Ula z "Rolnik szuka żony" powraca. Znów randkuje na ekranie. "Szukam bogatego, żeby był adwokatem"
GALERIA
Pamiętacie historię Grzegorza i jego wybranek w 1. edycji programu "Rolnik szuka żony"? Przypomnijmy, że bohater borykał się z nie lada wyzwaniem. Gdy tylko w jego domu pojawiły się Ula i Ewa, wiadomo było, że o przyjaźni kandydatek nie będzie mowy. Obie dziewczyny nie przepadały za swoim towarzystwem i wielokrotnie publicznie dawały temu wyraz. Nie przejmowały się nawet tym, że świadkiem ich kłótni i awantur był ich ukochany rolnik i jego rodzina.
Mimo nieraz trudnej do zniesienia atmosfery, Grzegorz starał się nie faworyzować żadnej z dziewczyn i z jak największym obiektywizmem oceniać kandydatki. Po wnikliwej analizie i stworzeniu bilansu wad i zalet każdej z uczestniczek, wybrał tę jedyną - Ewę. Ula, która do ostatniej chwili miała nadzieję, że to ona zagości na dłużej w sercu Grzegorza, nie kryła urazy do rywalki.
- Ewa jest kłótliwa i leniwa. Będzie tylko leżała i się kłóciła. A ja bym przynajmniej obiad ugotowała. Dużo stracił! - podsumowała.
Gdy tylko Ula pożegnała się ze wszystkimi i zniknęła za horyzontem, Grzegorz poczuł nieopisaną ulgę. To utwierdziło go w przekonaniu, że dokonał słusznego wyboru. Po wyemitowaniu tego odcinka słuch o odrzuconej kandydatce zaginął. Jakież było więc zdziwienie widzów, gdy Urszula pojawiła się w jednym z odcinków programu "Sprawa dla reportera" - tym razem jednak w roli skrzywdzonej ofiary. Ale to nie wszystko! Właśnie wystąpiła w kolejnym show TVP. Jakim? Przypomnijcie sobie historię jednej z najbardziej charakterystycznych bohaterek "Rolnik szuka żony"!
Nieznane oblicze bohaterki "Rolnik szuka żony"
Widzowie, którzy zdecydowali się obejrzeć na początku listopada 2015 r. program "Sprawa dla reportera", przecierali oczy ze zdumienia. Wszystko dlatego, że pierwszą bohaterką wydania była... Urszula Olszewska - 31-letnia kandydatka Grzegorza w 1. edycji "Rolnik szuka żony". Kobieta pojawiła się w studiu TVP, gdzie opowiedziała o swoich problemach z sąsiadami. Okazało się, że przez 1,5 roku utrudniała życie najbliższym mieszkańcom.
- Dobiegała do płota z kijem, klaskała, hałasowała, krzyczała i puszczała głośno Radio Maryja - wymieniał przed kamerami jej pełnomocnik.
Zachowanie Olszewskiej doprowadziło do licznych konfliktów z sąsiadami i spraw, które swój finał znalazły w sądzie. Ale na tym nie koniec.
Nie chciała poddać się badaniom psychiatrycznym
Poirytowany zachowaniem Urszuli sąsiad postanowił samodzielnie wymierzyć sprawiedliwość. W rezultacie pobił kobietę. Sprawa trafiła do sądu, Olszewska wygrała sprawę o naruszenie nietykalności cielesnej, a napastnika ukarano grzywną. Ale to nie wszystko.
Mężczyzna nie zamierzał tak łatwo dać za wygraną. Zwrócił się z prośbą do sądu, aby ten skierował uciążliwą bohaterkę "Rolnik szuka żony" na specjalistyczne badania psychiatryczne. 31-latka odmówiła jednak wizyty w ośrodku. Efekt? Urszula na kilka miesięcy trafiła do aresztu śledczego.
- Wychodząc z rozprawy, podszedł do niej policjant i powiedział: "Aresztuję panią". Ja na to: "Chwileczkę. Na jakiej podstawie? Proszę mi pokazać nakaz". Zaczęłam jak lwica bronić swojej siostrzenicy. Odgrodziłam go od niej, a on mnie odepchnął i zaczął zakładać jej kajdanki. (...) Policja zrobiła sobie widowisko, bo cała grupa przeciwników naśmiewała się z nas. Ale mnie to nie obchodziło. Obchodziła mnie tylko ta biedna i roztrzęsiona dziewczyna - opowiadała o zatrzymaniu Teresa Kozyra, ciocia Urszuli.
Za kratami rozpętało się kolejne piekło...
Domagała się zadośćuczynienia
Jak opowiadali w programie "Sprawa dla reportera" rodzice Urszuli, współwięźniarki ich córki gnębili i pastwili się nad nią. Ze względu na jej udział w "Rolnik szuka żony" nazywały ją "celebrytką" i "lafiryndą". Sama Olszewska również nie wspomina tego czasu najlepiej.
- Kibel metalowy, zlew zardzewiały, waliło cudzym moczem, alkoholem. Zimno, jak w klatce - mówiła.
Zaproszeni do studia prawnicy przyznali, że sąd popełnił wiele błędów, wydając decyzję o aresztowaniu Urszuli. Jednogłośnie podkreślili jednak, że kobieta, wbrew temu co mówiła, kilkukrotnie zignorowała wezwania na badania psychiatryczne.
- Żadne zawiadomienie nie przyszło. Nie było powiadomienia. Sąd sobie to ubzdurał - upierała się w programie, sugerując, że doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co mówi, ponieważ... studiuje prawo.
Rodzice Urszuli również nie mogli pogodzić się z decyzją sądu. Ponadto, jak twierdzą, ich córka pozbawiona była odpowiedniej opieki medycznej (choruje na rzadką chorobę mięśni szkieletowych - miastenię). Cała trójka czuła się skrzywdzona przez państwo i przed kamerami domagała się zadośćuczynienia za doznane krzywdy.
Powróciła do randkowania na ekranie
Po emisji tego odcinka słuch o Urszuli znów zaginął. Niespodziewanie, po dwóch latach ciszy, kontrowersyjna uczestniczka "Rolnik szuka żony" powróciła. Tym razem jednak nie zamierza wykłócać się przed kamerami, ale po raz kolejny poszukać miłości. Uważni widzowie z pewnością zauważyli, że kobieta wystąpiła w jednym z ostatnich odcinków "Pierwszej randki". Co ciekawe, uczestniczka nawet nie udawała, kogo szuka i jakie ma wymagania co do przyszłego męża.
- Szukam bogatego, inteligentnego, żeby był adwokatem. Obecnie nie pracuję, więc szukam takiego, co by mnie utrzymał - powiedziała z rozbrajającą szczerością.
Znów nie znalazła miłości
Niestety, kandydat, z którym usiłowano zeswatać 40-letnią Urszulę, nie przypadł jej do gustu. Gdy dowiedziała się, że 36-letni Karol pracuje jako ochroniarz, nie kryła oburzenia.
- To ciężko masz, mało pewnie się zarabia. Nie stać Cię na samochód? Dzieci już mają samochód. Samochód to i taki za 3,5 kupi i jeździ. Jesteś mało obrotny! - wytknęła.
Choć Karol był zdecydowany kontynuować znajomość z Urszulą, ona brutalnie pozbawiła go wszelkich złudzeń.
- To nie był ten kandydat, którego sobie wyobraziłam. Taki przeciętny chłopak. No z takimi ja się nie zadaję. Jak widzę, że mi nic nie obiecuje - podsumowała.
Trzymamy zatem kciuki za kolejne randki. Jeszcze sporo programów przed nią!