TVN walczy z "szerzeniem głupoty". Zaprosili człowieka, który zjadł muchomora na wizji

Od jakiegoś czasu w mediach społecznościowych można coraz częściej natknąć się na influencerów, którzy zachwalają jedzenie muchomorów czerwonych. Gatunek znany jako Amanita muscaria jest uważany za trujący i może doprowadzić do zgonu (choć dużo rzadziej niż po zjedzeniu muchomora sromotnikowego). Mimo to niektórzy podejmują ryzyko, gdyż zawiera on halucynogenne toksyny.

Prezenter "Uwagi!" mówił otwarcie, że ten odcinek programu ma być odpowiedzią na "szerzenie głupoty w internecie". Przed kamerą pojawił się jeden z piewców zalet spożywania muchomorów czerwonych i samozwańczy ekspert w tej dziedzinie. Mężczyzna przedstawił się jako naturopata i wyznał, że w domu "studiuje biologię komórkową i biochemię". Nie wytłumaczył jednak widzom, że naturopatia to nic innego jak zbiór pseudonaukowych teorii związanych z paramedycyną. A głoszone przez niego teorie na temat domniemanych zalet spożywania muchomora czerwonego nie są potwierdzone żadnymi badaniami.

Mężczyzna po zjedzeniu muchomora momentami miał problemy z wysłowieniem się i przytoczeniem pojęć z dziedziny, w której rzekomo jest ekspertem. Mimo to pozwolono mu opowiadać, że "długotrwałe spożywanie trujących muchomorów powoduje regenerację mózgu", oraz że "są badania z bardzo obiecującym skutkiem" na wykorzystanie substancji z muchomora w "leczeniu depresji, schizofrenii i Parkinsona".

- Nieoficjalnie ten grzyb ma fascynujące właściwości na organizm ludzki. Główną przyczyną chorób w dzisiejszym społeczeństwie jest stres. Tymczasem muscymol zawarty w muchomorze czerwonym jest agonistą receptorów GABA - opowiadał mężczyzna pod wpływem halucynogennej neurotoksyny.

Wszystkiemu przysłuchiwała się para lekarzy toksykologów, która rzeczowo krytykowała takie podejście do jedzenia muchomorów. Ostrzegała przed zatruciem, które może nastąpić po 30 minutach, ale i po dwóch godzinach od spożycia. O czym doskonale zdają sobie sprawę, lecząc przypadki takich zatruć.