"Wiadomości" TVP zajęły się Lempart. Jest odpowiedź
"Wiadomości" TVP podały informację o zakażeniu Marty Lempart koronawirusem. Danuta Holecka poinformowała telewidzów, że jako pierwsi w posiadanie informacji weszli dziennikarze TVP Info. Liderka Strajku Kobiet ma wrażenie, że dziennikarze prorządowych mediów nielegalnie skorzystali z państwowej bazy danych.
W wieczornym wydaniu "Wiadomości" widzowie mogli obejrzeć przygotowany przez Macieja Sawickiego materiał o Marcie Lempart, ujawniający, że liderka Strajku Kobiet otrzymała pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa.
"Z reguły pewna siebie i wulgarna Marta Lempart, dziś nabrała wody w usta" - zaczął relację Maciej Sawicki. W jego materiale liderka Strajku Kobiet przedstawiona została jako osoba, która sama sprowokowała chorobę, a do tego jeszcze swoim zachowaniem narażała innych.
Dostało się też samym protestom: "To jest smutny symbol tego, jak wielkim zagrożeniem dla nas wszystkich są i były te masowe manifestacje" - stwierdził Adrian Stankowski. "To jest po prostu rodzaj broni biologicznej, godzącej w zdrowie Polaków".
Wpadki "Wiadomości" TVP. Sporo się ich nazbierało
Materiał starał się też nadać aktowi oplucia policjantów (który powtórzono w tej relacji pięciokrotnie) głębsze znaczenie. W reportażu Macieja Sawickiego pojawia się bowiem stwierdzenie: "Gdyby już wtedy była zakażona koronawirusem, mogłaby narazić życie policjantów oraz ich rodzin".
We fragmencie "Wiadomości" TVP widzowie mogli usłyszeć, że Marta Lempart igrała z życiem i zdrowiem wyciąganej na protesty młodzieży, a także Donalda Tuska, z którym spotkała się na kilka dni przed diagnozą. Jak twierdzą twórcy materiału, w kontekście jej choroby, nawet "komentatorzy nie boją się mocnych słów i mówią o 'siewcach śmierci'".
Wprowadzając do relacji, Danuta Holecka zaznaczyła, że to pracownicy nadającego całą dobę programu informacyjnego Telewizji Polskiej jako pierwsi weszli w posiadanie informacji o chorobie Lempart. Liderka Strajku Kobiet całą sytuację skomentowała na Twitterze, sugerując, że przedstawiciele prorządowych mediów musieli skorzystać z wycieku z państwowej bazy danych.
"I teraz pytanie za 100 punktów - jak bezpieczne są w Polsce dane o stanie zdrowia wszystkich osób poddających się państwowemu testowi na koronawirusa, skoro funkcjonariusze PiS udający dziennikarzy dowolnie je sobie biorą z państwowej bazy?" - zapytała w poście.