"Twoja Twarz Brzmi Znajomo": Czy to Louis Armstrong?! Nie, to fenomenalna Kasia Skrzynecka!
Zwycięska metamorfoza aktorki
None
"Twoja Twarz Brzmi Znajomo" już po pierwszym odcinku stał się hitem wiosennej ramówki Polsatu. Tydzień temu średnia widownia wyniosła 2,84 mln osób. W grupie komercyjnej udział programu wyniósł prawie 24 procent. To oznacza, że udało mu się przegonić nawet "Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami"! Jak widać, widzowie pokochali nowe show stacji. A co wydarzyło się w ostatnim odcinku?
Zanim na scenie pojawili się uczestnicy, sceną zawładnął Freddie Mercury, a właściwie Maciej Dowbor i jego wykonanie "I Want To Break Free". Trzeba przyznać, że mało kto spodziewał się ujrzeć śpiewającego prezentera. A jednak! Gdy emocje opadły, przyszedł czas na występy konkursowe.
Jako pierwszy zaprezentował się Mariusz Totoszko w piosence "Prawy do lewego". Niestety, jako Kayah biegająca w sukni ślubnej, okazał się mało wiarygodny. Jurorzy wypomnieli mu zadyszkę i niewielkie podobieństwo zarówno wokalne jak i fizyczne do piosenkarki.
Wcielenie się w Celine Dion miało przynieść Paulli uznanie w oczach jurorów. Cóż, "My Heart Will Go On" pociągnęło ją raczej na dno niczym Titanic, aniżeli wzniosło na wyżyny. Natomiast Artur Chamski po raz kolejny otrzymał skomplikowane zadanie. Co prawda, tym razem nie była to Lady Gaga, a... Justin Bieber! Aktor przyznał, że niezwykle trudno było mu się wcielić w nastolatka, który mutację ma dopiero przed sobą. Ułatwieniem miały być nie tylko charakteryzacja i zajęcia z ruchu scenicznego, ale także rozhisteryzowane fanki w pierwszym rzędzie.
Z kolei Paweł Tucholski przeobraził się w delikatną Alicję Majewską i brawurowo zaśpiewał "Jeszcze się tam żagiel bieli". Zwyciężczyni poprzedniego odcinka, Julia Pietrucha spełniła swoje marzenie i pojawiła się jako Marilyn Monroe. Aktorka przygotowała na koniec swojego występu niespodziankę i odtworzyła słynną scenę z uniesioną podmuchem z kanału wentylacyjnego metra białą sukienką niczym z filmu "Słomiany wdowiec".
Spore wrażenie na jurorach zrobiła Agnieszka Włodarczyk, która na kilka minut zamieniła się w Korę. "Boskie Buenos" było najbardziej energetycznym widowiskiem w drugim odcinku programu.
- Kocham cię, kochanie moje! - wykrzyczał Paweł Królikowski.
- Seksapil Kory leży w twoim uśmiechu. Byliśmy na jej koncercie w latach 80!- zachwycała się Małgorzata Walewska.
Uznanie jurorów zdobył także Bilguun Ariunbaatar, który jako Grzegorz Skawiński z zespołu Kombi był o wiele bardziej przekonujący niż młody Krzysztof Krawczyk. Mimo to DJ Adamus zdobył się na drobną uszczypliwość.
- Usłyszałem i Skawę, i Artura Gadowskiego, a nawet Piotra Kupichę. Pojechałeś po całej branży muzycznej - śmiał się.
Z każdym kolejnym uczestnikiem napięcie rosło. Wszyscy ze zniecierpliwieniem czekali na ostatniego zawodnika. Gdy na scenie pojawił się Louis Armstrong wszystkim nasunęła się jedna myśl: mistrzostwo charakteryzacji. Chyba nikt nie domyślił się, że pod przebraniem i toną makijażu skrywa się Katarzyna Skrzynecka. Gdy aktorka zaśpiewała niskim głosem ze słynną chrypą pierwsze wersy "What a wonderful world", publiczność zamarła. Po chwili rozległy się gromkie brawa, które co jakiś czas przerywały występ. Jury także było oszołomione. Gdy muzyka ucichła, gwiazda otrzymała owacje na stojąco. Małgorzata Walewska nie kryła podziwu, a Pawłowi Królikowskiemu odebrało głos ze wzruszenia. W tym momencie było jasne, że to właśnie Skrzynecka została bezapelacyjną zwyciężczynią drugiego odcinka. Głosowanie było jedynie formalnością. Wygraną w wysokości 10 tysięcy złotych przekazała na konkretny cel charytatywny.
Zobaczcie, jak wielką metamorfozę przeszli w tym tygodniu wszyscy uczestnicy!
AR/KŻ