Wielki finał "Top Model”. Ogromna wpadka w programie na żywo
Siódma edycja "Top Model" dobiegła końca. Zwyciężczynią została Kasia Szklarczyk, która otrzymała kontrakt z międzynarodową agencją modelek i modeli oraz sesję okładkową dla magazynu "Glamour".
Do wielkiego finału dotarli: Ania, Kasia i Hubert. Cała trójka podczas trwania programu musiała zmierzyć się z różnymi wyzwaniami: sesja pod wodą, w slow motion, przygotowania filmów reklamowych, jak i nagrania na vloga. Pokonywanie własnych słabości, przekraczanie granic i współpraca z najlepszymi z najlepszych w branży modowej były dla nich lekcją pokory i zbiorem niezbędnych doświadczeń. Największe wyzwanie czekało na nich w Los Angeles, gdzie wzięli udział w Fashion Week, chodząc w pokazach największych projektantów modowych.
Podczas finału na żywo można było zobaczyć efekty ich pracy oraz posłuchać profesjonalnych opinii jurorów: Dawida Wolińskiego, Marcina Tyszki, Kasi Sokołowskiej i Joanny Krupy. Piętnaścioro uczestników walczyło o tytuł następnego Top Modela lub Top Modelki.
Nie obyło się jednak bez sporej wpadki. Gdy Krupa miała ogłosić, kto spośród trójki będzie musiał pożegnać się z marzeniami o wygranej, na ekranie pojawiło się zdjęcie Kasi, a skołowana prowadząca wyznała, że show jednak opuszcza Ania.
- O Jezus sorry, kochanie odpadasz - powiedziała zażenowana prowadząca po tym, gdy wysłuchała, co reżyser mówi jej do słuchawki.
To nie był jednak koniec niezręcznych momentów podczas finału. Kiedy okazało się, że show wygrywa Kasia Szklarczyk, przez dłuży czas kamera pokazywała twarz modelki, która wcale nie reagowała na pozytywny werdykt. Dopiero po chwili Krupa zaczęła piszczeć "Kasia wygrałaś", a dziewczyna uwierzyła w swoje zwycięstwo.
Coraz ciężej nam uwierzyć w autentyczność tego typu programów. Też byliście zażenowani oglądając finał "Top Model"?