Urządziła prowokację i udawała urzędniczkę MSWiA. Sąd uniewinnił dziennikarkę Nowa TV
Dziennikarka Nowa TV na początku tego roku przeprowadziła prowokację, którą chciała udowodnić, że wysoko postawieni urzędnicy mogą wykorzystywać policję do zadań, do których nie jest powołana.. W efekcie została pozwana o wprowadzenie w błąd funkcjonariuszy. Sąd ostatecznie ją uniewinnił.
Prowokację przeprowadziła w styczniu. Wtedy to dziennikarka podając się za urzędniczkę gabinetu jednego z wiceministrów MSWiA, dzwoniła do różnych komend policji rozsianych po całym kraju. Mówiła policjantom, że zepsuł się jej samochód, nalegała i oczekiwała podwiezienia służbowym autem do hotelu lub warsztatu. Większość funkcjonariuszy informowała ją, co w takiej sytuacji można zrobić, podawali numer do służb drogowych lub firm świadczących pomoc w takich przypadkach.
Wyjątkiem byli jedynie policjanci z komendy w Zambrowie, którzy przyjechali po nią na miejsce, z którego telefonowała. Chciała, by ją podwieźli radiowozem do hotelu lub warsztatu. Zaraz po przyjeździe patrolu okazało się, że na komendzie wezwanie wywołało niemałe poruszenie. Nic dziwnego, jak się okazało, miejscowy komendant został nominowany na to stanowisko ledwie pół roku wcześniej, a sprawa dotyczyła urzędniczki ministerstwa. - Zaraz, zaraz ci wszystko powiem, jak skończymy, bo pani stoi obok nas – mówił policjant przez komórkę. Na głos skomentował - Już komendant się grzeje. Dziennikarka przerwała prowokacje w momencie, gdy policjanci chcą zobaczyć samochód. Gdy funkcjonariusze ją wylegitymowali, okazało się, że podała nieprawdziwe dane. Ostatecznie policjanci postanowili sprawę jej prowokacji podać do sądu. Dziennikarka została pociągnięta do odpowiedzialności z dwóch paragrafów: wykroczenia z art. 65 par. 1 (tj. wprowadzenie w błąd organu co do własnej tożsamości oraz miejsca zatrudnienie) i 66 par. 1 (tj. wywołanie niepotrzebnej czynności) Kodeksu Wykroczeń. Policja wnioskowała dla niej o karę 1 tys. zł grzywny i podobnej kwoty, w formie nawiązki, na Fundację Wdów i Sierot Poległych Policjantów.
Iwona Poreda-Łakomska stanęła przed sądem, ale nie przyznała się do winy i zażądała uniewinnienia. Utrzymywała, że prowokacja była przemyślana i się udała. Jak poinformował portal wirtualnemedia.pl, sąd uznał dziennikarkę za winną wprowadzania dyżurnego w błąd co do swej tożsamości i miejsca zatrudnienia. Biorąc jednak pod uwagę m.in. charakter i okoliczności czynu, odstąpił od wymierzenia kary. W sprawie drugiego zarzutu (wywołania działań policji poprzez podanie fałszywej informacji), dziennikarka została uniewinniona. Sąd uzasadniając wyrok podkreślił, że policjanci "zrobili w tej sprawie więcej niż musieli", bo nie było potrzeby przyjeżdżać z pomocą - wystarczyło, by podali kobiecie numer do pomocy drogowej. Orzeczenie sądu jest nieprawomocne i można się od niego odwołać. Poreda-Łakomska ma zamiar skorzystać z tego prawa, podaje wirtualnemedia.pl.