RozrywkaW "Kuchennych rewolucjach" toporna karczma i właściciel dyktator

W "Kuchennych rewolucjach" toporna karczma i właściciel dyktator

Magda Gessler przybyła z rewolucją do restauracji "Ordynat" niedaleko Zamościa, która swoim wystrojem i jedzeniem nawiązywała do tradycji regionu. Miejsce z potencjałem świeciło pustkami, a atmosfera pozostawiała wiele do życzenia. Czy Magdzie udało się naprawić relacje w małżeństwie właścicieli?

W "Kuchennych rewolucjach" toporna karczma i właściciel dyktator
Źródło zdjęć: © kadr z programu

07.12.2018 | aktual.: 07.12.2018 08:17

Właścicielem karczmy był Darek. - Pewnego dnia zobaczyłem piękną działkę. (…) Kupiłem działeczkę. (…) Same koszty utrzymania to jest 20 tys., a kredyty drugie 20 tys. - mówił. Szef pełnił rządy silną ręką, a wszyscy chodzili jak w zegarku, łącznie z żoną Dorotą, która uwijała się jak mrówka, by go zadowolić. Kelnerki, Marta i Justyna, podkreślały, że brak klientów nie raz odbijał się na nich, a szef wymyślał różne zadania. - Niestety jest to moja restauracja i chcę, żeby pracowali tak, jak ja chcę - twierdził. Wokół Darka wszyscy chodzili na palcach.

Tymczasem Dorota spędzała sporo czasu w kuchni, gdzie pomagała kucharkom. - Szef uważa szefową za pracownika. Gdyby ta karczma była ich wspólna, to szefowa o pewnych rzeczach sama by decydowała – podkreślały kelnerki, która czuły się niekomfortowo z tym, jak Darek traktuje swoją żonę.

Kiedy Magda weszła do restauracji, Darek szepnął do kelnerek "zaczynamy show". Na stole wylądowały flaczki – zostały dobrze ocenione przez restauratorkę. Kolejna była kaczka. - Pachnie ładnie, wygląda okrutnie. (…) To, co miało smakować dobrze, smakuje do du..., a to co miało smakować źle, czyli kaczka, jest przepyszna. A buraczki są najgorsze, jakie w życiu jadłam - mówiła Gessler. Pierogi pachniały pastą do zębów i posiadały niebywale grube ciasto. Darek próbował tłumaczyć negatywną opinię. - Pani Magda nie jest z naszego regionu. W końcu przed Magdą pojawiło się danie popisowe – placek a la pizza. - O boziu, na gorącym placku surowe pomidory i sałata. Ogólnie jest to straszne wydarzenie - podsumowała.

Gessler próbowała się dowiedzieć, jaka była historia miejsca wybranego przez Darka. Właściciel pokrętnie tłumaczył się z problemów, podkreślając dobry utarg i ruch w weekendy. Restauratorka w końcu się zirytowała. - Niech pan przestanie truć z tymi weekendami. Ma pan ten ruch, kur…a, czy nie? (…) Tu jest tak, jakby wszystko się tutaj zasuszyło - rzuciła. W końcu złapała za drewnianą łyżkę i zaczęła obstukiwać zakurzone dekoracje. - Kurzu tutaj nie ma, bo nawet to, co pani telepała, to leciało zboże, a nie kurz – Darek ignorował problem.

W końcu Magda zajrzała do kuchni. - Wygląda jak w prosektorium - stwierdziła. Wśród garnków, z lekko przerażoną miną, czekała żona Darka. Nie potrafiła udzielić odpowiedzi na pytania Magdy, co zirytowało restauratorkę. - Niech pani nie udaje teraz skromnej, niewinnej dziewczynki, tylko proszę mi powiedzieć, o co chodzi tutaj z kuchnią. Dlaczego ona jest niesmaczna?

W ogniu pytań stanęły kelnerki. Na spytki została wzięta Justyna, która podkreślała starania szefowej, która nieustannie była pod ostrzałem męża. Nie uszło to uwadze Magdy. - Tam gdzie nie ma miłości jest jedna wielka blada du.... - skwitowała, a Asia przyznała jej rację. - Byłoby milej, gdyby szef odnosił się do swojej żony bardziej czule…. Spokojniej. Ona naprawdę ciężko tutaj pracuje - podsumowała.

- Tutaj jest koszmarna atmosfera. Każdy udaje coś, bo się boi szefa – Magda postawiła diagnozę. - Ty jesteś dyktatorem. Trzymasz wszystkich za mordę. Tutaj się nic nie zmieni, dopóki ty się nie zmienisz - tłumaczyła właścicielowi.

Nadszedł czas na rewolucję. Dorocie spodobało się przedstawione menu. Karczma miała zmienić nazwę na "Maliniak", ale Darek nie chciał się na to zgodzić. - Nie chciałbym za bardzo tej karczmy zmieniać, bo to jest moje dziecko - upierał się. Właściciel nie omieszkał zwrócić uwagi, że nie podoba mu się nazwa, ponieważ kojarzy się z jedną osobą. Magda zaproponowała "Malinową Spiżarnię". Przy remoncie restauracji Darek zaczął kręcić nosem. - Albo pan idzie moją drogą, albo ja wychodzę – zirytowała się Magda.

Na kolację przybyli liczni goście, którzy zwracali uwagę na dobry i jasny wystrój. W trakcie wieczoru byli obecni lokalni producenci, którzy pochwalili się swoimi wytworami. Darek zauważył, że czasami warto zaryzykować.

Magda Gessler powróciła po siedmiu tygodniach. Po podaniu karty nadszedł czas na krytykę. - Okropna jest ta karta. (…) Jest za ciężka i świadczy o tym, że miejsce jest drogie. To nie jest dla was dobre - komentowała. Na szczęście kuchnia i właściciele przeszli test. Kelnerki przyznały, że Darek z większą uwagą i czułością traktuje swoją żonę. Magda miała nadzieję, że jej "zachwyt doda im skrzydeł". Oglądaliście ten odcinek?

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)