"Vinyl": Martin Scorsese zdradził kulisy hitu HBO

"Vinyl": Martin Scorsese zdradził kulisy hitu HBO
Źródło zdjęć: © ONS.pl

15 lutego w Polsce na antenie zadebiutował serial "Vinyl". Wystarczył jeden dobrze przyjęty odcinek, by stacja HBO zamówiła 2. sezon muzycznej produkcji, której twórcami są Mick Jagger, Terence Winter i Martin Scorsese. Słynny reżyser w ekskluzywnym wywiadzie opowiedział o kulisach realizacji nowego telewizyjnego hitu. Przy okazji wrócił wspomnieniami do lat 70., w których dzieje się akcja serii. Co zdradził Martin Scorsese?

Dwadzieścia lat temu Mick Jagger zgłosił się do ciebie z zalążkiem pomysłu, na podstawie którego nakręciliście niedawno serial Vinyl. Jakie to uczucie zobaczyć go w końcu na ekranie?

- To prawda, że po raz pierwszy rozmawialiśmy z Mickiem o tym pomyśle lata temu. Potem spotykaliśmy się raz na parę lat i za każdym razem nasza koncepcja rozrastała się, zmieniając kształt i formę. To, co miało być początkowo filmem, epicką opowieścią, stało się w końcu serialem. Kiedy został nakręcony, obaj poczuliśmy się spełnieni.

Kiedy stało się dla was jasne, że powinien być to serial telewizyjny, a nie film?

- Nie pamiętam dokładnie kiedy, ale w pewnym momencie uznaliśmy, że nasza historia jest zbyt złożona, i że lepiej wpisuje się w format serialu. Ma wielowątkową konstrukcję. Wszystkie wątki w końcu zazębiają się, by stworzyć razem większą, bardziej złożoną opowieść.

Pracowałeś z Terrym Winterem podczas kilku projektów - spotkaliście się na planie serialu "Zakazane imperium", filmu "Wilk z Wall Street", a teraz połączył was "Vinyl". Jak myślisz, co jest takiego w jego scenariuszach i twojej reżyserii, co sprawia, że wasza współpraca jest zawsze udana?

- Nie ma zbyt wielu dobrych scenarzystów. Można ich policzyć na palcach jednej ręki, a Terry jest jednym z nich. Jest niesamowicie uzdolniony i ma niespożyte pokłady energii. Zawsze ma świeże pomysły na nowe tematy i nowe projekty. Jego pomysłowość wydaje się być niewyczerpana. Jeśli napotykamy na jakieś problemy podczas prac nad scenariuszem, Terry błyskawicznie przygotowuje kilka rozwiązań i jest w stanie od razu wszystko wyprostować. Nigdy nie przestaje mnie zadziwiać i ma niezwykły dar - umie trzymać widzów w napięciu.

Obraz

(Fot. Instagram HBO)

Wszystkie trzy projekty, nad którymi razem pracowaliście, przedstawiają upadek imperium. Dlaczego ten temat tak bardzo was interesuje i co sprawia, że jest to wdzięczny materiał na dramat?

