"Warsaw shore": Trybson ujawnia "nie robiłem z siebie głupka za darmo". Więc za ile?
Trzeba przyznać, że spośród całej ekipy to właśnie Trybson radzi sobie w show biznesie najlepiej. Jego powiedzonka i przechwałki robią furorę w postaci internetowych memów, a on jest gwiazdą klubów i dyskotek, gdzie może do woli przebierać w, używając żargonu ekipy, napalonych "gąskach". 22-latek z Sosnowca nie ukrywa jednak, że ma apetyt na więcej, bo jak tłumaczy: "uczciwie pracowałem, robiłem z siebie głupka, ale nie za darmo".
Uczciwie pracowałem, robiłem z siebie głupka, ale nie za darmo Za ile więc dokładnie? Konkretnie za 2 tys. złotych, bo właśnie tyle producenci reality show zapłacili uczestnikom za miesiąc "bycia sobą" przed telewizyjnymi kamerami, jak uściślił Jerzy Dzięgielewski, dyrektor MTV.
Bardziej konkretne pieniądze mieli zapewnić sponsorzy i przedstawiciele biznesu, którzy chcieliby skorzystać na popularności uczestników show. Póki co jednak nikt nie zaangażował miłosników "dymania" i "imprez do rana" (jak mówią o sobie sami) do kampanii reklamowych z oczywistych przyczyn. Jak twierdzi autor publikacji w "Newsweeku", bohaterowie ekipy czują się więc przez stację wykorzystani, choć oficjalnie deklarują, że wszystko jest w porządku. Tak jak Trybson, który podkreśla, że występując w "Warsaw shore" spełnił swoje marzenie.
Bramkarza w jednym ze śląskich klubów wyraźnie cieszy też popularność. Przyznaje, że ma sporo propozycji matrymonialnych, głównie ze strony dojrzałych kobiet. Na imprezach nie może opędzić się od fanek:
-_ Jak wchodzę do klubu, to szał ciał. Piski, krzyki, autografy na cyckach_ - chwali się "Newsweekowi". Przyznaje też, że z ciekawością śledzi artykuły na swój temat w mediach: "niejedną noc zarwałem, żeby przeczytać o sobie". Choć akurat to, co jakiś czas temu napisał o nim "Super Express", ujawniając, że za udział w jednej imprezie Trybson inkasuje nawet 4,5 tysiąca złotych, wyraźnie mu się nie spodobało: "milionera ze mnie zrobili, że niby zarabiam 20 tysięcy na miesiąc"- ironizował.
Niejedną noc zarwałem, żeby przeczytać o sobie Cóż, z pewnością spodoba mu się utrzymana w pozytywnym tonie publikacja w tygodniku Tomasza Lisa, który po raz kolejny udowodnił, że prestiżowy niegdyś tygodnik i najpoczytniejszy w kraju tabloid łączy już nie tylko wspólny wydawca, ale też coraz częściej treść.