Varg Vikernes słynie z radykalnych czynów i wypowiedzi. Podzielił polskich fanów
20.08.2020 15:27, aktual.: 20.08.2020 16:26
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Tego nie było od czasów słynnego romansu Adama Nergala Darskiego i Dody – polskie media znów zainteresowały się muzykiem reprezentującym black metal, gatunek całkowicie niesłuchalny dla większości odbiorców. O co chodzi tym razem? Varg Vikernes, dawny lider legendarnej norweskiej formacji Burzum, wspomniał o Polsce w jednym ze swoich tweetów.
14 sierpnia muzyk, z reguły bardzo krytycznie komentujący w internecie różne aspekty współczesności, umieścił na swoim kanale na Twitterze listę 10 krajów, których najbardziej nie lubi. Obok Izraela czy Stanów Zjednoczonych, znalazła się tam też Polska.
Zapytany przez jednego z obserwatorów o powód, muzyk odpowiedział w charakterystycznym dla siebie stylu: "nacjonalistyczno-chrześcijańscy zeloci, którzy obwiniają wszystkich dookoła za własną głupotę, a Niemców – za wszystko, co złe". Na podobne pytanie innego fana, odpowiedział jeszcze krócej i bardziej dosadnie: "katolickie świry".
Czarna legenda czarnego metalu
Kim jest Varg Vikernes, który zyskał w Polsce nieoczekiwaną popularność w związku ze swoją wypowiedzią? To jedna z najbardziej kontrowersyjnych postaci na scenie metalowej. Urodzony w 1973 r. zaczynał karierę na początku lat 90. Był wtedy bardzo ważnym uczestnikiem norweskiej sceny black metalowej, liderem iście kultowego zespołu Burzum.
- Varg Vikernes to dla black metalu postać centralna – komentuje Cyprian Łakomy, poznański dziennikarz, a zarazem wokalista metalowego zespołu In Twilight's Embrace. - Trudno kwestionować rolę Burzum w ewolucji gatunku, a w zasadzie każde wydawnictwo od debiutu z nazwą grupy w tytule do płyty "Filosofem" to dzieło wybitne, które inspiruje do dzisiaj.
Ówczesna norweska scena black metalu była rzadkim fenomenem we współczesnej kulturze. To środowisko wywoływało realny strach i odrzucenie ze strony wielu osób obserwujących i komentujących jego poczynania. I to nie bez powodów: jego członkowie byli skrajnie radykalni nie tylko pod względem muzycznym i ideowym. Wielokrotnie działali na granicy dobrego smaku, przyzwoitości, a nawet prawa, często wręcz otwarcie i ostentacyjnie je łamiąc. Vikernes był na pierwszej linii tego typu poczynań.
Pierwszym poważnym zatargiem tego środowiska z wymiarem sprawiedliwości była sprawa z 1992 r., kiedy kilku muzyków zostało oskarżonych o podpalenie czterech kościołów. Jednym z podejrzanych był Vikernes. Nie przyznał się do winy, ale oficjalnie poparł tego typu działania.
Mord założycielski
Rok później wydarzyło się jednak coś, z czego Vikernes nie mógł się już wykpić. Podczas kłótni, za której główny powód przyjąć dziś można rywalizację o pozycję środowiskowego lidera, zamordował gitarzystę zespołu Mayhem, znanego pod pseudonimem Euronymous. To było pospolite przestępstwo, ale zarazem symboliczny mord, który stał się jednym z fundamentów czarnej legendy norweskiego black metalu.
Vikernes stanął przed sądem, podczas postępowania obok zarzutu morderstwa z premedytacją pojawiły się także oskarżenia o posiadanie zakazanych materiałów wybuchowych. Wróciła też sprawa podpalenia kościołów. Vikernes bronił się, że zabójstwo nastąpiło w obronie własnej, ale sąd nie przyjął jego wyjaśnień i skazał go na najwyższą dopuszczalną w Norwegii karę – 21 lat więzienia.
Za kratami prowadził aktywną działalność: nagrywał płyty, pisał książki, komunikował się ze światem. W internecie prowadził bloga, na którym publikował swoje kontrowersyjne opinie. We wczesnym etapie pojawiały się tam nawiązania do nazizmu, ale potem Vikernes odrzucił fascynację tą ideologią. Swoje radykalnie prawicowe poglądy nazywa "odalizmem", a ich fundamentem jest fascynacja "przedindustrialną pogańską Europą". W jego publicystyce często pojawiają się wątki rasistowskie i antysemickie.
