Pamiętasz Grażynę Żarko? Odtwórczyni jej roli potrzebuje pomocy
Dziesięć lat temu wcielała się w postać fikcyjnej youtuberki za co nie tylko w sieci, ale także w realu, spotkał ją niewyobrażalny hejt. Dziś znów budzi wśród internautów ogromne, lecz co warto podkreślić, pozytywne emocje. Pani Anna Lisak, dla wielu wciąż niezapomniana Grażyna Żarko, potrzebuje pieniędzy na leczenie, a internauci spieszą jej z pomocą.
19.01.2021 14:04
Od początku stycznia na internetowej stronie fundacji Się Pomaga zbierane są fundusze na rzecz 71-letniej Anny Lisak. Pani Anna, emerytowana nauczycielka przedszkolna z Wrocławia, potrzebuje protez i rehabilitacji, po tym jak na skutek powikłań choroby cukrzycowej lekarze zdecydowali o amputacji dolnych kończyn.
"(...) Straciłam obie nogi, a wraz z nimi możliwość samodzielnego poruszania się. Straciłam właściwie całe moje dawne życie, ale wciąż mam nadzieję, że chociaż w części to życie odzyskam" - czytamy w opisie zbiórki, która obudziła w wielu internautach nie tylko odruch serca, ale i wspomnienia głośnego projektu na YouTubie, który Anna Lisak firmowała swoją twarzą. Projekt, który z uwagi o realną obawę o bezpieczeństwo zatrudnionej przy nim kobiety, przerwano przed czasem.
Narodziny Gr@żyny
Latem 2012 roku dwaj vlogerzy - Bartek Szkop i Grzegorz Cholewa za pomocą kontrowersyjnego eksperymentu chcieli zwrócić uwagę na groźne zjawisko w sieci, czyli hejt, z którym internetowi twórcy mierzą się od początku swojej działalności i z którym ich zdaniem, internetowi giganci (tacy, jak właśnie YouTube) w ogóle sobie nie radzą. Wykreowali fikcyjną postać Grażyny Żarko - konserwatywnej nauczycielki, która prezentowała w sieci "Katolicki głos w internecie". Była uosobieniem wszelkich stereotypów na temat tzw. "mohera". Na swoim kanale propagowała kontrowersyjne poglądy i metody wychowawcze. Twierdziła m.in. że dzieci należy bić po rękach, a panie z zespołu Jarzębina (autorki przeboju "Koko euro spoko") to satanistki.
Dzisiaj o piosence Kokoko Euro Spoko
Internetowa prowokacja
Postać Grażyny Żarko szybko "podbiła" internet, ujawniając jego najgorsze oblicze i budząc najdziksze instynkty jego użytkowników. Na kanale fikcyjnej youtuberki, która działała w sieci przez zaledwie dwa miesiące, zamiast rzeczowej krytyki dominowały wulgaryzmy, pogróżki a nawet życzenia śmierci. Jeden z użytkowników sieci oddał mocz na jej podobiznę, a ktoś inny w grze komputerowej panią Grażynę unicestwił. Wtedy twórcy wiralowej akcji zdecydowali o jej przerwaniu, wyjawiając prawdę o projekcie i wywołując medialną dyskusję na temat hejtu w sieci.
- Byliśmy przygotowani na agresję słowną, ale doszły do tego filmy i groźby, i wtedy wystraszyliśmy się i zakończyliśmy projekt, pokazując to, co się tam działo - mówił przed laty w rozmowie z portalem Wrocław Nasze Miasto Bartłomiej Szkop, twórca innej sławnej bohaterki sieci Baśki Kwarc.
Dla emerytowanej nauczycielki z Wrocławia, która wówczas od kilku lat dorabiała jako statystka w filmach, udział w projekcie vlogerów nie wydawał się początkowo niczym wyjątkowym. W wywiadzie dla wspomnianego lokalnego portalu przyznała jednak, że gdyby wiedziała, jakie konsekwencje przyniesie ze sobą działalność Grażyny Żarko, pewnie "zastanowiłaby się kilka razy". Podkreśliła jednak, że cieszy się z efektów, jakie odniósł projekt z jej udziałem.
