Paulla jako Dolores z The Cranberries
Za nami 6. odcinek wokalnych popisów uczestników show "Twoja Twarz Brzmi Znajomo". Będąc na półmetku zmagań gwiazd, przypomnijmy, że w ogólnej klasyfikacji prowadzi Katarzyna Skrzynecka. Ale konkurencja nie śpi i depcze jej po piętach. Czy komuś udało się prześcignąć królową metamorfoz?
Jako pierwszy zaprezentował się Artur Chamski, a właściwie Prince. Mały książę w połyskującym kostiumie i na wysokim obcasie zaczarował widownię. Smaczku dodał fakt, że śpiewał falsetem. I jak tu nie docenić włożonego wysiłku?
- Stuprocentowe złudzenie. Jesteś świetnie ubrany i ucharakteryzowany. Chciałabym cię zabrać do domu, taki jesteś sexy - doceniła Katarzyna Kwiatkowska.
- Nie każdy tak potrafi. Dla mnie bomba - wtórował Paweł Królikowski.
Doskonałe humory jurorów utrzymał Mariusz Totoszko, który na kilka minut zamienił się w bożyszcze kobiet na całym świecie - Michaela Buble. Jego "Sway" rozkołysało wszystkich przed telewizorami. Na szczególną uwagę zasługuje niespodzianka, którą przygotował lider zespołu Volver. Otóż, aby nieco ożywić spokojnego i statycznego Buble, postanowił w trakcie występu... zastepować. Jego płynne ruchy i poczucie rytmu na pewno sprawiły, że grono fanek Mariusza niebezpiecznie się powiększyło. Kanadyjski wokalista może czuć się zagrożony.
- Wychodzi artycha, chwyta mikrofon i czaruje. Aż chciałbym zerwać się i iść z tobą w miasto - powiedział Królikowski.
Gdy przyszedł czas na kolejną uczestniczkę, niewielu spodziewało się spektakularnego popisu. A jednak! Tym razem Paulla pokazała, na co ją stać! Silnym i zachrypniętym głosem niczym Dolores z zespołu The Cranberries u niejednego wywołała gęsią skórkę. Jej mocna wersja utworu "Zombie" była jedną z najlepszych w programie. Aż trudno uwierzyć, że pod złotą charakteryzacją kryła się drobna i delikatna Paulla.
- Dolores ma w gardle prawdziwy rollercoaster i ty to wszystko oddałaś - skomentowała Kwiatkowska.
- Znam twoją tajemnicę: wstydzisz się siebie, a w przebraniu pokazujesz prawdziwą ja. Miałam dreszcze - chwaliła Małgorzata Walewska.
Następnie na scenie pojawił się Bilguun Ariunbaatar, który wcielił się w Elvisa Presleya. Podczas tanecznych szaleństw musiał uporać się z przeszkadzającą pelerynką i chybotliwym obcasem, który i tak ostatecznie odpadł. Mimo wpadki DJ Adamus uwierzył, że Elvis wciąż żyje.
- Aż się chciało rzucić bielizną! - ekscytowała się Walewska.
Paweł Tucholski został doceniony za pracę, jaką wykonał, aby przeistoczyć się w Ewę Demarczyk. Jednak to Katarzyna Skrzynecka otrzymała owacje na stojąco za zaśpiewanie utworu "Wind Of Change" i upodobnienie się do Klausa Meine z zespołu Scorpions.
- Uderzyłaś w czuły punkt. Jedziesz po bandzie. Grasz na emocjach - powiedziała śpiewaczka.
Gdy na scenie pojawiła się Julia Pietrucha, a właściwie Liza Minnelli, niejednemu mężczyźnie szybciej zabiło serce. Aktorka początkowo zaprezentowała się w sukni do ziemi, aby po chwili zrzucić ją i występować w skąpym stroju rodem z filmu "Kabaret". Jurorzy wytknęli jej tylko jedno: Julia jest za ładna i przez to trudno jej zagrać kogoś mniej atrakcyjnego. Wisienką na torcie była Agnieszka Włodarczyk. Aktorka udowodniła, że w jej żyłach płynie raperska krew. Choć wykonanie "Scoobiedoo Ya" Liroya nie należało do najłatwiejszych zadań, gwiazda poradziła sobie doskonale.
- To jest coś strasznie zaskakującego. Szczęka opadła - dziwiła się Kwiatkowska.
Jednak kto by już nie wystąpił, ten odcinek i tak należał do Paulli. I to właśnie ona przekazała 10 tysięcy złotych na cele charytatywne.