Walka z mangowym piractwem trwa
Tym razem zareagowało niezbyt znaczące na światowym rynku wydawnictwo Libre, specjalizujące się głownie w publikacji komiksów o tematyce homoseksualnej (z gatunku yaoi). Nie posiada ono licencji na publikację swoich tytułów w Stanach Zjednoczonych. Liczba miłośników komiksów yaoi jest także w tym kraju niewielka, więc grupy publikujące skany kolejnych rozdziałów mang z fanowskim tłumaczeniem nie godzą zbyt mocno w interesy wydawnictwa - co najwyżej propagują je wśród Amerykanów.
Działania Libre to jednak część większej akcji, mającej ukrócić komiksowe piractwo w Internecie. Problem łamania praw autorskich poprzez skanowanie i translacje narósł do ogromnych rozmiarów. Proceder, na który wydawcy do tej pory przymykali oko, postanowiła zwalczyć specjalnie w tym celu utworzona "Wielonarodowa Mangową Koalicja Antypiracka" (należy do niej także Libre). Domaga się ona ścigania piratów przez FBI i nałożenia na nich wysokich sankcji.
Na początku sierpnia zamknięto jedną z największych stron ze skanlacjami - onemanga.com, a także szereg innych, cieszących się największą popularnością wśród internautów. Nie przestraszyło to jednak tłumaczy-amatorów, którzy przenieśli swą działalność na inne, niewyśledzone jeszcze przez wydawców adresy.