Weronika Rosati zwierzyła się Krzysztofowi Ibiszowi. "Przez większość życia miałam nie najlepszy gust do mężczyzn"
Weronika Rosati gościła w programie Krzysztofa Ibisza "Demakijaż". Zdobyła się na szczerą rozmowę z prezenterem o ostatnich wydarzeniach w swoim życiu prywatnym.
Weronika Rosati już na początku programu "Demakijaż" wyjawiła, że unikała dotąd wywiadów o jej uczuciowym. Nie zaprzeczała i nie potwierdzała plotek na temat jej kolejnych relacji z mężczyznami. Poza ostatnią, która wzbudziła szczególne zainteresowanie mediów i duże emocje wśród opinii publicznej.
Zapytana przez prezentera, dlaczego show-biznes tak bardzo emocjonuje się jej życiem uczuciowym, odparła krótko: "przez większość życia miałam nie najlepszy gust do mężczyzn".
Gorzki wstęp posłużył aktorce do rozmowy na temat długiej batalii sądowej, którą toczy ze swoim byłym partnerem, Robertem Śmigielskim. Wróciła też wspomnieniami do głośnego wywiadu, którego udzieliła Magdalenie Środzie dla "Wysokich Obcasów".
- Zbierałam się do tego wywiadu pół roku. Zrobiłam go dla mojej córki. Uznałam, że jeśli ma się uczyć walczyć o siebie i swoją godność, to muszę dać jej przykład. Zrobiłam to też dla kobiet znajdujących się w sytuacji, w której ja byłam. Pomyślałam o nich, że najgorsze jest zaszczucie i wstyd, że ktoś cię tak bliski traktuje, a do tego poczucie, że nikt ci nie uwierzy. Milczenie wynika z poczucia bezsilności, że nikt ci nie uwierzy - dodała w rozmowie z Krzysztofem Ibiszem.
Wywiad na łamach "Wysokich Obcasów" spowodował lawinę wydarzeń i sprawił, że rozpoczął medialną dyskusję. Rosati przyznała, że była przygotowana na taki obrót spraw. - Miałam pewną świadomość, ze będę tylko tracić. Wiedziałam, ze będę brutalnie zaatakowana medialnie pod każdym względem - wyznała w programie.
Dodała też, że najbardziej zabolało ją to, że to nie mężczyźni atakowali ją w trudnym dla niej momencie, ale właśnie kobiety.
Mimo to aktorka postanowiła działać na rzecz kobiet. Szczególnie tych, które są w podobnej do jej sytuacji, a boją się zawalczyć o siebie. Sama przyznała, że długo żyła w lęku i nie zdawała sobie sprawy, że przemoc domowa nie musi być fizyczna, ale przejawiać się na polu emocjonalnym, psychicznym czy finansowym.
Rosati zależy, by realnie wpływać na zmianę postrzegania przemocy domowej przez opinię publiczną. - Musimy zmienić mentalność. Przemoc domową należy tępić. Dopiero wtedy będzie można zmienić prawo - podsumowała.