RozrywkaTYLKO U NAS! Kinga Jurzec o przegranej w "Jaka to melodia?". "Żałuję swojej reakcji, ale to był impuls i prawdziwe emocje"

TYLKO U NAS! Kinga Jurzec o przegranej w "Jaka to melodia?". "Żałuję swojej reakcji, ale to był impuls i prawdziwe emocje"

Kinga Jurzec z dnia na dzień stała się gwiazdą internetu. Wszystko za sprawą spontanicznej reakcji na porażkę w finale "Jaka to melodia?". W rozmowie z nami uczestniczka zdradziła, w jaki sposób przygotowywała się do udziału w teleturnieju i dlaczego widzowie byli świadkami jej histerii. Przyznała też, że występ w programie nie jest jej telewizyjnym debiutem. Skąd jeszcze znamy sympatyczną blondynkę, która w jeden dzień podbiła sieć?

TYLKO U NAS! Kinga Jurzec o przegranej w "Jaka to melodia?". "Żałuję swojej reakcji, ale to był impuls i prawdziwe emocje"
Źródło zdjęć: © kadr z programu

04.01.2018 | aktual.: 05.01.2018 10:03

Anna Ryta, Wirtualna Polska: Spodziewała się pani tak dużej popularności? Spadła na panią niemalże z dnia na dzień.
Kinga Jurzec: Jestem zaskoczona. Nawet jak wyemitowano to w telewizji, nie pomyślałam, że wypłynie gdzieś poza fanpage "Jaka to melodia?". Po nagraniu myślałam, że zrobią inny montaż. Ja nie przejmuje się hejtami, jestem tego nauczona. Zresztą nie raz mnie to spotykało na portalach społecznościowych, ale na mniejszą skalę. Jedyne, co boli jeszcze, to przegrana i żal na siebie, że już to miałam i moja pierwsza myśl biegła w dobrym kierunku. Dostaję mnóstwo różnych wiadomości na Facebooku od zupełnie obcych ludzi.

Jakie są to wiadomości?
Czasem są to wiadomości, że byłam najlepsza, bądź że ktoś płakał razem ze mną, ale też by się nie poddawać. To bardzo miłe. Natomiast w sieci są różne komentarze. Bywają takie, że ktoś docenia naturalność, wrażliwość, wkład pracy w program i chce mnie oglądać ponownie. Ludzie cieszą się, że w końcu coś się zadziało w tym programie i ktoś pokazał emocje, a nie uśmiech na siłę po przegranej. Niestety jest też dużo komentarzy typu "rozkapryszona", "nie umie przegrywać". Pojawiają się też wyzwiska. Dużo osób pisze o domniemanej pazerności. Wiadomo, samochód i pieniądze to miły dodatek i zawsze się przydadzą. Natomiast finał roku traktowałam głównie jako największe trofeum, największy szczyt i bycie najlepszą zawodniczką roku. Zwycięzca finału roku jest nawet wypisany na Wikipedii oraz dostaje złotą nutkę z diamentem, której nie ma w żadnym innym odcinku.

Przegrywałam już w tym programie nie raz. To był mój dwudziesty odcinek i szósty bez finału. Ale dawniej, o ile płakałam, to już poza studiem. Finał roku to odcinek, który jeśli się przydarza, to raczej tylko raz w życiu. Czułam się mocna i dużo osób stawiało mnie w roli faworytki. Dlatego tak bardzo mi zależało. Wcześniej odpadałam w zwykłych odcinkach i raz w finale kwartału w 2013 r. Finał roku to prestiż. Do ostatniej piosenki byłam na wygranej pozycji. Szkoda, że nie posłuchałam pierwszej myśli.

W jaki sposób przygotowywała się pani do udziału w programie?
Już przed debiutem przygotowywałam się 2 lata do programu. Początki były bardzo trudne. Potem to już bardziej odświeżanie wiedzy plus uzupełnianie o nowe piosenki. Przez 5 lat przygotowywałam się mniej bądź więcej, zależnie np. od tego, jak szły mi występy. Teraz od lipca do grudnia włącznie uczyłam się po kilka bądź czasami kilkanaście godzin dziennie. Najwięcej już po finale miesiąca, bo finał roku to dla mnie coś wyjątkowego.

Chciałaby pani wystąpić w kolejnych programach lub teleturniejach?
Nie wiem, czy po tym, co zostało wyemitowane, będę mogła jeszcze brać udział w "Jaka to melodia?" oraz w innych teleturniejach. Co prawda, jest dużo stresu, dużo wkładu pracy, ale bardzo często występ to wynagradza. Najbardziej pasują mi muzyczne teleturnieje. Do "Jaka to melodia?" poszłam od razu po ukończeniu 18. roku życia. Bardzo chciałam też wystąpić w "Tak to leciało", ale niestety, program skończył się zaraz po tym, jak osiągnęłam pełnoletność. Myślę, żeby może spróbuję sił w "Jokerze". Chociaż nie ukrywam, że najbardziej lubię teleturnieje takie jak "Jaka to melodia?", bo można tam wracać po karencji, doskonalić się, a nie zagrać raz i koniec. Tego typu teleturniejem jest też "1 z 10", ale tam karencja wynosi aż 4 lata.

Czy to oznacza, że próbowała pani już swoich sił w innych programach?
Byłam kiedyś w "1 z 10", niebawem będzie mi się kończyć karencja, ale tam byłam bez żadnego przygotowania i nauki. Nie doszłam do finałowej trójki. Po finale roku w "Jaka to melodia?" (tam 2 lata karencji po finale roku) miałam zamiar nauczyć się porządnie do "1 z 10" i znów wystartować. Taki mam cel, choć nie wiem, czy warto wkładać czas i pracę, bo ponoć są jakieś czarne listy teleturniejowiczów.

Żałuje pani sposobu, w jaki zareagowała na przegraną w "Jaka to melodia?"?
Płacz to ludzkie emocje, odczucia. Sportowcy też nie raz płaczą, zwłaszcza gdy stawka i ranga imprezy jest najwyższa. Żałuję swojej reakcji na przegraną, ale to był impuls i prawdziwe emocje. Było mi ciężko, bo grałam z infekcją i gorączką, na lekach. Myślałam wcześniej, czy nie odpuścić gry, bo czułam się naprawdę bardzo słabo. Przez chorobę miałam złe przeczucia i dużo większy stres niż zawsze. Wiedziałam, że będzie trudniej.

Źródło artykułu:WP Teleshow
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (560)