Wieniawa płacze na planie. "Ludzie zawalają robotę"
Julia Wieniawa od dawna jest jedną z największych gwiazd młodego pokolenia. Aktorka przyznaje jednak, że ilość pracy potrafi ją przytłoczyć. Jej podejście sprawia także, że nierzadko zdarza się jej uronić łzy na planie.
Julia Wieniawa dała się poznać polskim widzom jako nastolatka za sprawą serialu "Rodzinka.pl". Szybko zaczęła grać także w filmach i na deskach teatru. Można ją było chociażby zobaczyć w popularnych produkcjach Netfliksa jak "Wszyscy moi przyjaciele nie żyją" i "W lesie dziś nie zaśnie nikt".
Aktorka jest tak długo w polskim show-biznesie, że wie doskonale, jak trudna jest praca aktora. Co więcej, Wieniawa dołożyła sobie ostatnio kolejne zajęcie, bo mocniej zaczęła udzielać się jako wokalistka - wydała w czerwcu album "Omamy". To sprawia, że większość czasu spędza na wykonywaniu dwóch różnych zawodów i nie zawsze ma czas dla siebie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Ja niestety pracuję prawie w każdą niedzielę. Pracuję prawie codziennie, w ogóle nawet nie wiem, jaki dzisiaj jest dzień - żartowała w ostatniej rozmowie z Pomponikiem.
Choć stara się dbać o relacje z rodziną, nie jest jej łatwo nawet ją odwiedzić. Z tego powodu Wieniawa ma wątpliwości, czy taki pracoholizm jest rzeczywiście dobrym wyjściem.
- O moją rodzinę, czyli rodziców i siostry, staram się dbać i o te relacje i też mam takie myśli: "Kurczę, dawno nie byłam nawet na zwykłym obiedzie u rodziców". Staram się znajdować takie momenty, żeby pójść na spacer z siostrami, albo gdzieś je zabrać, więc staram się po prostu tę przestrzeń znajdować. Natomiast tak, mam czasem takie myśli, że też nie można całego życia przepracować, bo po co pracujesz? By korzystać z życia, więc też trzeba korzystać z życia - wyznała.
Wieniawa przyznała też, że potrafi płakać w pracy z powodu zachowania jej kolegów i koleżanek z planu. Nie cierpi bowiem, gdy ktoś nie wykonuje należycie swoich obowiązków.
- Bardzo długo udaję, że nic mnie nie rusza, aż w końcu jak mi puszczą nerwy, to rozpłakuję się po prostu. Mam takie momenty, że trochę opadają mi ręce. Zazwyczaj kiedy ja się staram i jestem właśnie profesjonalna, a ludzie, z którymi pracuję, np. zawalają robotę, są nieprofesjonalni i nie mogę na nich liczyć, to wtedy już mam tak, że łzy mi lecą, że wszystko jest na mojej głowie, że jestem przepracowana. Więc oczyszczam się emocjonalnie poprzez łzy i uważam, że nie ma w tym nic złego - oznajmiła serwisowi.