Wiesław Gołas nie żyje. "Wszyscy byli pod jego urokiem".

Wiesław Gołas zmarł miesiąc przed swoimi 91 urodzinami. Od kilku miesięcy borykał się z problemami zdrowotnymi. W rozmowie z Wirtualną Polską wielkiego aktora i dawnego kolegę z załogi wspominają dawni "pancerni".

Wiesław Gołas, Franciszek Pieczka, Janusz Gajos, Włodzimierz Press w 1966 roku na planie "Czterej pancerni i pies"
Wiesław Gołas, Franciszek Pieczka, Janusz Gajos, Włodzimierz Press w 1966 roku na planie "Czterej pancerni i pies"
Źródło zdjęć: © PAP
Przemek Gulda

Po długiej chorobie zmarł Wiesław Gołas, jeden z najbardziej znanych i lubianych polskich aktorów swojego pokolenia. Urodzony w 1930 roku, szerokiej publiczności znany był przede wszystkim z roli czołgisty Tomka Czereśniaka z serialu "Czterej pancerni i pies". Choć ta postać pojawia się w serialu dopiero w dziewiątym odcinku, szybko stała się jedną z ulubionych przez widzki i widzów.

Wirtualnej Polsce udało się dotrzeć do jego dawnych kolegów z załogi, Włodzimierza Pressa, grającego Grigorija i Franciszka Pieczki, znanego z roli Gustlika.

- Znaliśmy się jeszcze ze szkoły filmowej - wspomina ten drugi. - Studiowaliśmy razem, choć on był starszy o dwa lata. To był już wtedy mój najlepszy kolega. I tak zostało przez wiele kolejnych lat.

Franciszek Pieczka przyjaźnił się z Wiesławem Gołasem od czasu studiów
Franciszek Pieczka przyjaźnił się z Wiesławem Gołasem od czasu studiów © PAP

Press, młodszy o dziesięć lat, poznał natomiast Gołasa dopiero na planie "Pancernych".

- Ja i Janusz Gajos byliśmy najmłodszymi aktorami w obsadzie, choć naprawdę najmłodsza była Małgorzata Niemirska - wspomina. - Podchodziliśmy do Gołasa, Pieczki i Wilhelmiego z respektem. W końcu to byli już doświadczeni, znani aktorzy, a my? Młode chłopaki po szkole teatralnej. Patrzyliśmy na nich z podziwem, podpatrywaliśmy i uczyliśmy się od nich.

Pieczka wspomina dziś Gołasa jako człowieka bardzo życzliwego, który zawsze z wielkim szacunkiem podchodził do innych ludzi, niezależnie od ich wieku, pozycji i pochodzenia.

- Był bardzo otwarty, pomocny. I, co bardzo ważne, niezakłamany - mówi aktor. - Pamiętam, że zawsze gratulował mi sukcesów i nagród. Był w tym bardzo szczery. Ceniłem to sobie u niego bardzo mocno.

- Gołas bezdyskusyjnie miał wielki talent - dodaje Press, - ale miał też ogromny urok osobisty, którym urzekał wszystkich, z którymi się spotykał czy rozmawiał. Nie znam nikogo, kto poznając go, nie poddawał się z miejsca jego czarowi. Wbrew tekstowi "Upiornego twistu", popularnej piosenki, którą śpiewał w Kabarecie Starszych Panów, gdzie padają słowa o tym, że po zmroku staje się "typem upiornym", dla nas i dla wszystkich dookoła był "śliczny i liryczny" przez cały czas.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (351)