W "Ślubie od pierwszego wejrzenia" proza codzienności, wspólne mieszkanie i słoneczna Barcelona
Martyna i Przemek wciąż próbują znaleźć wspólny język, teściowa Maćka zaczyna mówić ludzkim głosem. Anita z Adrianem coraz częściej mówią "my", a nie "ja".
Agata i Maciek wraz z mamą dziewczyny mieli wspólnie obchodzić święta, jednak małżonkowie sami pojechali do kościoła. Młodzi zaczęli coraz lepiej się dogadywać, a Agacie udało się przeforsować swoje zdanie. To pierwszy ważny kompromis. Świąteczna atmosfera sprzyjała rodzinnym rozmowom, dlatego Maciej nieco lepiej poznał teściową i babcię Agaty. Następnego dnia oboje pojechali do rodziców mężczyzny w dużo lepszych nastrojach: "Chętnie bym tam jeszcze wrócił, bo było miło i sympatycznie", mówił.
Anita i Janek nie odnieśli sukcesu na mistrzostwach. Po konkursie Adrian zaprosił żonę i jej partnera do mieszkania na nocleg. Musiał poradzić sobie ze złymi humorami tancerzy. Przed małżonkami pojawił się trudny moment, ale Anita bardzo szybko próbowała odegnać smutne przemyślenia. Natychmiast zaczęła zwiedzać mieszkanie Adriana. Mąż pokazał jej rysunek, który stworzył na spotkaniu z psycholog. "To niesamowite!" - mówiła zachwycona żona. Janek odsunął się na drugi plan i pozwolił im cieszyć się swoją obecnością. Nad ranem po cichu zniknął.
Martyna i Przemek rozpoczęli zwiedzanie Barcelony. "Jestem zauroczony. Od samego początku mówiłem, że kocur" mówił i nie krył radości z wyboru specjalistów. Martyna była zachwycona wyjazdem. Para zaczęła ze sobą rozmawiać o dzieciach, przyszłości i planach na życie. "Ja bym chciał, żeby to była miłość do śmierci", podkreślał Przemek.
Anita wciąż przeżywała porażkę na mistrzostwach. Adrian sprawdził, czy zadziała metoda "przez żołądek do serca" i przygotował specjalne śniadanie. Oboje bardzo dobrze czuli się w swoim towarzystwie, a wspólny posiłek był kolejną okazją do poznawania swoich zwyczajów.
Po świętach Agata została u Maćka. Para chciała pomieszkać ze sobą i przekonać się, jak to jest być ze sobą na dłużej. Maciek wrócił do codziennej rutyny, a żona wyruszyła na zakupy, posprzątała mieszkanie i poszła do kosmetyczki. W tym natłoku zdarzeń zapomniała o mężu. Spanikowany mężczyzna próbował się do niej dodzwonić, ale kobieta nie odbierała telefonu. Maciek był zdenerwowany: "Do mnie do domu kluczy nie ma nikt. Tylko ja. Muszę się z tym oswoić".
Kolejny dzień w Barcelonie był testem dla Martyny. Przemek ubrał się w jednoczęściowy strój jednorożca i wyszedł w nim na ulice. Dziewczyna czuła się niekomfortowo, ale nie sprzeciwiła się mężowi. "Ma duży dystans, czego bardzo mu zazdroszczę". skwitowała jego zachowanie, a mężczyzna cieszył się, że jego dziwność została zaakceptowana. Martyna nie zdobyła się na szczerość.
U Anity i Adriana wciąż trwała sielanka. "Dzień bez ciebie to nie dzień" powiedział mężczyzna, a Anita poczuła się mocno zawstydzona. W jej oczach pojawiły się łzy. Adrian w rozmowach podkreślał, że są razem, że teraz to nie ja i ty, ale my. Dawał odczuć swojej żonie, że myśli o niej bardzo poważnie.
Martyna i Przemek po całym dniu zwiedzaniu miasta postanowili zagrać w grę, którą otrzymali jako prezent ślubny. Bardzo dobrze się przy tym bawi, sprawdzając wiedzę na swój temat. Na razie mieli różne spojrzenia na te same sytuacje. Niestety Martyna nadal budowała między nimi mur. Ostatni dzień w Barcelonie poświęcili na rozmowy o przyszłości. Ich konwersacja przypominała kumpelską pogawędkę, a Martyna nie wykazywała dużego zainteresowania zamieszkaniem – przynajmniej na chwilę – u Przemka. Oglądaliście ten odcinek programu?