Tylko u nas! Luke Pasqualino zdradza kulisy serialu "Przekręt"
Luke Pasqualino opowiedział o pracy na planie serialu "Przekręt". Już teraz możemy zdradzić, że szykuje się prawdziwa gratka dla fanów historii z adrenaliną w tle.
12.04.2017 | aktual.: 13.04.2017 10:15
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Serialowy "Przekręt" (ang. "Snatch") to inspirowana filmem Guya Ritchiego z 2000 roku historia grupy dwudziestokilkuletnich naciągaczy. Po napadzie na ciężarówkę pełną skradzionego złota zostają wplątani w szereg nieoczekiwanych zdarzeń. Od tej pory muszą radzić sobie w świecie zorganizowanej przestępczości, ustawianych walk bokserskich i międzynarodowych gangsterów.
W jedną z głównych postaci, Charliego Cavendisha - pochodzącego z bogatej rodziny chaotycznego podrywacza, wciela się Rupert Grint (Ron Weasley z serii filmów o Harrym Potterze). Na ekranie partnerują mu Luke Pasqualino ("Rodzina Borgiów") jako pomysłodawca napadu, Ed Westwick ("Plotkara") w roli Sonny'ego Castillo, szefa lokalnej mafii oraz Dougray Scott ("Mission: Impossible 2" czy "Uprowadzona 3"), jako ojciec głównego bohatera. Przeczytajcie, co Luke Pasqualino mówi o roli Alberta Hilla:
Telewizyjną adaptację "Przekrętu" ("Snatch") oparto na filmie z 2000 roku. Co tobie, jako aktorowi, dał ten film w kontekście gry w serialu telewizyjnym?
Luke Pasqualino: Obejrzałem ten film. Bardzo mi się podobał. To jedna z moich ulubionych produkcji i jeden z tych na wskroś brytyjskich filmów, co widać w zdjęciach, dialogu, we wszystkim. To był pierwszy film tego rodzaju, więc stał się pierwowzorem dla wielu późniejszych produkcji.
Współproducentem wykonawczym i scenarzystą jest Alex De Rakoff. Jak się z nim współpracuje?
Zaprzyjaźniliśmy się. Współpracuje nam się świetnie. Słucha, co mamy do powiedzenia. Już na samym początku zapowiedział, że możemy do niego dzwonić i pisać w każdej sprawie, a on się niezwłocznie tym zajmie. Chce, żebyśmy na planie czuli się tak swobodnie, jak to tylko możliwe. Pisarz na planie na wyciągnięcie ręki - to naprawdę niesamowite doświadczenie.
Przeczytałeś pierwszą wersję scenariusza pilota serialu. Jaka była twoja reakcja?
To mieszanka wszystkiego. W materiale jest wszystko. Przede wszystkim musisz sprawdzić, czy chce ci się przewracać strony, a czytając scenariusz "Przekrętu" tak właśnie było. Przeczytałem już wiele scenariuszy, gdzie po dziesięciu stronach chcesz zaparzyć sobie herbatę i wrócić do czytania później. Tym razem zacząłem czytać - szast, prast! - i jestem na pięćdziesiątej stronie. Pochłaniasz go w godzinę, a masz wrażenie, że minęło 20 minut. Według mnie jest świetny. To wspaniałe, gdy scenariusze są wyważone pod względem humoru, dramatu i stylizowanych scen. Jest tam wszystko, ale przede wszystkim chce się przeczytać, co jest na następnej stronie.
Opowiedz nam o granym przez ciebie Albercie Hillu.
Albert to syn Vica Hilla, który był niegdyś znanym przestępcą napadającym na banki. To najlepszy przyjaciel Billy'ego Ayersa. Stara się znaleźć swoje miejsce w tym wielkim świecie. Ciągle czuje obecność Vica, który spogląda na niego zza więziennych krat i zdaje się chcieć zrujnować mu życie. Nie może się pozbyć tego wrażenia, choć wciąż kocha swojego ojca. To też ogromna przeszkoda w jego życiu. Albert stara się żyć na własną rękę, sam decydować o sobie, szybko jednak okazuje się, że jego ojciec ma wpływ na wszystko, co robi w życiu.
A co z przyjaźnią Alberta i Billy'ego?
