Werner i Szarlotta, czyli niedole cnoty
Historia rodziny Sambre została bardzo dobrze przyjęta przez czytelników i dlatego Yslaire zdecydował się (już bez udziału Balaca) napisać prequel. A właściwie dwa, ponieważ w latach 2007 - 2009 ukazały się trzy zeszyty opublikowane w naszym kraju w zbiorczym albumie, który nosi tytuł "Wojna Sambre'ów: Hugo i Iris". Kolejne trzy zeszyty, składające się na recenzowaną książkę, ukazywały się w latach 2010 - 2012. Do udziału w serialu "Wojna Sambre'ów" scenarzysta zaprosił trzech różnych rysowników, sam już nie rysując. Za ilustracje i kolory w albumie "Wojna Sambre'ów: Werner i Szarlotta" odpowiedzialny jest Marc-Antoine Boidin.
14.10.2013 | aktual.: 08.11.2013 11:46
Tym razem historia cofa się jeszcze dalej w przeszłość i rozpoczyna się w 1 listopada 1768 roku we Wiedniu, a kończy wiosną następnego roku. Dzięki kilkustronicowemu wprowadzeniu, które zawiera wytyczne chronologiczne oraz rozrysowanemu na ostatniej stronie okładki drzewu genealogicznemu, czytelnik nieobeznany z poprzednimi częściami, może odnaleźć się w trwającej od wieków mistycznej "wojnie oczu" między rodem Sambre'ów a potomkami Czerwonookich.
Głównymi aktorami w tej rozgrywce są Szarlotta (córka Joanny-Zofii, wnuczka Augustyna) oraz Werner (sierota, adoptowany przez księcia Goetza von Gotha). Szarlotta mieszka wraz z rodziną w Austrii, jest przyjaciółką Marii Antoniny, dziewczyny są w tym samym wieku. Ojciec Szarlotty udziela młodej następczyni tronu lekcji francuskiego. Jej matka Joanna-Zofia wierzy, że dzięki przyjaźni między pannicami uda się rodzinie Sambre'ów powrócić do Francji, do Wersalu. Aby to pragnienie się spełniło musi jeszcze znaleźć dla córki bogatego narzeczonego. I pewnie by się udało, ale na scenie pojawia się Werner, spadkobierca "czerwonych oczu". Między nim a młodą Sambre'ówną wybucha romantyczne uczucie.
Joanna-Zofia obawiając się, że młodzieniec może pokrzyżować jej plany, stara się zrobić wszystko, aby zniechęcić swą córkę do niego. Za pomocą libertyńskich gierek (przywodzących na myśl klasyczne powieści tego okresu: "Niebezpieczne związki" Choderlosa de Laclosa czy "Justyna, czyli nieszczęścia cnoty" Markiza de Sade ), haniebnych zakładów, sieci intryg i knowań chce zdeprawować i zhańbić młodzieńca. Czy i z jakim skutkiem jej się to uda? Na to pytanie będą mogli sobie odpowiedzieć ci, którzy sięgną po omawiany album.
Nie podobają mi się kolory nałożone przez Boidina. Paleta barw została bardzo mocno ograniczona, składa się głownie z różnych odcieni bieli, brązu i czerwieni. Co na przestrzeni ponad 150 stron jest bardzo męczące dla oka.
Skrypt napisany przez Bernarda Yslaire'a dla rysownika ma jedną zasadniczą wadę, przez którą musi przebrnąć uparty czytelnik. Jest nużący.Sceneria i tło historyczne, w którym dzieje się akcja komiksu, zdaje się być bardzo atrakcyjna, jednakże nadmierne opisy, przydługie wypowiedzi postaci, wstawki "z dzienników" narratora (zresztą pomysł wprowadzenia trzecioosobowych komentarzy uważam za nietrafiony i zbędny, akcja mogłaby się "dziać" jedynie za pomocą dialogów w kadrach) są męczące i mało zajmujące.