Kościelny debiut
Na scenę ciągnęło go już od dziecka, choć rodzice nie chcieli, by ich syn miał cokolwiek wspólnego z branżą artystyczną.
Z rozbawieniem wspominał swój pierwszy publiczny występ, kiedy w kościele zaśpiewał arię z „Bajadery”.
- To się zdarzyło w naszej parafii, w kościele Wszystkich Świętych. Biedna mama była tym nieco przerażona i szczerze mnie za ten wybryk zrugała – opowiadał w Dzienniku Polskim. - W ogóle miała ze mną sporo kłopotu, bo chciała, żebym został księdzem – w rodzinie miała dwóch stryjów prałatów – a ja zszedłem na taką złą drogę, wręcz się „stoczyłem”.