Tragiczny wypadek w programie. Dopiero po tym przyszła refleksja

Uczestnicy "Ameryka Express" gnają przez Amerykę Południową. Często nie zwracają uwagi na niebezpieczeństwa, robiąc wszystko, żeby dotrzeć na metę jako pierwsi. Ostatni odcinek pokazał, że powinni zacząć myśleć, co może się stać, gdy będą tak bezrefleksyjnie pospieszać kierowców, którzy im pomagają.

Tragiczny wypadek w programie. Dopiero po tym przyszła refleksja
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Magdalena Drozdek

"Ameryka Express" zmierza ku finałowi kolejnego sezonu. W wyścigu pozostało tylko 5 par: Karolina Pisarek i Marta Gajewska-Komorowska, Grzegorz i Rafał Collinsowie, Paweł Deląg i Dariusz Lipka, Żaneta Lubera i Patrycja Markowska, Małgorzata Heretyk i Ernest Musiał. Konkurencja zaostrza się i tylko dwie pary z wymienionych wyścig traktują jako przyjemną zabawę. Cóż, pozostałym zebrało się na poważną refleksję dopiero wtedy, gdy zobaczyli skutki tragicznego wypadku.

W programie zasady się nie zmieniły. Pary muszą szukać transportu na własną rękę. Widzowie śledzą teraz przygody uczestników w Kolumbii. Trasy, które pokonują, często nie są najbezpieczniejsze. Dyplomatycznie rzecz ujmując. Trudne warunki na drogach, niebezpieczna prędkość - to sprzyja wypadkom.

Uczestnicy w ostatnim odcinku byli świadkami skutków jednego takiego bardzo poważnego zdarzenia.

Na swojej trasie mijali rozbite auto. Z samochodu zostały praktycznie resztki. Kupę żelaza trudno było nawet nazwać samochodem. Co z kierowcą?

Tego w programie nikt się nie dowiedział, ale patrząc po wraku, który mijali uczestnicy, można było wnioskować najgorsze.

- Program programem, ale tu chodzi o ludzkie życie. Zdarzyła się tragedia - komentowała Małgosia.

- Ktoś tam, k**, ktoś zginął, Rafał... - mówił Grzegorz Collins.

Na pojazd musiał spaść konar drzewa. Uczestnicy byli wstrząśnięci, bo przecież mogło paść na nich. O włos od tragedii? Dopiero po obejrzeniu skutków wypadku gwiazdy zdały sobie sprawę, że pospieszanie kierowców, którzy im pomagają, może skończyć się dramatycznie.

- To jest taka sytuacja, że nagle jesteśmy w wyścigu, coś się dzieje, układamy sobie życie, jest fajnie, jest przygoda, a obok ciebie znajduje się ktoś, kto kończy swoje życie. To było chwilę wcześniej. To mogło spaść na nas. Mieliśmy samochód osobowy, nic by z naszej trójki nie zostało... - komentowali.

Pytanie tylko, czy pokazywanie skutków tragedii było konieczne dla produkcji? Może to przekroczenie granic dobrego smaku w budowaniu dramatyzmu?

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)