W "Milionerach" śmiechom nie było końca. Do czasu. Jeden z uczestników poległ na "niemieckiej precyzji", a kolejny "wygrał" 0 zł.
Kolejny odcinek "Milionerów" za nami. W studiu zasiadło kolejno dwóch panów, którzy pewni byli swojej wiedzy, a napięcie w studiu rozładowywali poczuciem humoru. Niestety, żaden z nich programu nie zakończył z uśmiechem na twarzy.
27.09.2018 | aktual.: 28.09.2018 08:02
Paweł Zamorski z Piaseczna otwiera odcinek "Milionerów" 26 września. Na koncie ma już 2 tys. zł. Od miliona dzieli go 9 pytań. - Będzie potrzebna iście niemiecka precyzja w odpowiadaniu na pytania. Ale sprawię, żeby stało się to Polską specjalnością - powiedział pewien siebie uczestnik.
Mimo tego, że poległ, to z pewnością pobił rekord w "definitywnych" odpowiedziach na pytania.
Na pytanie za 5 tys. zł o opt-out odpowiedział bez zastanowienia. Później zapytany o cugle, również długo się nie zastanawiał. Na jego konto wpadło już 10 tys. zł.
Zobacz także
Pytanie za gwarantowane 40 tys. zł. również nie okazało się dla Pawła problemem. Uczestnik nieco zawahał się przy odpowiedzi wartej 75 tys. zł. Ale po raz kolejny "definitywnie" był pewien swojego. I nie pomylił się.
Pytanie za 125 tys. zł. okazało się problematyczne. Uczestnik skorzystał z koła ratunkowego "pół na pół". "Niemiecka precyzja" nieco zawiodła.
Hubert Urbański zachęcał do skorzystania z koła ratunkowego, bądź z wycofania się, jednak Paweł postanowił odpowiedzieć "definitywnie" na pytanie. I choć wszyscy byli pełni podziwu jego zdecydowania, to tym razem nie udało mu się strzelić. Zakończył grę z kwotą 40 tys. zł.
Zobacz także
Do gry wkroczył Krzysztof Koniuszek, student biznesu międzynarodowego. Do milionerów przyszedł po kapitał na biznes.
Zapytany o to, gdzie występuje parcie na szkło, postanowił zażartować z prowadzącego:
- To powinno być pytanie do ciebie, bo pracujesz w telewizji - powiedział do Huberta.
- Taaak? - z przekąsem odparł Urbański.
Uczestnik zaznaczył poprawną odpowiedź, zgarnął 500 zł i ripostę od gospodarza "Milionerów". - Nie wiem, czy wiesz, ale też jesteś w telewizji - rzucił. Na widowni rozległ się śmiech.
Przy kolejnym pytaniu Krzysztof skorzystał z pomocy publiczności. Niestety, pomoc ta zdała się na nic. Nawet bracia, którzy byli z nim na widowni nie byli w stanie go wesprzeć.
Żarty się skończyły. I gra też.