"Walking Dead": rusza proces po śmierci kaskadera. Producenci umywają ręce

John Bernecker zmarł w lipcu 2017 r., ale dopiero teraz ma ruszyć proces, który wskaże winnego zaistniałej tragedii. Producenci umywają ręce i twierdzą, że temu wypadkowi nie dało się zapobiec. Mówili również o zaniedbaniu ze strony doświadczonego kaskadera, który spadł głową na betonową podłogę z wysokości ok. 7 m. A rodzice zmarłego od początku zarzucają twórcom, że ich syn zginął przez oszczędzanie na środkach ostrożności.

Jak podaje "Fox News", przed sądem mają się tłumaczyć nie tylko producenci, ale przede wszystkim koordynator ekipy kaskaderów i aktor, który miał dotknąć Bernecker przed tragicznym upadkiem, choć nie było tego w scenariuszu.

Bernecker doznał śmiertelnych obrażeń po kręceniu sceny upadku z balkonu. Stacja AMC podkreśla, że kaskader przez własną nieuwagę nie spadł na miękkie podłoże, bo w ostatniej chwili chwycił się poręczy i zmienił trajektorię upadku.

Rodziców Berneckera ma reprezentować w sądzie Jeffrey Harris. Adwokat w sprawie Sary Jones, asystentki operatora kamery, która w 2014 r. zginęła na planie "Midnight Rider". Prace nad filmem nie zostały nigdy ukończone, a dzięki Harrisowi rodzina zmarłej kobiety otrzymała 11,2 mln dol.

John Bernecker zmarł 13 lipca 2017 r. Po feralnym upadku został natychmiast przewieziony do szpitala i podłączony do respiratora. Początkowo obrzęk mózgu zdawał się zmniejszać, niestety stan kaskadera uległ nagłemu pogorszeniu, co doprowadziło do zgonu dzień po wypadku.

Bernecker pracował jako kaskader przez 8 lat i miał na swoim koncie występy w takich filmach i serialach jak "Black Panther", "Logan: Wolverine", "Igrzyska śmierci", "Szybcy i wściekli 8". Po jego śmierci do kin weszło jeszcze aż siedem filmów, do których kręcił numery kaskaderskie. Ostatni, "War with Grandpa", ma być gotowy w 2020 r.