Seriale polskie"Ucho prezesa": mocny debiut Andrzeja Grabarczyka. To świetny wybór do roli Kwaśniewskiego

"Ucho prezesa": mocny debiut Andrzeja Grabarczyka. To świetny wybór do roli Kwaśniewskiego

"Ucho prezesa": mocny debiut Andrzeja Grabarczyka. To świetny wybór do roli Kwaśniewskiego
Źródło zdjęć: © kadr z serialu
Urszula Korąkiewicz

10.05.2018 10:11, aktual.: 10.05.2018 13:40

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W szeregach PiS robi się gorąco, pora się rozejrzeć za nowym kandydatem na prezydenta. Tymczasem opozycja dochodzi do wniosku - kandydat może być tylko jeden. Roberta Biedronia namawiają byli prezydentowie, w tym Aleksander Kwaśniewski dowcipnie zagrany przez gwiazdora "Klanu".

Prezes w najnowszym odcinku "Ucha..." musi się uporać z zaległymi sprawami, a jest ich niemało. W gabinecie pojawiają się Karnowscy (w roli obu Robert Kudelski). - Pamięta pan prezes, jak powiedział w wywiadzie z nami, że kazał Beacie pokazać pazurki w sprawie tych nagród? No… a teraz pan mówi, że nic takiego nie mówił. Trzeba chyba jakoś to odkręcić, bo się z nas podśmiechują – mówili zakłopotani bracia (wydawcy m.in. prawicowego tygodnika "Sieci", przyp. red.).

- Nic dziwnego, przecież to komedia w czystej postaci. Ech, Michał Jacek, Jacek Michał, aż mi się w głowie kręci… Sprawa wygląda tak. Checie mieć dalej te reklamy spółek u siebie? Tak? No, to wszystko wyjaśnione, dziękuję za rozmowę – ukrócił ich wątpliwości.

Obraz
© kadr z serialu

To nie jedyni goście w gabinecie. Kolejnym gościem jest Marek Suski (Szymon Kuśmider) i od razu pojawia się nurtujące szefa pytanie. – No jak tam z tą komisją w sprawie Amber Gold? Macie coś na Donalda? Bo słyszałem, że się do mnie wybiera – dopytuje szef partii.

- No ale przecież mnie tam już nie ma. Przeczytałem wszystko, nauczyłem się, a ty przesunąłeś mnie do rządu, żebym kapował, co tam u Mateusza. A do komisji wzięli nowego i od początku to czyta.
- A, w sumie dobrze, niech to się tam wałkuje najdłużej, jak się da… - stwierdza prezes.

Obraz
© kadr z serialu

W rozmowie wypływa jednak poważniejszy problem. Partię coraz bardziej drażni prezydent i przysparza jej problemów. Poseł Marek nie kryje już nawet niechęci. - Słyszałeś jego ostatnie przemówienie? Wyszło na to, że on cię wskazał na prezesa, a nie ty go na prezydenta! – mówił.

- No dobrze, ale jeśli nie Andrzej, to kto? – Każdy, tylko nie Andrzej – stwierdza Suski i między wierszami wyznaje, że jemu marzy się ta funkcja.

- No dobrze, a co będzie, jak przyjedzie Donald i pogoni Andrzejka? Albo co gorsza wystawią tego Roberta ze Słupska? – Eee… - wątpi prezes.

Obraz
© kadr z serialu

Tymczasem podejrzenie, że kandydatem opozycji rzeczywiście może być Biedroń, nie jest bezzasadne. Akcja równolegle toczy się w Słupsku. Mamy okazję obserwować, jak lubiany przez wyborców prezydent Robert Biedroń (grany przez Waldemara Barwińskiego) jedzie rowerem do pracy i jak udziela ślubu uszczęśliwionej młodej parze. Nieoczekiwanie musi jednak przyjąć wyjątkowych gości. Zjawia się u niego… Bronisław Komorowski (w tej roli Tadeusz Chudecki).
– Panie Robercie, wielka prośba. Niech pan kandyduje na prezydenta kraju. Pan jest taki żwawy, ja byłem ospały – zachęcał były prezydent. Nie szczędzi koledze komplementów i zagrzewających słów, ale Biedroń nie daje się namówić.
- Ale przecież wróci Donald, niech on startuje... odparł Biedroń.
- Nie nie, nic ich przecież bardziej nie upokorzy, jak przegrana z gejem. A jak Donaldowi zagramy na nosie, to tez nie będzie źle. Ja panu pomogę! - dodał Komorowski.

Obraz
© kadr z serialu

Zakłopotanemu prezydentowi Słupska nie jest dane dalej poprowadzić ceremonii w ratuszu. Nagle pojawia się u niego Kwaśniewski (w tej roli Andrzej Grabarczyk).
– Pan Aleksander? – pyta zaskoczony.
– Olek wystarczy. Robert, słuchaj, ty musisz wystartować na prezydenta. Patrzyłem sondaże, masz szanse. Jesteś uśmiechnięty, pozytywny, trzeźwy, to znaczy, trzeźwo myślisz – zachęcał były prezydent. – Na tego Andrzeja to już nie mogę patrzeć. Przecież on nas ośmiesza, a jaki przy tym zadowolony. Ja wprowadziłem nas do Unii, do NATO, a on co, nic. Ja ciebie podszkolę, musisz być taki „brat łata”, jak ja, ale jak co do czego, to pełna powaga – podsumował. Biedroń jednak nie wyglądał na przekonanego...

Obraz
© kadr z serialu

Jakby tego było mało, w ratuszu pojawia się Lech Wałęsa (Maciej Kujawski) i… też namawia go na kandydaturę.
– Panie, pan musisz startować na tego prezydenta. Ja kolejnej kadencji tego wyrośniętego ministranta nie przetrzymam. Trzeba jego i tego szkodnika odsunąć od władzy. Oni niszczą Polskę, a ja sam jeden zlikwidowałem komunę, zakotwiczyłem Polskę w demokracji. Że ja się na nim nie poznałem… - argumentuje były prezydent. Podobnie jak w przypadku poprzedników, nie widzi możliwości, by zamiast Biedronia kandydował Tusk.
– Tylko jedna rada od noblisty. Weź pan skończ z tym gejostwem, idź do kościoła, znajdź normalną żonę, zapuść pan sobie wąsy, będziesz wyglądał dostojnie. Potem Matkę Boską w klapę i jazda z tym koksem! – dopinguje prezydent.

Ostatecznie ani Robert Biedroń nie ma ochoty kandydować, ani narzeczony, który zityrowany zostawił pannę młodą, żenić się w ratuszu. Zrezygnowanemu prezydentowi zostaje tylko pokręcić głową. To był prawdziwie szalony dzień w Słupsku…

Źródło artykułu:WP Teleshow