W proteście mediów zakpiła z TVP. "Zostaną rosyjskie seriale i kosmiczne wiadomości"
10.02.2021 23:25
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Katarzyna Ankudowicz wsparła akcję protestacyjną "Media bez wyboru". Aktorka znana z seriali "O mnie się nie martw" czy "Blondynka" przy okazji wbiła szpilę telewizji publicznej i nakreśliła wizję przyszłości, której chciałaby uniknąć.
Akcja "Media bez wyboru" to forma protestu zainicjowana 10 lutego przez redakcje wielu prywatnych stacji telewizyjnych, portali internetowych i prasy. Jest to reakcja na zamiary wprowadzenia przez rząd nowego podatku od reklam, uderzającego przede wszystkim w prywatne media.
"Zwracamy się w sprawie zapowiadanego nowego, dodatkowego obciążenia mediów działających na polskim rynku, myląco nazywanego 'składką', wprowadzaną pod pretekstem COVID-19. Jest to po prostu haracz uderzający w polskiego widza, słuchacza, czytelnika i internautę, a także polskie produkcje, kulturę, rozrywkę, sport oraz media" – napisano w liście otwartym do rządu.
Do akcji protestacyjnej dołączyło się wielu znanych i lubianych, celebrytów, ludzi kultury i sztuki. Niektórzy umieszczali na swoich profilach w mediach społecznościowych czarne plansze z hasłem "Media bez wyboru". Inni dorzucali do tego swoje trzy grosze.
Aktorka Katarzyna Ankudowicz, którą widzowie TVP mogą pamiętać z "Plebanii", "Ojca Mateusza" czy "Czasu honoru", wbiła szpilę telewizji publicznej słowami: "I co zostanie? Rosyjskie i tureckie seriale oraz kosmiczne wiadomości?".
"To jest dopiero prawdziwa polska rzeczywistość narodowa. Z dykty. Po to się z dykty dekoracje buduje, żeby było pięknie i niedrogo. Nie chcę ani dykty, ani dyktatury. Nie chcę repolonizacji kuli ziemskiej" – skwitowała aktorka, którą można było ostatnio oglądać w "Blondynce" i "Brzyduli 2". Na duży ekran powróci w filmie "Gorzko, gorzko!".