Upiorna lalka ze "Squid Game" to nie wymysł Netfliksa. Istniała już przed serialem
"Squid Game" mógł skończyć jako jeden z wielu seriali z Korei Południowej, którymi na Zachodzie interesuje się określona grupa widzów. Niespodziewanie właśnie ta produkcja wyrosła na największy hit w ofercie Netfliksa. Globalny fenomen fascynuje miliony, ale dotychczas mało kto wiedział, że ikoniczna lalka z pierwszego odcinka istnieje naprawdę.
I nie mówimy tu o rekwizycie filmowym, który odegrał kluczową rolę we wstrząsającym finale pierwszego odcinka. Ponad 4-metrowa lalka istniała przed nakręceniem "Squid Game" i do niedawna można ją było oglądać w… muzeum powozów konnych.
Upiorna dziewczynka została wypożyczona przez filmowców i wykorzystana do nakręcenia wstrząsającej sceny zabawy w "czerwone światło, zielone światło", czyli koreańskiego odpowiednika "raz, dwa, trzy, Baba Jaga patrzy".
Po zrobieniu zdjęć lalka wróciła na swoje miejsce w Macha Land, atrakcji turystycznej w powiecie Jincheon (ok. 2-3 godz. jazdy samochodem z Seulu). Ale, jak widać na zdjęciach publikowanych w sieci, figura straciła prawą dłoń.
Co ciekawe, sama lalka jest wzorowana na postaci znanej wszystkim koreańskim dzieciom. Mówiła o tym Jung Ho-yeon, modelka i aktorka grająca w serialu Kang Sae-byeok.
– Kiedy chodziliśmy do szkoły, w podręcznikach były dwie postacie: chłopiec i dziewczynka. Chłopiec nazywał się Chulsoo, a dziewczynka to Youngshee i to właśnie ona – mówiła w wywiadzie.