- Muszę przyznać, że ten problem nurtował mnie od zawsze. Może dlatego, że kiedyś sam byłem świadkiem podobnych wydarzeń. Kiedy widzisz facetów podobnych do bohaterów filmu "Chłopcy z ferajny" lub "Kasyno", siedzących za kierownicą Cadillaca, ubranych w garnitur i buty za tysiąc dolarów, z wypielęgnowanymi dłońmi, prosto od fryzjera, wiesz, że ich koniec jest bliski. Takie historie toczyły się na moich oczach. Czasem było mi szkoda tych ludzi, a czasem ich los przyprawiał mnie o dreszcze. Może dlatego uwielbiam Lamparta, zarówno powieść Lampedusy, jak i film Viscontiego. To historia o człowieku, który ma świadomość, że jego styl życia i świat, jaki zna, odchodzą w niepamięć. Rozumie, że nie ma wyboru, że musi usunąć się w cień, bo idzie nowe. Wszystko kiedyś się kończy. Imperium Rzymskie trwało przez wiele wieków, dłużej niż istnieje Ameryka, ale w końcu nastąpił jego upadek. Źródłem dramatu jest świadomość, że otaczający nas świat - świat, który jest częścią nas, który wydaje się być jedyną znaną nam
rzeczywistością, który jest dla nas dosłownie wszystkim - rozpada się na naszych oczach oraz zdziwienie i dezorientacja, jaką wtedy odczuwamy. Czasem podobne wydarzenia, ale w mniejszej skali, mają miejsce w naszej rodzinie, w naszym własnym domu. Czasem zdarza się, że całe nasze życie legnie w gruzach, upadnie firma lub - jak w przypadku serialu "Vinyl" - okaże się, że dotychczasowe sposoby działania tracą rację bytu.

Jaka jest główna różnica między reżyserowaniem filmu kinowego i pilota serialu telewizyjnego?

- Trzeba poświęcić odpowiednią ilość czasu na nakreślenie kontekstu - zarysowanie sytuacji, sylwetek głównych bohaterów, głównych wątków i nadanie odpowiedniego tonu narracji. A poza tym, moja praca polega na doprowadzeniu filmu do końca. Czyli nie ma żadnej różnicy.

Obraz

(Fot. HBO)

Pochodzisz z Nowego Jorku, w którym rozgrywa się akcja wielu Twoich filmów. Jak wspominasz Nowy Jork z początku lat 70.?

- Przez większość lat 70. mieszkałem w Los Angeles, ale często bywałem w Nowym Jorku. Dla mnie Nowy Jork był i nadal jest miastem, które jest w trakcie rozpadu. Mój Nowy Jork to strajki śmieciarzy, wiecznie spóźniająca się kolejka podmiejska i wysoki wskaźnik przestępczości. Z drugiej strony to kolebka kreatywności - awangardy i kina niezależnego. Lata 70. to eksplozja malarstwa i sztuk wizualnych, muzyki, sceny teatralnej i oczywiście rock'n'rolla - a to tym właśnie jest nasz serial. Wielkie rzeczy nie powstają w spokojnej okolicy zamieszkałej przez ludzi zadowolonych ze swojego życia. Lata 70. to złota era filmów, muzyki, opery, teatru i pozostałych dziedzin sztuki. Praca nad scenariuszem, casting i zdjęcia na planie sprawiły, że wszystkie te wspomnienia ożyły. Współczesny Nowy Jork jest dla mnie obcym miastem.

Media często przedstawiają lata 70. jako dekadę, podczas której miasto pogrążało się w chaosie i brudzie. Nowy Jork faktycznie robi takie wrażenie w pierwszym odcinku, ale jednocześnie ma elegancki sznyt. Czy trudno było to wyważyć?

- Taki był właśnie Nowy Jork. Nowojorskie elity chodziły na lunch do Elaine's i Colony, fani punk rocka tłoczyli się przed klubem CBGB, Soho było zagłębiem pracowni artystycznych, zwykli ludzie chodzili na stary Times Square, ale omijali wiele innych miejsc w mieście. Z drugiej strony, od czasu do czasu drogi wszystkich mieszkańców przecinały się w jakimś punkcie. Kontrast pomiędzy tymi różnymi światami i ich punkty styczne, twórczy ferment, napięcie, przemoc - to wszystko sprawia, że Nowy Jork jest wymarzonym tłem dramatu.

Pilot serialu jest piękny wizualnie i ma epicki rozmach - zwłaszcza w końcowych scenach, które pokazują zawalenie się budynku. Przed jakimi wyzwaniami stanąłeś kręcąc zdjęcia do odcinka, który jest w rzeczywistości dwugodzinnym filmem?

