Waldemar Goszcz. Był u szczytu kariery, odszedł zbyt wcześnie. Nie ma go z nami od 15 lat
[GALERIA]
Był jednym z tych, o których branża mówiła: "młody, zdolny, zawojuje świat". Waldemar Goszcz zachwycał talentem, urodą i niespotykaną serdecznością. Nie było dla niego rzeczy niemożliwych. W show-biznesie próbował swoich sił jako aktor, model i piosenkarz. Jednak dopiero główna rola w serialu "Adam i Ewa" przyniosła mu ogromną popularność. W wieku 29 lat miał wszystko, czego pragnie każdy gwiazdor: pracę, sławę i grono fanek. Niestety, jego drogę na sam szczyt przerwał tragiczny wypadek. 24 stycznia 2018 r. mija 15. rocznica śmierci aktora.
Z rozrzewnieniem wspominał dzieciństwo
Waldemar Goszcz urodził się 14 grudnia 1973 r. w mroźnym Wolborzu. Rodzice, Zofia i Włodzimierz, nie posiadali się ze szczęścia. Kilka lat później na świecie pojawiło się rodzeństwo Waldka: Anna i Piotr, którzy świata poza starszym bratem nie widzieli.
Cała rodzina Goszczów mieszkała w małym domku, któremu było daleko do luksusów, w jakich wychowują się dziś przyszłe gwiazdy ekranu. Pokój aktora był tak ciasny, że po wstawieniu do niego łóżka, z trudem można było się swobodnie poruszać. Zawsze jednak znalazło się w nim miejsce na...oszczep i dysk. Wszystko dlatego, że już od dziecka sport odgrywał w życiu Waldemara ważną rolę.
Obiekt westchnień
Gdy Goszcza nie było w domu, wiadomo, że był na stadionie. To tam trenował i przygotowywał się do sportowych zawodów, by później bez najmniejszego problemu wygrywać kolejne konkurencje. Już wtedy, zachwycone tężyzną i talentem Waldemara dziewczyny, ustawiały się do niego w długich kolejkach. Powodzenie aktora u płci pięknej nieraz wzbudzało zazdrość wśród jego kolegów, jednak żaden z nich nie zamierzał z nim rywalizować o względy atrakcyjnych koleżanek.
Musiał przerwać studia
Pierwsze sportowe sukcesy i uwielbienie kobiet nie przewróciły mu w głowie. Goszcz ukończył Technikum Mechanizacji Rolnictwa w Wolborzu, a tuż po zdaniu matury, dostał się na Akademię Wychowania Fizycznego w Poznaniu. Niestety, nigdy nie ukończył studiów. Powodem, dla których zmuszony był porzucić dalszą naukę, była świetnie zapowiadająca się kariera w modelingu.
Podbił branżę modelingu
W 1993 r. Goszcz, za namową zakochanych w nim do szaleństwa koleżanek, postanowił wziąć udział w konkursie "Twarz roku". Nieoczekiwanie pokonał wszystkich konkurentów i to właśnie w jego ręce trafił ten zaszczytny tytuł. Wygrana zapewniła mu popularność i rozpoznawalność. Szybko posypały się propozycje reklamowe.
Być może część osób do dzisiaj kojarzy spoty z udziałem początkującego modela, gdy śpiewając "kiedy byłem małym chłopcem", golił się charakterystyczną żółtą maszynką. Później wystąpił jeszcze na ekranie, promując chusteczki higieniczne i sezamki. Pracował także dla znanych projektantów mody: Cerutti, Thierry Mugler oraz Nikos.
Szybki ślub i błyskawiczny rozwód
Prężnie rozwijająca się kariera Goszcza pozwoliła mu na przeprowadzkę do Warszawy. W stolicy poznał swoją przyszłą żonę Monikę, którą poślubił w 1997 r.
Wkrótce potem parze urodziła się córka Wiktoria. Waldemar niemalże oszalał na punkcie ślicznej dziewczynki i, jak wielokrotnie powtarzał w późniejszych wywiadach, kochał ją bezgranicznie od pierwszych chwil jej życia. Niestety, małżeństwo z Moniką nie przetrwało próby czasu i zakończyło się rozwodem.
- Połączyła nas wzajemna fascynacja od pierwszego wejrzenia. Rozdzieliła niezgodność charakterów i zupełnie różne zainteresowania. Inność łączy na początku, a później przeszkadza – powiedział aktor.
Spełniał się jako wokalista
Goszcz, który nie miał szczęścia w miłości, nigdy nie narzekał na zastój w karierze. Zanim został aktorem, próbował swoich sił jako piosenkarz. W 1997 r. wraz z Markiem Sośnickim założył zespół Hi Street. Przez trzy lata zagrali ponad 400 koncertów. Pojawili się m.in. na festiwalu w Opolu. Wraz z kanałem TVP 2 byli inicjatorami i twórcami hymnu akcji "I Ty możesz zostać Świętym Mikołajem".
Jedna z ulubionych serialowych par
Gdy w 2000 r. dołączył do obsady serialu "Adam i Ewa", stał się ulubieńcem publiczności. Historia dwojga ludzi, których połączyła wielka, szalona i romantyczna miłość, błyskawicznie podbiła serca widzów, a Goszcz trafił do grona najbardziej pożądanych aktorów w Polsce.
Grę w serialach traktował jak trampolinę, która miała pomóc mu się wybić w show-biznesie. Nie chciał skupiać się wyłącznie na występach w telewizji. Miał inne plany. Marzył o roli w dużej produkcji.
- Chciałbym zagrać w filmie fabularnym, gdzie będę miał dosyć czasu na przygotowanie tego, co mam zagrać. W serialu go nie mam – mówił.
Zdawał sobie sprawę z kruchości życia
Na pytanie jednego z dziennikarzy, czy boi się czegoś w życiu, bez zastanowienia odpowiedział: "Pewnie. Każdego dnia. Przecież mogę wyjść z domu i wpaść pod samochód, ale nie myślę o tym, tylko prę do przodu. Większość tak robi."
Udzielając tego wywiadu, nawet nie wiedział, jak bardzo prorocze okażą się jego słowa.
Wypadek przerwał jego marzenia
24 stycznia 2003 r. doszło do tragicznego w skutkach wypadku. Podczas wyprzedzania samochód aktora zderzył się z nadjeżdżającym z naprzeciwka pojazdem. Razem z Goszczem jechali również Radosław Pazura i Filip Siejka, którzy mieli znacznie więcej szczęścia i przeżyli. Niestety, Goszcz zginął na miejscu.
Gwiazdor został pochowany na cmentarzu w Wolborzu. W jego pogrzebie uczestniczyli nie tylko mieszkańcy rodzinnych stron aktora, ale również osoby związane ze światem show-biznesu i kultury z Warszawy, Piotrkowa i Tomaszowa. Do dziś wielu fanów nie może pogodzić się ze śmiercią Waldemara Goszcza, który tym roku skończyłby 45 lata.