W 2009 r., po odsiedzeniu 15 lat kary, muzyk został wypuszczony z więzienia. Osiedlił się we Francji ze swoją rodziną. Nadal jest bardzo aktywny, jeśli chodzi o działalność artystyczną i internetowe komentowanie bieżącej sytuacji politycznej i społecznej.
- Poglądy Vikernesa od lat idą w poprzek jego twórczemu zmysłowi – komentuje Łakomy. - O ile w latach 90. jego radykalizm, otwarty rasizm i kryminalną kartotekę uznawano za najgłębszy wyraz i przeniesienie jeden do jednego destruktywnego potencjału black metalu do świata rzeczywistego, o tyle od kilkunastu lat jego kolejne, z reguły pozamuzyczne poczynania, budzą najwyżej pobłażliwy uśmiech. Varg Vikernes nie jest dziś już tą samą postacią, której ekstremizm, naiwność, i – nie ma co kryć – młodzieńcza głupota stanowiły onegdaj wzór dla polskiego black metalu, w tym związanego ze skrajną prawicą nurtu NSBM. To dziś człowiek-mem, który w kolejnych filmach umieszczanych na YouTube głosi paranaukowe fantazmaty, teorie spiskowe i zwyczajne bzdury, które raczej odzierają go z resztek estymy, jaką cieszył się przez lata.
Metalowcy robią memy
Vikernes i Burzum cieszą się w Polsce zaskakującą – zwłaszcza w kontekście ujawnionego stosunku muzyka do naszego kraju – popularnością. Ma ona dwa oblicza: popkulturowy i środowiskowy. To pierwsze to swoista moda na Burzum, którą zauważyć można nawet na ulicy – noszenie koszulki z charakterystycznym logo grupy jest przyjęte niemal za oznakę wyrafinowanego gustu połączonego z radykalnym krytycyzmem wobec rzeczywistości. Tego typu odzież oferuje dziś sporo oficjalnie działających sklepów.
Drugie oblicze popularności muzyka wiąże się z bardzo aktywną i hermetyczną wspólnotą fanów metalu. Rodzimi metalowcy bardzo szybko podchwycili temat wypowiedzi Vikernesa na temat Polski. W ich ulubionych miejscach w internecie zaroiło się od komentarzy, pojawiły się też memy na ten temat. Jeden z aktywnych członków tej społeczności, występujący w sieci pod bardzo znaczącym w tym kontekście pseudonimem Jan Maria Vikernes, skomentował: "Gdyby z zestawienia usunąć pozycje 1-9, byłaby to moja lista". Przypomnijmy, że na 10. miejscu znalazła się Polska.
W toku niekończących się rozmów na ten temat pojawiły się nawet... nawiązania do Jana Pawła II. Dziennikarz Sebastian Rerak, aktywny uczestnik metalowych forów dyskusyjnych, żartował z Ali Agcy, który dokonał zamachu na papieża. Paweł Marczewski napisał natomiast: "czekam na interwencję Reduty Dobrego Imienia".
Polscy fani Vikernesa podzieleni
W środowisku polskich metalowców błyskawicznie zarysowało się kilka wewnętrznych konfliktów. Jego najbardziej postępowa część oczywiście bezdyskusyjnie odrzuca Vikernesa jako mordercę, rasistę i zwykłego błazna. Ale jednocześnie wielu osobom z tego kręgu na swój sposób bliska jest jego opinia o współczesnej Polsce.
To wewnętrzne rozdarcie w środowisku najlepiej pokazuje zestawienie dwóch opinii. Kane Stranger napisał: "A kogo obchodzi lista przebojów tworzona przez gościa, który od lat nie ma już bladego pojęcia jak zaistnieć?", ale Piotr Macioszek skomentował: "Szkoda, że uciąłeś odpowiedź, czemu nie lubi Polski. W sumie trochę racji ma."
- Zapatrzony w Vikernesa skrajnie konserwatywny odłam sceny ma z jego wypowiedzią spory problem – mówi Łakomy, zwracając uwagę na inny wewnętrzny spór w polskim środowisku metalowym. - Nie ukrywam, że obserwuję to wzmożenie z satysfakcją. Oto rasistowski celebryta obraża swoich wyznawców określając ich społeczeństwo jako "nacjonalistycznych fundamentalistów". Prymitywny konserwatyzm posunięty do absurdu zżera swój ogon. Czy może być coś lepszego?