TVP żąda od TV Republika 250 tys. Za "specjalne wydanie"

Pracownicy "Wiadomości" z dnia na dzień zostali odcięci od TVP. Szybko odzyskali głos w TV Republika. Tam pokazali specjalne wydanie serwisu. Teraz mowa o konkretnych konsekwencjach.

Ekipa "Wiadomości" zrobiła specjalny program w TV Republika
Ekipa "Wiadomości" zrobiła specjalny program w TV Republika
Źródło zdjęć: © YouTube

20 grudnia doszło do kilku bezprecedensowych sytuacji. Przede wszystkim ten dzień zapisze się jako moment, w którym odcięto sygnał TVP Info i zablokowano emisję wszystkich programów informacyjnych publicznego nadawcy. Dodatkowo widzowie nigdy wcześniej w polskiej tv nie widzieli, by dziennikarz jednego programu próbował przejąć inny, by powiedzieć o rzekomym "zamachu na wolne media" - mowa o Adrianie Boreckim, który próbował przejąć antenę w czasie nadawania "Agrobiznesu".

A wieczorem, 20 grudnia, kilku reprezentantów "Wiadomości" zrobiło specjalny program w TV Republika. Opowiadali tam o kulisach odcięcia ich od pracy. Teraz likwidator TVP chce od TV Republika pieniędzy, a naczelny stacji mówi o absurdalnej sytuacji.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Sprawa jest na etapie przedsądowego wezwania. Daniel Gorgorsz, który został likwidatorem TVP, zaznaczył w piśmie do TV Republika, że za emisję specjalnego programu z 20 grudnia należą się roszczenia w wysokości 250 tys. zł. Większa część ma zostać przekazana TVP, zaś 50 tys. na rzecz Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.

- Tytułem naprawienia wyrządzonej szkody, w tym za naruszenie autorskich praw majątkowych do scenografii /oprawy graficznej audycji "Wiadomości" produkowanej i emitowanej przez Telewizję Polską oraz za dokonanie względem Telewizji Polskiej S.A. w likwidacji czynu nieuczciwej konkurencji - zaznaczono w piśmie.

Kara za specjalne wydanie "Wiadomości"

Przypomnijmy, że Michał Rachoń, który jeszcze dzień wcześniej był pracownikiem TVP, poprowadził w TV Republika specjalne wydanie "Wiadomości" (co podkreślano na pasku), które zapowiedziała jego żona, dziennikarka konserwatywnej stacji. W programie wypowiadali się m.in. Michał Adamczyk, Marcin Tulicki, byli wśród nich także dotychczasowi komentatorzy TVP - Jacek Karnowski czy Bronisław Wildstein.

Likwidator poza pieniędzmi żąda od TV Republika usunięcia programu z portalu stacji, z mediów społecznościowych, a także opublikowania trzykrotnie specjalnego oświadczenia - zarówno na portalu, jak i na antenie.

Co na to Tomasz Sakiewicz? W rozmowie z Wirtualnymi Mediami mówi, że to kolejna próba wyłudzenia pieniędzy przez - jego zdaniem - osobę do tego niepowołaną, gdyż likwidator TVP nie jest wpisany w KRS.

Sakiewicz ocenia, że cała ta sytuacja jest absurdalna.

- Program zrealizowano wedle wszelkich możliwych zgód. W tle było studio "Wiadomości", bo uczestnicy programu tam właśnie byli. Myśmy nie edytowali scenografii, prowadzącym nie był nasz dziennikarz. W miejscu, w którym miały być "Wiadomości", zrobiliśmy program o tym, dlaczego te "Wiadomości" się nie odbyły. I tyle - komentuje.

Przypomnijmy, że już wcześniej informowano o tym, że likwidator TVP domaga się miliona złotych i zakończenia emisji "Jedziemy. Michał Rachoń" w takiej formie, w jakiej teraz jest nadawany.

W 50. odcinku podcastu "Clickbait" zachwycamy się serialem (!) "Pan i Pani Smith", przeżywamy transformacje aktorskie w "Braciach ze stali" i bierzemy na warsztat… "Netfliksową zdradę". Żeby dowiedzieć się, czym jest, znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (29)