W "Ameryka Express" duża doza seksapilu i świętowanie urodzin
Skończył się pierwszy etap konkursu. Uczestnicy z Ekwadoru dotarli do Peru. Nadszedł czas na pustynię, gorąco i brak deszczu. Uczestnicy ledwo sobie poradzili w ekstremalnych warunkach.
Pierwszy dzień w Peru okraszony był dziwaczną aurą. Uczestników otaczało wielkie wysypisko śmieci i koszmarny smród. "Zaczyna się pier…..k" - skwitował Filip Chajzer. W Peru zapanowała surowa atmosfera, a między uczestnikami dochodziło do spięć. Maciek z Anią zaczęli się kłócić. Pozostali postanowili nie słuchać ich ostrej wymiany zdań i złapać stopa.
Na uczestników czekało kolejne zadanie: musieli odnaleźć właściciela sklepiku, który dam im wiązkę bambusa niezbędnego w punkcie kontrolnym gry. Na markecie można było znaleźć wszystko. Trzeba było wykazać się sporą spostrzegawczością. Wyszukanie właściwego sprzedawcy w gąszczu sklepików wcale nie było takie łatwe. Kiedy w końcu udało się znaleźć właściwą osobę, pary przekonały się, że wiązka tak naprawdę się sporą więzią. Przetransportowanie jej na plażę nie było łatwe. Pamela podsumowała sytuację: "Jaja jak berty."
Jako pierwsi na metę dotarli: Ola i Dawid, FitLovers oraz Filip i Zygmunt Chajzer. To oni zagrali o amulet warty 5 tysięcy. Zadaniem było połączeniem umiejętności sprawnościowych z matematycznymi. Uczestnicy musieli odkopać łódki, wyplątać je z sieci, wyciągnąć z wody i liczbami na nich umieszczonymi uzupełnić równania. Wśród uczestników pojawiła się lekka panika. "Jest taki stereotyp, że osoby, które ćwiczą, są mniej inteligentne" - podsumowała Pamela, a Mateusz dodał: "Matematyka nie jest moim konikiem, ale potęga jak najbardziej." Oli Domańskiej puściły nerwy, kiedy przewróciła ją pierwsza fala: "Pier…e to!" Filip pomógł FilLoversom. Początkowo nikomu nie udało się ułożyć poprawnego równania. Po drobnej pomocy Agnieszki konkurencję wygrali Chajzerowie, zdobywając swój pierwszy amulet.
Rozpoczął się kolejny etap wyścigu. Zanim jednak wyruszono w drogę, trzeba było znaleźć nocleg. Wszyscy znaleźli się na pustkowiu. "O ku…, chyba w d…ie jesteśmy" - zauważył Zygmunt Chajzer. Olę Domańska dopadł poważny kryzys i zaczęła rozważać powrót do domu. Chajzerowie wpadli na 50-te urodziny i dali się porwać peruwiańskim rytmom. A Tomasz Karolak uruchomił wszystkie swoje zdolności czarowania płci pięknej. "Działa na te kobity jak magnes. Nie wiem, o co chodzi" - skwitował Kuba.
Ola nie mogła sobie poradzić z trudnymi warunkami po powrocie z rajskiego Galapagos. Coraz częściej mówiła o tym, żeby zrezygnować z wyścigu. Dawid nie przestawał jej wspierać, aż udało im się znaleźć nocleg, gdzie mogli świętować urodziny Domańskiej. W końcu wszyscy znaleźli schronienie. Rano Maciek i Ania wykazali się sporą dozą dowcipu, a Lara Gessler pokazała trochę ciała. W końcu wszyscy dostali kolejne zadanie – dotrzeć do oddalonego o 223 km Trujillo. Pierwsi na mecie wygrali przepustkę do kolejnego odcinka.
Wkrótce uczestnicy zapoznali się z lokalnymi przysmakami – każdy z nich musiał zjeść danie przyrządzone z mięsa jaszczurki. "To było najbardziej ekstremalne danie, jakiego spróbowałam. Trochę chciało mi się rzygać" skwitowała Pamela. Ola z okazji urodzin otrzymała kufel piwa do cudownego, lokalnego przysmaku. Dziewczyna postanowiła świętować swój dzień i wcale się nie spieszyć. Na metę jako pierwsi dotarli FitLovers – otrzymali immunitet. Przydzielili każdej z par figurkę, której kopię tamci musieli ulepiać. W kolejnym odcinku przekonamy się, kto poradził sobie z tym zadaniem najlepiej.