Nie tak to miało wyglądać. Widzowie "Love Island" zirytowani tym, co zobaczyli
W nowej edycji "Love Island" miało być gorąco i namiętnie. A jest lodowato i drętwo. Dosłownie. Niskie temperatury w Hiszpanii, gdzie kręcony jest program, sprawiły, że osowiali uczestnicy myślą tylko o tym, jak nie zmarznąć. Nie w głowie im flirtowanie i miłosne podboje. Taka sytuacja rodzi coraz większą frustrację widzów.
03.03.2021 12:47
"Love Island" to niewątpliwy hit ostatnich dwóch jesiennych ramówek Polsatu. Widzowie pokochali format, w którym tempo nawiązywania relacji jest błyskawiczne. Roznegliżowani uczestnicy od początku muszą ostro wziąć się do roboty. Nie znajdziesz sobie pary w kilka dni, a czasem godzin? Wylatujesz. Albo szybko się zakochujesz, albo obierasz odpowiednią taktykę. Wszystkie chwyty dozwolone. I nie ma przebacz. Wszystko musi dziać się w ekspresowym tempie: zauroczenie, zakochanie, wielka miłość. Dobrze, jeśli do tego dochodzi namiętność i pożądanie.
Pod koniec tygodnia następuje tzw. przeparowanie. Raz kobiety, a raz mężczyźni wybierają dla siebie partnerów. Tych samych lub zupełnie innych. "Odbijanie" sobie drugich połówek, rozkochiwanie sympatii koleżanki i miłosne polowanie na nowych mieszkańców staje zatem na porządku dziennym.
Nic więc dziwnego, że gdy tylko w październiku 2020 r. rozegrał się finał 2. sezonu, Polsat rozpoczął intensywne prace nad kolejną edycją. Trzeba przyznać, że w dobie pandemii koronawirusa twórcy zadbali o najważniejsze: bezpieczeństwo bohaterów. Wszyscy nowi uczestnicy, zanim zamieszkali w willi w Marbelli, przeszli testy na obecność wirusa SARS-CoV-2. Tylko ci, którzy uzyskali negatywny wynik, mogli rozpakować walizki na hiszpańskiej ziemi.
Producenci nie przewidzieli jednak jednego: pogody. Poprzednie dwa sezony były kręcone na przełomie upalnego sierpnia i września. Najnowsza seria... na początku marca. Obecnie temperatury w Hiszpanii nie przekraczają 20 stopni w najcieplejszym momencie dnia (przeważnie ok. 16 stopni). I tu pojawia się problem. Uczestnicy przechadzają się po willi w swetrach i kurtkach. Ubrani od stóp do głów. Trudno bowiem wymagać od nich, by rozkładali się na leżakach, gdy na ich ciałach pojawia się gęsia skórka. I to wcale nie z podniecenia.
W nowym sezonie brakuje też imprez pod gołym niebem, do których przyzwyczaili się widzowie. Zamiast tego islandersi bawią się na... zadaszonym tarasie willi (tak jak podczas ostatniego odcinka, gdy motywem przewodnim imprezy było rytmy disco). Powód? Zacinający ulewny deszcz.
"Trzeba było wziąć tych ludzi na jakiś Zanzibar czy gdzieś, gdzie obecnie jest lato, a nie w takie zimno", "Kurtki, swetry, golfy i koce brrrr - mogli to na Kanarach kręcić, jestem zawiedziony", "Oni w Polsce mają tę willę, że aż tak zimno?", "Trochę dziwna ta wiosenna edycja... ściągać kurtki!" - piszą zirytowani widzowie.
Ale to nie wszystko. Wielu fanów zarzuca też produkcji, że między uczestnikami brakuje jakiejkolwiek chemii. Wszyscy traktują się po kumpelsku, nie w głowach im flirtowanie, a na randkach, które fundują im produkcja, wieje nudą.
"W 'Sanatorium miłości' mają ciekawsze randki", "Randka okropna, taka na siłę. Widać było, że i on, i ona męczyli się", "Nudno, nic się nie dzieje", "Ani pogody, nic szczególnego się nie dzieje i mam wrażenie, że wszyscy tacy jacyś skryci i wycofani" - czytamy w komentarzach na oficjalnym profilu "Love Island" na Instagramie.
Doszło nawet do tego, że podczas ostatniego przeparowania prowadząca Karolina Gilon po raz pierwszy w historii skarciła uczestników za brak działania i opieszałość.
A jak wam się podoba 3. edycja? Myślicie, że jeszcze się rozkręci?