Uzupełniamy się, ale na różne sposoby. Billy jest odrębną postacią, ale wiele otrzymuje od Alberta i sporo od niego czerpie. W swojej przyjaźni są bardzo wyważeni i sprowadzają siebie nawzajem na ziemię. W pojedynkę nie daliby chyba sobie rady. To w zasadzie nie tyle przyjaźń, co więzy krwi - braterstwo do grobowej deski.
To coś na kształt opowiadania dla chłopców, opowieści o gangsterach i napadach na banki. Czy historia ma jednak drugie dno?
Myślę, że znajdziemy tu coś więcej, coś bardzo ważnego. To coś, co tak przyciąga uwagę. Chcemy, żeby ludzie skupili się na łączącej nas więzi i tym, jak ewoluuje, a nie tylko na samych gangach i napadach na banki.
Serial kręcicie w Manchesterze. Jak idzie?
Urodziłem się niedaleko stąd, więc to powrót w rodzinne strony. Znam Manchester jak własną kieszeń. Nie było mnie tu raptem kilka lat i znów tu wracam. Pracuję z ludźmi, z którymi pracowałem osiem lat temu, więc czuję, że znów jest w domu. Nie mógłbym cieszyć się bardziej z tego, że kręcimy w Manchesterze. Jest super!
Już dwukrotnie pracowałeś z Nickiem Rentonem, między innymi przy serialu "Muszkieterowie" (ang. "Musketeers"). Jak się z nim współpracuje?
To wizjoner, który snuje niesamowite opowieści. Nakręci każdą scenę najlepiej jak potrafi, żeby tylko dobrze opowiedzieć historię. Dla mnie to wzór dobrego reżysera.
W "Przekręcie" pojawia się wiele elementów komediowych. Czy podoba ci się gra w serialu komediowym?
Wiele humoru jest w dialogach. Jest trochę po brytyjsku - czasem wystarczy, że powiesz kwestię, zachowasz kamienną twarz i to już wystarczy, żeby rozśmieszyć. Z humorem ciężko się pracuje. Według mnie, przede wszystkim trzeba znaleźć równowagę między tym, co humorystyczne, komediowe, a tym, co poważne. Najważniejsze jest znaleźć równowagę - to główne wyzwanie. Ocenę, czy było śmiesznie, pozostawiamy wam.
Rola wydaje się dość poważnym wyzwaniem pod względem fizycznym, zwłaszcza biorąc pod uwagę sceny walki. Jak sobie radzisz?
Gdy kręciłem "Muszkieterów" też sami graliśmy w scenach kaskaderskich. Nie było łatwo. W wielu projektach obowiązuje wiele ograniczeń ze względów bezpieczeństwa i rzadko można samemu coś zrobić. Koordynator kaskaderów zapytał mnie wczoraj, czy czuję się na siłach zagrać scenę, czy ma walczyć dubler. Oczywiście powiedziałem, że nie ma mowy. Niech będzie przy mnie podczas prób, może też mnie zastępować, gdy kamera mnie nie filmuje, ale całą resztę chcę robić sam. Jest super, od razu skacze adrenalina.
Jak twoim zdaniem na serial zareagują widzowie i jak spodoba im się ten wybitnie brytyjski sposób prowadzenia narracji?
Myślimy o tym tylko tyle, ile musimy. Może zabrzmi to egoistycznie, ale chyba nie możemy sobie teraz pozwolić na to, żeby skupiać się na odbiorze widzów. Musimy myśleć o tym, co jest tu i teraz. Każda scena musi być maksymalnie realistyczna, żeby jak najlepiej opowiedzieć naszą historię. Widzowie sami ocenią nasze wysiłki. Pewien mędrzec powiedział kiedyś, że nie może dać recepty na sukces, ale receptą na porażkę z pewnością jest próba zadowolenia wszystkich.
Premiera serialu "Przekręt" 12 kwietnia o godz. 22:00 w AXN. Kolejne odcinki w środy o 22:00.
Tu pobierzesz za darmo aplikację Program TV:
src="https://d.wpimg.pl/1031600158-1003293454/aplikacja.png"/> src="https://d.wpimg.pl/457701298--1013396447/aplikacja.png"/>