odmawiał litanię.