"Wielka woda". Arcydzieło Netfliksa. Ten polski serial będzie murowanym hitem
Ćwierć wieku po słynnej powodzi tysiąclecia Jan Holoubek i Bartłomiej Ignaciuk przypominają widzom Netfliksa dramatyczne wydarzenia z południa Polski. I choć "Wielka woda" nie jest wierną kopią tamtych zdarzeń, w przejmujący sposób ukazuje ludzkie tragedie i dylematy, z którymi mierzyli się zarówno zwykli mieszkańcy, jak i włodarze tamtych rejonów. Wiele wskazuje na to, że to najlepszy polski serial w tym roku.
W sześcioodcinkowym serialu Netfliksa główną bohaterką uczyniono zadziorną panią hydrolog Jaśminę Tremer (Agnieszka Żulewska), która na pierwszy rzut oka mocno odstaje od grona naukowców z wrocławskiego sztabu kryzysowego. Szybko okazuje się, że nie bez powodu o pomoc poproszono ekspertkę na co dzień mieszkającą w Holandii - wszak dawniej łączyła ją zażyła znajomość z przedstawicielem wojewody Jakubem Marczakiem (Tomasz Schuchardt). Ba, mają nawet nastoletnią córkę, która nie zna tożsamości matki ze względu na jej walkę z destrukcyjnym nałogiem.
Kobieta przygotowuje analizę zagrożenia powodziowego dla Wrocławia oraz okolic i choć jej diagnoza jest miażdżąca, początkowo nikt poza Marczakiem nie traktuje jej poważnie. Czas nagli, presja rośnie, a przez kilka dni toczą się debaty o podjęciu kolejnych działań np. wysadzaniu wałów powodziowych w pobliskich wioskach. Za tymi działaniami stoją dramaty konkretnych ludzi zagrożonych utratą dorobku całego życia i to właśnie ukazanie ich perspektywy najbardziej ujmuje w serialu Netfliksa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Choć produkcja wychodzi od intrygującego wątku prywatnego dramatu hydrolożki, mierzącej się z dawnymi traumami, wraz z rozwojem akcji "Wielka woda" tworzy wielowymiarową fabułę.
Obserwujemy narastające napięcie we wrocławskich szpitalach, zoo, centrum miasta, jak i w okolicznych wsiach. Widzimy rozbieganą dziennikarkę telewizyjną (Marta Nieradkiewicz) oraz starych, schorowanych ludzi, którzy ani myślą porzucać własnych domów, albo nawet nie mają fizycznie takiej możliwości (Jerzy Trela w roli umierającego pacjenta oraz Anna Dymna ucharakteryzowana na chorobliwie otyłą kobietę niemieszczącą się w drzwiach mieszkania).
Katastrofa zbliża się wielkimi krokami, a twórcy serialu unikając epatowania paniką i melodramatyzmem pokazują stan wielkiej mobilizacji. Nie był on oczywiście wolny od cynicznych zachowań polityków czy egoistycznych postaw zwykłych ludzi, co świetnie oddają realistyczne dialogi w "Wielkiej wodzie".
Zresztą scenariusz Kaspra Bajona i Kingi Krzemińskiej to majstersztyk. Liczne wątki ukazujące powodziowy dramat w mikro i makroskali konsekwentnie są rozwijane w kolejnych odcinkach i każdy z nich znajduje swój finał. Trzeba jednak pamiętać, że "Wielka woda" jest produkcją fabularną, a nie dokumentalną, dlatego twórcy mogli pozwolić sobie na pewne uproszczenia i zabiegi dla zbudowania dramaturgii.
Ogromne wrażenie robią też zdjęcia zalanego Wrocławia, wykonane przez Bartłomieja Kaczmarka, będące połączeniem prawdziwych ujęć miasta z realistycznie odtworzoną scenerią w hali zdjęciowej przepełnionej wodą. Trudno wyobrazić sobie, aby jakakolwiek polska telewizja podjęła się tak pracochłonnego i kosztownego przedsięwzięcia.
Rozmach Netfliksa się opłacił. Serial wyreżyserowany przez Jana Holoubka i Bartłomieja Ignaciuka zapisze się w historii polskiej kinematografii jako przykład doskonałej opowieści o prawdziwych, tragicznych wydarzeniach, którymi żyła cała Polska. Właśnie tak jakościowych produkcji kierowanych do szerokiej, międzynarodowej publiczności nam trzeba.
Marta Ossowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" znęcamy się nad "Pierścieniami Władzy" i "Rodem Smoka", wspominamy seriale z lat 90. oraz śpiewamy hymn ku czci królowej. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.