"Masakra, dramat, niewypał". Festiwal Polsatu zrównany z ziemią

W piątek 25 sierpnia Polsat zorganizował w Warszawie Undercover Festival, na którym wystąpiły muzycy specjalizujący się w przerabianiu hitów takich gwiazd jak The Rolling Stones, Cher czy Coldplay. Jednak wydarzenie stacji wyjątkowo nie przypadło do gustu internautom, którzy w komentarzach zrównali je z ziemią.

Na Undercover Festival pojawiła się m.in. kobieta wcielająca się w Cher
Na Undercover Festival pojawiła się m.in. kobieta wcielająca się w Cher
Źródło zdjęć: © fot. Akpa

25.08.2023 | aktual.: 25.08.2023 22:12

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Tribute bandy to zespoły wiernie odwzorowujące wizerunek i show oryginalnych artystów. Choć tego typu projekty muzyczne nie są niczym nowym, to tak się składa, że ostatnimi czasy stały się prawdziwym fenomenem. Z roku na rok gromadzą coraz więcej publiczności. W Wielkiej Brytanii i USA organizowane są nawet festiwale, gdzie można usłyszeć przeboje wielkich gwiazd w ich wykonaniu.

Teraz to zjawisko trafiło do Polski, bo Polsat wyemitował 25 sierpnia koncert wchodzący w skład Undercover Festival. Tym samym na antenie stacji widzowie mogli obejrzeć i usłyszeć m.in. Not The Rolling Stones, Coldplace (tribute band Coldplaya - przyp. red.], Tanię Alboni jako Cher, Harry'ego Styleda czy Jeffa Dingle’a jako Bruno Marsa.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Pomijając charakteryzację (w niektórych przypadkach dość udaną), osoby występujące w piątkowy wieczór na polsatowskiej scenie próbowały imitować barwę, jak i sposób śpiewania danego artysty. I w sumie na słowie "próbowały" można byłoby poprzestać, bo publiczność w Warszawie i przed telewizorami usłyszała nic więcej jak marne namiastki i niemrawe wykonania przebojów, które przecież tryskają energią.

Większość wokalistów nie potrafiła nawet utrzymać się w tonacji. Szczególnie fatalnie wypadł piosenkarz wcielający się w Chrisa Martina z Coldplay - każda próba zaśpiewana górki brzmiała tak, jakby ktoś próbował wbić nam szpikulec w uszy.

Wystarczyło zresztą spojrzeć na komentarze na profilu Polsatu na Facebooku, by przekonać się o tym, że ich wydarzenie mało komu przypadło do gustu.

"No niestety nie potrafią śpiewać. Coldplay dramat", "Nie jestem jedynym, to tragedia, Polacy nie gęsi, swoich coverowców mają lepszych", "Coldplay było to straszne…", "To jest gorsze od disco polo!", "Festiwal raczej dramat, masakra jakaś", "Czekałam na koncert, a tu niewypał", "To jakiś koszmar" - czytamy.

Internauci naprawdę nie mieli litości. "Harry Styles po roku w Polsce" - napisała jedna z internautek, komentując zupełnie fatalny występ imitatora, który nawet nie kwapił się upodobnić do gwiazdora. Przypominał bardziej pijanego przebierańca, który przypadkowo wlazł na scenę.

Trochę nie ma co się dziwić, że komentujący zwrócili także uwagę na fakt, że publiczność w Warszawie nieszczególnie dobrze bawiła się na koncercie Polsatu.

"Tragedia ogólnie, a publiczność niemrawa, jak manekiny", "Dlaczego publiczność na takich wydarzeniach stoi jak kołki? No ja rozumiem, że może ten festiwal jakoś nie porywa, ale bez przesady, żeby się zachowywać, jakby się było tam za karę" - napisali.

Najbardziej wymowne było to w trakcie występu fałszywego Bruno Marsa. Dingle próbował rozruszać publikę, zachęcając do śpiewania słowa "Uptown", ale jedyne, co usłyszał, to ciszę. Jego ponawiania na nic się zdały, więc ostatecznie zrezygnował. Przy coverach The Rolling Stones trochę się ożywiło, ale chyba największe brawa zebrała Alboni jako Cher (wciela się w nią od 1997 r.), gdy wybrzmiały dźwięki hitu "Believe".

Coldplace fatalnie zaśpiewało hity Coldplay
Coldplace fatalnie zaśpiewało hity Coldplay© fot. Akpa | AKPA

Nie pomagali też prowadzący. Maciej Dowbor i Maciej Rock wyglądali jak duet, który nie ma pojęcia, jak zachęcić zgromadzonych do wykrzesania większego entuzjazmu. Dowbor zresztą nie uchronił się od wpadki. Po występie Alboni przedstawił ją jako Cher wykonującą repertuar… Alboni. Szybko obrócił to w żart, ale wyszło jak wyszło.

Undercover Festival pokazał, że tego typu wydarzenia to nic więcej jak festiwal kiczu i fałszu z poziomem nieodstającym zbytnio od zwykłego karaoke. Już lepiej odpalić sobie YouTube w domu niż sczeznąć przed telewizorem przy czymś takim.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" ogłaszamy zwycięzcę starcia kinowych hegemonów, czyli "Barbie""Oppenheimera", a także zaglądamy do "Silosu", gdzie schronili się ludzie płacący za Apple TV+. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Źródło artykułu:WP Teleshow
Komentarze (277)