- Warto było zostać Grażyną, bo poruszyłam świat internetu. Mam nadzieję, że dzięki temu coś się zmieni, że skala agresji słownej w sieci będzie mniejsza - mówiła niedługo po zakończeniu głośnej akcji. Atakujący ją wcześniej blogerzy i internauci posypali głowę popiołem, a Krzysztof Gonciarz zainicjował nawet na rzecz pani Anny zbiórkę na wakacje, by choć trochę zrekompensować kobiecie przykrości, jakich doświadczyła podczas udziału w prowokacyjnej akcji.
"Była pani memem mojego dzieciństwa"
Dziś pani Anna Lisak znów porusza internet, choć już pod własnym imieniem i nazwiskiem, i z własną, smutną niestety, historią. Tym razem internauci pokazują jednak swoje pozytywne oblicze, dając wymierne dowody na to, że los kobiety nie jest im obojętny.
"Pani była memem mojego dzieciństwa jako Grażyna Żarko. W ramach podziękowań za te piękne chwile życzę pani powrotu do zdrowia i jeszcze wielu lat radości" - napisał na stronie zbiórki jeden z anonimowych donatorów. Podobnych wpisów, w których internauci odwołują się do fikcyjnej youtuberki jest znacznie więcej. Ludzie dziękują pani Annie, piszą o ogromnym szacunku i prawdziwej lekcji, jaką przed laty dał im internetowy projekt. "Wieczny szacunek za udział w eksperymencie społecznym. Dał mi naprawdę wiele do myślenia. Życzę szczęścia i powodzenia".
Odpowiedź dla chamskich internautów
Pamiętają o Grażynie, pomagają Annie
Wszyscy życzą też przede wszystkim pani Annie Lisak zdrowia i powrotu do sprawności, bo to właśnie mają zapewnić zbierane za pośrednictwem strony Się Pomaga pieniądze. Po niecałych dwóch tygodniach od ustanowienia - nienagłaśnianej w mediach - zbiórki, zaplanowaną na leczenie kwotę uzyskano z nawiązką (obecnie zebrano już ponad 48 tys. zł). Kobietę wsparło do tej pory ponad 3,6 tys. osób, a do finału akcji jeszcze prawie dwa miesiące. Tempo zbiórki i liczba udostępnień pozytywnie zaskoczyła pracowników wrocławskiej fundacji Moc Pomocy, która założyła zbiórkę na leczenie pani Anny. Jej prezes Rafał Mikołajczyk, w rozmowie z WP wyznał, że jest spokojny o los swojej podopiecznej.
- Będziemy mogli pomóc pani Ani dobrać dwie protezy i zapewnić rehabilitację.
Wstępny plan leczenia już jest, ale jego szczegóły zostaną sprecyzowane po zakończeniu zbiórki i ustaleniu ostatecznie zebranej kwoty.
- Chodzi nam o to, żeby kupić takie protezy, w których pani Ania będzie mogła funkcjonować, a za te środki, którą pozostaną w puli, zapewnić jej rehabilitację. Naszym celem jest to, żeby pani Ania uzyskała jak największą sprawność - zaznacza Rafał Mikołajczyk.
Przyznał też, że beneficjentka pomocy nigdy nie wspominała o głośnym projekcie sprzed lat, choć pracownicy fundacji zawsze przypominają podopiecznym, jak ważne w promowaniu wirtualnych zbiórek są wszelkie szczegóły ich biografii. Internetową przeszłość Anny Lisak, o której sama niechętnie dziś wspomina, zespół fundacji odkrył sam. Biorąc pod uwagę ujawniony potencjał akcji, która dopiero teraz nabiera rozpędu, prezes fundacji przewiduje podwyższenie założonej początkowo kwoty, dość skromnej, jak na potrzeby pani Anny.
Leczenie dawnej bohaterki internetu można wesprzeć tu.