"Twoja Twarz Brzmi Znajomo": kto przebrał się za kobietę?
Uczestnicy dali z siebie wszystko
Mateusz Banasiuk i Michał Rudaś emanowali… seksapilem, Kamil Bijoś śpiewał z zaklejonymi oczami, a Joanna Moro wyznawała miłość w stylu reggae. Co jeszcze wydarzyło się w trzecim odcinku „Twoja Twarz Brzmi Znajomo”?
Na początku widzów czekała niespodzianka. Piotr Gąsowski i Maciej Dowbor w pełnej charakteryzacji zaśpiewali piosenkę „Tanie dranie” legendarnego Kabaretu Starszych Panów. Chwilę później nastrój dość mocno się zmienił, bo na scenę wyszedł pierwszy uczestnik - Michał Rudaś. Po raz pierwszy miał okazję zmienić płeć. Wcielając się w Shanię Twain, musiał połączyć seksapil z wizerunkiem stanowczej kobiety. Tego, jak wyznał w rozmowie z Maciejem Dowborem, obawiał się najbardziej. Okazało się jednak, że zupełnie niesłusznie.
Kobietą został także Mateusz Banasiuk. Podobnie jak w swoim debiutanckim występie śpiewał falsetem. Jurorzy przyznali zgodnie, że w roli Kylie Minogue sprawdził się lepiej niż jako Barry Gibb z BeeGees. Pełnym profesjonalizmem wykazał się również w momencie, w którym podczas tańca wypadł mu odsłuch. Kontynuował wykonanie, nie dając nic po sobie zauważyć. – To, że wypadł ci mikroport, w ogóle nie zepsuło ci występu. To było fantastyczne – komentował Bartek Kasprzykowski.
Radek Pazura wcielił się w Urszulę Sipińską. Zaśpiewał utwór „Szalala, zabawa trwa” i – jak stwierdzili jurorzy – wypadł znakomicie. – Jestem zachwycona pewną taką delikatnością prowadzenia wokalu. Robiłeś to z kobiecym wyczuciem. To było to, co najbardziej mnie ujęło w tym wykonaniu – mówiła Małgorzata Walewska.
W programie mogliśmy przeżyć jeszcze jeden powrót do muzyki z dawnych lat. Olga Borys przeistoczyła się bowiem w Irenę Jarocką i zaśpiewała słynne „Odpływają kawiarenki”.
Maria Tyszkiewicz tydzień temu była Axlem Rose, teraz natomiast wylosowała Dodę. Na scenie zachwyciła nie tylko wokalem, ale też całą kreacją. Wiele pochlebnych komentarzy zebrała też od jurorów Joanna Moro, która wcieliła się w Mesajah. Jak wyznała, nie słucha reggae ale ucieszyła się, że może się zmierzyć z tym gatunkiem. Najtrudniejsza była dla niej praca z oddechem. – Zapominam o tym, że trzeba oddychać i po pierwszej zwrotce jestem czerwona jak burak – przyznała w rozmowie z Maciejem Dowborem. Z zadania wywiązała się jednak znakomicie. – Bardzo fajnie. Świetna robota – ocenił Bartek Kasprzykowski.
Z charakterystyczną chrypą musiała również sobie poradzić Olga Szomańska, która na chwilę stała się Brianem Adamsem.
W tym odcinku wszystkie wykonania przyćmił jednak Kamil Bijoś jako José Feliciano. Nie tylko perfekcyjnie naśladował głos starszego człowieka, ale duże wrażenie zrobiła też cała metamorfoza. Tuż po występie okazało się, że Kamil zakleił sobie oczy, aby niczego nie widzieć. Pomysł okazał się doskonały. - Kiedy zaśpiewałeś pierwszą frazę, to stanęły mi włosy na rękach – mówiła Małgorzata Walewska. Wzruszona była również Kasia Skrzynecka, która stwierdziła, że Kamil po prostu był Jose Feliciano. Pochlebne oceny znalazły swoje odzwierciedlenie w końcowej punktacji. Wszyscy członkowie jury przyznali Kamilowi najwyższe noty, czyli dziesiątki. Docenili go także pozostali uczestnicy. Michał Rudaś, Olga Szomańska i Olga Borys dali mu swoje 5 punktów.
Zgodnie z formułą programu, zwycięzca przekazał czek o wartości 10 tysięcy chorej na raka 3-letniej Kai, podopiecznej Fundacji „Nasze dzieci”.