- Oprócz typowych problemów na planie zdjęciowym, główna trudność polegała na tym, że musieliśmy znaleźć równowagę między konstrukcją całego serialu i pierwszego odcinka, który mógłby być osobnym filmem. To było faktycznie prawdziwe wyzwanie. Ale jestem zadowolony z końcowego efektu. Myślę, że udało się nam wszystko dobrze wyważyć.

Obraz

(Fot. HBO)

Dlaczego postanowiłeś obsadzić w głównych rolach Bobby'ego Cannavale, Olivię Wilde i Raya Romano?

- To niesamowicie zdolni aktorzy i w każdym przypadku było dla mnie jasne, że każdy z nich pasuje do swojej roli i odwrotnie - że mogą coś do niej wnieść i dzięki temu dalej się rozwijać.

A jakie wyzwania wiązały się w realizacją scen muzycznych - jest ich sporo w pierwszym odcinku i na pewno wiele więcej w kolejnych?

- To zależy od kontekstu. Jeśli jest to scena, przedstawiająca koncert, pokazujemy muzykę inaczej niż "muzyczne przerywniki", czyli utwory Ruth Brown, Bo Diddleya, Chrisa Kennera i inne kawałki, które symbolizują muzykę wszechobecną w życiu Richiego - w jego umyśle i każdej cząstce jego jestestwa. Nasz operator, Rodrigo Prieto, wspiął się w tych scenach na wyżyny swojego kunsztu.

Obraz

(Fot. HBO)

Zobacz także: "Chłopcy z ferajny" mają już 25 lat

Wybrane dla Ciebie

Orły 2025. Aż 11 statuetek dla jednego filmu
Orły 2025. Aż 11 statuetek dla jednego filmu
"Kulej. Dwie strony medalu" wybrany najlepszym filmem według użytkowników Wirtualnej Polski [RECENZJA]
"Kulej. Dwie strony medalu" wybrany najlepszym filmem według użytkowników Wirtualnej Polski [RECENZJA]
Powrócił po zwolnieniu z TVP. Nie traci nadziei
Powrócił po zwolnieniu z TVP. Nie traci nadziei
"Dzień Dobry TVN": Marcin Prokop w pojedynkę przywitał się z widzami. "Jedna osoba temu nie podoła"
"Dzień Dobry TVN": Marcin Prokop w pojedynkę przywitał się z widzami. "Jedna osoba temu nie podoła"
Będzie konkurencja dla TVP i TVN. Polsat szykuje śniadaniówkę
Będzie konkurencja dla TVP i TVN. Polsat szykuje śniadaniówkę
TV Republika znowu lepsza niż TVN24. "Powoli zaczynamy się przyzwyczajać"
TV Republika znowu lepsza niż TVN24. "Powoli zaczynamy się przyzwyczajać"
Katarzyna Kwiatkowska ma dużą tolerancję dla żartów. Ale jednej kategorii humoru nie znosi
Katarzyna Kwiatkowska ma dużą tolerancję dla żartów. Ale jednej kategorii humoru nie znosi
Niespodziewane zmiany w "Dzień Dobry TVN". Widzowie mogą być zaskoczeni
Niespodziewane zmiany w "Dzień Dobry TVN". Widzowie mogą być zaskoczeni
Anna z "Rolnik szuka żony" wróciła z synem do domu. Czekało ich piękne powitanie
Anna z "Rolnik szuka żony" wróciła z synem do domu. Czekało ich piękne powitanie
Koniec będzie szybszy, niż sądzili. Fani "M jak miłość" są wściekli
Koniec będzie szybszy, niż sądzili. Fani "M jak miłość" są wściekli
Michał Żebrowski o Jacku Kurskim w programie "Bez retuszu": "gangster medialny"
Michał Żebrowski o Jacku Kurskim w programie "Bez retuszu": "gangster medialny"
Absurdalna odpowiedź w "Jeden z dziesięciu". Internet ją zapamięta
Absurdalna odpowiedź w "Jeden z dziesięciu". Internet ją zapamięta