"Ucho Prezesa": prezes telewizji w popłochu. Dostało się za paski w TVP Info i festiwal w Opolu
GALERIA
W sieci zadebiutował kolejny odcinek nowego sezonu "Ucha Prezesa". Tym razem ekipa Roberta Górskiego, założyciela Kabaretu Moralnego Niepokoju i twórcy serialu, wzięła na celownik to, co dzieje się w publicznej telewizji. Tym samym w słynnym gabinecie przy Nowogrodzkiej zjawił się zarówno przedstawiciel Telewizji Polskiej, jak i Rady Mediów Narodowych. Choć łatwo domyślić się, po której stronie sporu stanął prezes, nie brakowało wielu zwrotów akcji. Zobaczcie, co się wydarzyło!
Kolejny gość
Jako pierwszy w gabinecie przy Nowogrodzkiej pojawił się pan Krzysztof z Rady Mediów Narodowych. Przewodniczący REM przyszedł naskarżyć na prezesa telewizji publicznej.
- Krzysiu, zanim coś powiesz na Jacka, to ja chcę ci powiedzieć, że przed chwilą z Mariuszem oglądaliśmy fragmenty "Wiadomości" i jesteśmy zadowoleni - powiedział spokojnie prezes.
- No tak, tak… Czasem trzeba dać odpór tej kłamliwej propagandzie i odpłacić pięknym za nadobne. W ogóle to super jest! Ale oprócz tej strawy informacyjnej, to niestety, ale… czasami właśnie nie bardzo… Ale tak jak podkreślam, cały czas jest wzorowo! - wyjaśniał zestresowany gość.
Niespodziewana wizyta
W tym samym momencie na recepcji u pani Basi pojawia się nie kto inny jak prezes telewizji. Zziajany Jacek informuje, że jechał właśnie z narzeczoną w Beskidy, gdy dowiedział się o wizycie Krzysztofa. Z impetem wpadł do gabinetu, wykrzykując, aby nie wierzyć w żadne słowo członka REM.
- Powiedz lepiej, skąd forsę załatwisz na telewizję! On zawsze jest taki niby chojrak. Z szafliczkiem. A potem się potyka o własne nogi i czeka, aż go podniosą! - grzmiał Jacek.
Starcie w gabinecie
- Właśnie Krzysiek, jak z tym abonamentem? - zaciekawił się prezes.
- Po pierwsze, to tamten powiedział, żeby ludzie nie płacili. A ja już miałem wszystko gotowe, ale okazało się, że to Unia też musi się pod tym podpisać. Okazało się, że to ciężko wyliczyć. Jakiś taki algorytm. Potem chcieliśmy ściągać od tych operatorów kablówek, ale okazało się, że oni nie za bardzo chcą przekazywać te dane - wyjaśniał nieco zdenerwowany Krzysztof.
- "Okazało się" i tak cały czas mu się właśnie coś okazuje. Słyszy pan? To za co ja mam tę telewizję robić?! - wtrącił Jacek.
Prezes ma plan
Prezes w końcu postanowił załagodzić nerwową atmosferę.
- Spokojnie chłopcy, nie po to daliśmy ludziom 500 plus, żeby teraz z tego ściągać abonament. Zapomnijcie o tym.
- To skąd brać tę forsę, jak nie od ludzi? - spytał zdezorientowany Jacek.
- Od ludzi. Tylko tak, żeby ludzie nie wiedzieli, że to od nich - wyjaśnił swój plan prezes.
Przepychanki nad prezesem
- A te głupie paski w TVP Info? Przecież ludzie się z tego śmieją. "Twoja matka pije wodę po pierogach, ubiera się w Castoramie i pisze paski do TVP Info" - brnął dalej Krzysztof.
- Te paski wcale nie są głupie. Są po prostu dobrze zaadresowane! Inaczej prowadzi się rozmowę z profesorem, a inaczej się mówi do osiołka, co nie? Naszych odbiorców to nie śmieszy. To są ich drogowskazy. To jest kaganiec, który wskazuje im drogę w ciemnościach - odburknął Jacek.
- Chyba kaganek…
- Chyba ja lepiej wiem!
- Czyli według was, zwykły Polak, to zwykły głąb?
Festiwal w Opolu i disco polo
Późniejsza rozmowa w gabinecie zeszła na równie emocjonujący temat, a mianowicie tegoroczną aferę w związku z organizacją festiwalu w Opolu.
- Festiwal w Opolu jak spaprał, artystów poobrażał - zaczął Krzysztof, skarżąc na Jacka.
- Ha! Wielcy artyści! Stare, powypalane ciotki! Nagle im się zachciało walczyć z dyktaturą. Jesteś na czarnym proteście? Dobrze. Jesteś na czarnej liście? Źle. Nie podoba się wielkim artystom, pójdą boso - zareagował Jacek.
- O, Sylwestra jak przepłacił. Disco polo wszędzie pcha. To ma być misja? - nie poddawał się członek REM.
- Nasz wyborca ma w du..e Teatr Telewizji. Nasz wyborca chce, żeby ponapierniczać w PO, żeby był serial o nieszczęśliwych księżniczkach i na koniec, żeby było disco polo. I gra zenkowa gitara!
Jak zakończy się ten wątek?
Na tym jednak nie koniec dyskusji w gabinecie. Prezes, który rozsiadł się wygodnie w swoim fotelu, zaczął wypytywać Jacka o zatrważającą liczbę tureckich seriali na antenie TVP. Ten temat od razu podjął Krzysztof, który wytknął koledze, że tym samym "promuje islam, terroryzm, zamachy i porozrywane ciała na ulicach".
- To tylko na przeczekanie. Już serial o Kazimierzu Wielkim robimy. Jakby pan te jego zamki odbudował, to byśmy na scenografii oszczędzili. Sprzedamy to do Turcji. Już mnie nie będzie, a to będą puszczać i puszczać! - bronił się Jacek.
- Państwo z dykty, telewizja z paździerza i powolna śmierć w kartonach! - podsumował Krzysztof.