W zwariowanym tempie
Montana (jak nazywają ją znajomi), nigdy nie odpuszczała i zawsze musiała być na bieżąco. Uwielbiała życie „na fali”, ale na pewnym etapie poczuła zmęczenie tym ciągłym wyścigiem. Zrozumiała to, kiedy zauważyła, że w niedzielę kładzie się spać wcześniej tylko dlatego, by zaraz po północy móc zacząć pracę nad nowym materiałem (obiecała sobie wcześniej, że kończy z pracą w weekendy).